Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

- Gra toczy się jeszcze o dozgonny szacunek kibiców Arki Gdynia - mówi Krzysztof Sobieraj, zdobywca Pucharu Polski z Arką w 2017 roku

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Krzysztof Sobieraj w walce o piłkę z Marcinem Robakiem w finale Pucharu Polski Arka Gdynia - Lech Poznań (2 maja 2017, Stadion Narodowy w Warszawie)
Krzysztof Sobieraj w walce o piłkę z Marcinem Robakiem w finale Pucharu Polski Arka Gdynia - Lech Poznań (2 maja 2017, Stadion Narodowy w Warszawie) Damian Kujawa
Puchar Polski 2021 finał. W niedzielę, 2 maja 2021 roku piłkarze Arki Gdynia po raz czwarty w historii klubu staną przed szansą wywalczenia Pucharu Polski. Tego dnia zmierzą się w Lublinie z ekstraklasowym Rakowem Częstochowa w meczu bez udziału publiczności. Przed tym spotkaniem rozmawiamy z byłym obrońcą arkowców Krzysztofem Sobierajem, który był kapitanem żółto-niebieskich w pamiętnym finale z Lechem Poznań w 2017 roku.

I-ligowa Arka Gdynia zagra 2 maja 2021 roku w finale Pucharu Polski ze zmierzającym po wicemistrzostwo Polski Rakowem Częstochowa. Na czym w przypadku żółto-niebieskich można opierać pozytywne nastawienie?
Można powiedzieć, że po raz czwarty Arka jest w wielkim finale Pucharu Polski. Wszyscy śmieją się w Gdyni, że to staje się pewnego rodzaju tradycją, że klub, można powiedzieć, co chwila jest w tym finale. Powiem tak, Arka nie ma zbyt bogatej historii, więc nawet znalezienie się w takim meczu, nie mówiąc już o zdobyciu trofeum, to jest ogromny sukces. Trzeba to bardzo doceniać, pielęgnować i się tym szczycić. Arka tym razem zagra z Rakowem Częstochowa i, nie ma co się oszukiwać, to bardzo mocny przeciwnik. Raków gra bardzo dobrze w piłkę, ma swój styl. Widać, że wszystko w tym klubie funkcjonuje. Wyznacza pewnego rodzaju trendy, jaką drogę powinno się w futbolu obierać. Nie ma zmiany szkoleniowców co chwilę, ale pewna strategia. Bardzo szanuję takie podejście.

Arka grała w finałach Pucharu Polski rok po roku z dużymi krajowymi klubami. W 2017 roku pan przyczynił się do zdobycia trofeum w meczu z Lechem Poznań. W 2018 roku nie udało się to w starciu z Legią Warszawa. To co? Będzie znów dobrze i Arka zaskoczy faworyta z Częstochowy?
Oby tak się stało. Życzę tego bardzo piłkarzom. Z całego serca życzę im, żeby zdobyli ten puchar. Rzeczywiście w 2017 roku byliśmy w podobnej sytuacji, w jakiej za kilka dni znajdą się chłopcy z Arki. W obecnej kadrze jest dwóch zawodników (Marcus da Silva i Michał Marcjanik - przyp.), którzy uczestniczyli w tych obu finałach. Duża więc będzie tutaj rola Marcusa i Michała, który teraz pełni rolę kapitana. Michała miałem u swojego boku i, można powiedzieć, uczył się przy starszym koledze. Myślę, że oni, czy to w dniu meczu, czy na kilka dni przed nim, muszą odgrywać swoje role. Muszą chłopaków oswajać z tym finałem. Dużą rzeczą jest już znalezienie się w takim meczu. Ja wiem, że to jest tylko i wyłącznie ich zasługa. Mówimy i finale i o zdobyciu Pucharu Polski, a ja patrzę na to trochę szerzej. Udało nam się zdobyć to trofeum, ale tak naprawdę dopiero teraz dociera do nas, że zrobiliśmy wielką rzecz. Powiedzmy sobie szczerze, że dla większości tych chłopaków to jedna z ostatnich szans, aby zagrać w europejskich pucharach. Uważam, że to jest wielka przepustka. Wiadomo, że gdyński kibice oddaliby wszystko, aby ten puchar był, ale z tym się wiąże wisienka na torcie, że można reprezentować nasz kraj w europejskich pucharach. Myślę, że ta świadomość powinna dotrzeć do głów piłkarzy i muszą zrobić wszystko, aby utrzeć nosa temu faworyzowanemu Rakowowi.

W tabeli ekstraklasy jest obecnie pięć klubów, które walczą o czwarte miejsce na koniec sezonu i jeśli Arka zdobędzie Puchar Polski, to żaden z nich nie zagra w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Myślę więc, że te pięć klubów mocno w niedzielę będzie Rakowowi kibicować.
Serce i głowa każe kibicować Arce i to nie podlega dyskusji. Ja jestem za chłopakami, żeby im się udało. Myślę, że gra toczy się jeszcze o dozgonny szacunek od kibiców Arki Gdynia. I wiem, o czym mówię. Życzę więc tego z całego serca, ale wiadomo, że faworytem spotkania jest Raków Częstochowa. Byłem jednak w podobnej sytuacji i mogę tylko młodszym kolegom podpowiedzieć jedno, że przerabiałem to wszystko od podszewki. Mental, charakter, cechy wolicjonalne - to będzie odgrywało wielką rolę. Wiadomo, że trzeba grać w piłkę, bo nie sposób się bronić przez 90 minut. Aczkolwiek my, we wspomnianym meczu z Lechem, nie ma co tutaj kłamać, broniliśmy się przez te 90 minut. Finalnie się nam udało. W meczu mogą przytrafić się różne rzeczy. Może być jakaś karta dla drużyny z Częstochowy, może Arce mecz się szybko ułożyć przez zdobycie bramki, co pozwoli pilnować wyniku.

W 2017 roku Arka walczyła w lidze o pozostanie w ekstraklasie. W 2021 roku Arka walczy o szansę na baraże o ekstraklasę. Różnice są więc spore...
Powiem tak, jeśli Arka zdobędzie Puchar Polski, to i awansuje do ekstraklasy. A jeśli w finałowym meczu się nie uda, to wiadomo jak to jest i morale spadną. Po takim spotkaniu to jest tak, jakbyś dostał kijem po głowie. 2 maja ta adrenalina będzie na najwyższym poziomie. Tak mogę podpowiedzieć młodszym kolegom. Myślę jednak, że nie potrzebują moich porad, ponieważ mają zawodników w osobach Marcusa da Silvy i Michała Marcjanika, którzy wiedzą, co wtedy Sobieraj robił. Myślę, że mogą w podobny sposób z młodszymi kolegami rozmawiać.

Czy zakłada pan, że, pamiętając o tych finałach w 2017 i 2018 roku, kluczem będzie bardzo dobra gra w obronie?
Na pewno trzeba trzymać to zero z tyłu. Kluczowe jest, żeby nie stracić głupio bramki. Przykład mieliśmy też rok później, kiedy w finale z Legią Warszawa szybko straciliśmy bramkę i już nie dało się odwrócić losów tego spotkania. Nastawienie obrony jest ważne, ale myślę, że trenerzy Arki wiedzą, jak dotrzeć do chłopaków. Wielkie znaczenie będzie miała głowa, mental w tym dniu. Raków jest naprawdę bardzo mocnym zawodnikiem. Uważam, że może poza Legią Warszawa, która ma dużą jakość, to Arka w tym finale trafiła najgorzej jak mogła. Poradziła sobie już w półfinale z Piastem Gliwice, gdzie pokazała, że umie grać z faworytem. Wszystko więc w chłopaków nogach. Życzę im jak najlepiej.

Graliście na wypełnionym kibicami Stadionie Narodowym w Warszawie. Mogliście liczyć na tysiące fanów, zdzierających dla was gardła. W 2021 roku Arka zagra na stadionie w Lublinie, gdzie kibiców w ogóle nie będzie. Jak pana zdaniem może to wpłynąć na poziom spotkania finałowego?
Postawię jasno sprawę i powiem, że my byliśmy w lepszej sytuacji. Mieliśmy pół stadionu kibiców gdyńskiego klubu. Ten najazd na Warszawę był nieprawdopodobny. Pamiętam, jak przechodziły mnie ciarki, kiedy jechaliśmy z hotelu na stadion. Korek był niemiłosierny. Kierownik biegał gdzieś tam z przodu autokaru do wozu policyjnego, który nas prowadził. Policja miała problem, żeby przebić się przez ten tłum. Z boku oglądaliśmy, jak kibice z szalikami podążają na stadion. Teraz żony, dziewczyny, rodzice nie będą mogli być z piłkarzami w tym jakże ważnym dla nich dniu. Przede wszystkim nie będzie wsparcia fantastycznych gdyńskich kibiców. Mówię więc otwarcie, że my byliśmy w lepszej sytuacji. Chłopacy muszą liczyć sami na siebie.

Arka Gdynia wygrała Puchar Polski! Przywitanie w Gdyni 3 maja 2017
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto