Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Georgios Dikaioulakos: Dziewczyny walczyły jak lwice, ale na Wisłę to za mało

Piotr Wiśniewski
Tomasz Bołt
Lotos Gdynia po raz pierwszy od kilkunastu lat nie zagra w finale rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy. Stało się tak wskutek półfinałowej rywalizacji z Wisłą Kraków, którą gdynianki przegrały 0:3. Mimo porażki w trzech meczach trener Lotosu nie miał pretensji do swoich zawodniczek. Gdynianki walczyły jak mogły, ale niestety musiały uznać wyższość rywalek.

Pech nie opuszczał zawodniczek Lotosu Gdynia w półfinałowych potyczkach z Wisłą Kraków. Najpierw okazało się, że w Krakowie grecki opiekun gdynianek nie będzie mógł skorzystać z usług Darii Mieloszyńskiej, Marty Jujki oraz Magdaleny Kaczmarskiej. Na domiar złego w trzecim meczu nie mogła wystąpić Naketia Swanier, która nabawiła się urazu w Krakowie. Mimo to Lotos rozegrał bardzo dobre zawody w stolicy Małopolski, zwłaszcza w drugim meczu, kiedy to prowadził w pewnym momencie różnicą nawet 10 punktów. Niestety krótka ławka i wyższe umiejętności po stronie Wiślaczek przesądziły o ich wygranych w czwartej kwarcie.

W konfrontacji numer trzy już tak dobrze nie było. Zawodniczki spod znaku Białej Gwiazdy od początku wypracowały sobie bezpieczną przewagę, na co waleczne gdynianki nie były w stanie odpowiedzieć. Dała o sobie znać psychika, która odegrała kluczową rolę w przypadku młodego, gdyńskiego zespołu. - Mecz przegraliśmy w pierwszej kwarcie. Po 10 minutach gry schodziliśmy z dziesięciopunktową stratą. Ale wcale nie o wynik chodzi. Ważne było to, co stało się z psychiką mojej drużyny po pierwszej kwarcie. Wszyscy wiedzieliśmy o naszych kadrowych problemach w drugiej części play-offów. Te kontuzje, które nas spotkały na pewno nie ułatwiły nam zadania. A aby pokonać Wisłę wszystkie elementy trzeba wykonać na 100% - przyznał Georgios Dikaioulakos, opiekun Lotosu Gdynia.

Wisła o wygraną do finału. Trudna sytuacja Lotosu

- Oglądając mecze męskiej koszykówki można zauważyć, że takie zespoły jak Panathinaikos czy Barcelona przez 40 minut grają perfekcyjną koszykówkę. Moje zawodniczki były zbyt zmęczone, zwłaszcza w sferze psychologicznej. Piętnem na postawie zespołu odbiły się nasze ostatnie problemy, tym bardziej, że przegrywaliśmy po meczach w Krakowie 0:2 i trudno wówczas odwrócić losy rywalizacji - dodał Grek.

Mimo porażki w trzech meczach trener Dikaioulakos nie rościł pretensji pod adresem swoich zawodniczek. Wręcz przeciwnie chwalił ich za ambitną postawę i walkę niczym "lwice". Może gdyby nie fakt kontuzji wynik rywalizacji do końca byłby sprawą otwartą? - Nie mam żadnych pretensji do swoich zawodniczek jeśli chodzi o mecze półfinałowe. Dziewczyny walczyły jak „lwice”, ale na Wisłę to nie wystarczyło. Jeśli chodzi o nasze rywalki to jest to bardzo dobry zespół i życzę im powodzenia w finale. Na koniec chciałbym także podziękować naszym fanom, którzy bardzo nas wspierali w meczach wyjazdowych, jak i tych u siebie. Na pewno fani chcieli oglądać drużynę walczącą, myślę, że w Krakowie pokazaliśmy się pod tym względem z dobrej strony. Niestety w Gdyni nie było już z tym tak dobrze - podsumował Georgios Dikaioulakos.

Wisła lepsza od Lotosu

Lotosowi pozostaje rywalizacja o trzecie miejsce. Kibice mogą mówić o lekkim zawodzie, wszak ostatnie lata to okres sukcesów gdyńskiej drużyny i nieprzerwalne występy w finale rozgrywek kobiecej koszykówki. Biorąc pod uwagę postawę gdynianek z początku sezonu i fakt, iż ten sezon miał być przejściowym można szukać pozytywów. Na pewno pozytywem jest obecność na ławce Dikaioulakosa, który odmienił sposób gry Lotosu, nadając mu nowy, unikalny styl. Pod koniec rundy zasadniczej aktualne jeszcze mistrzynie Polski grały bardzo efektywną i efektowną koszykówkę.

- Przegraliśmy z zespołem, który jest murowanym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski. My starałyśmy się robić, co w naszej mocy, aby pokrzyżować szyki Wiśle. Źle podeszłyśmy do trzeciego meczu, przede wszystkim przegrałyśmy go w głowach. W Krakowie byłyśmy bliskie wywalczenia remisu 1:1, ta sztuka niestety się nie udała i przełożyło się to na naszą psychikę. Trudne znaleźć jakieś wytłumaczenie dlaczego akurat odpadliśmy w półfinale - analizowała Milka Bjelica.

Bjelica nie omieszkała podkreślić zasług trenera. - Od kiedy pracujemy pod wodzą trener Dikaioulakosa to Lotos zupełnie zmienił swoje oblicze. Trener dał nam pozytywnego „kopa”, nabrałyśmy „powera”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto