Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia. Zamieszanie wokół legendarnego "Zawiszy Czarnego" Rejsy odwołane, rachunki niezapłacone. Co będzie dalej? Zostanie sprzedany?

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
"Zawisza Czarny" stoi "uziemiony" w gdyńskim porcie. Już pod koniec września przy okazji chóru szantowego na jego pokładzie odbył się protest osób, którym nie podoba się obecna sytuacja i obawiają się one o przyszłość legendarnego żaglowca.
"Zawisza Czarny" stoi "uziemiony" w gdyńskim porcie. Już pod koniec września przy okazji chóru szantowego na jego pokładzie odbył się protest osób, którym nie podoba się obecna sytuacja i obawiają się one o przyszłość legendarnego żaglowca. Polska Press
Legendarny żaglowiec „Zawisza Czarny”, na którym od sześćdziesięciu już lat szkolą się kolejne pokolenia harcerzy, cumuje „uziemiony” w porcie w Gdyni. Przedstawiciele żeglarskiej społeczności obawiają się, że zostanie sprzedany prywatnemu podmiotowi. Jest to efekt zamieszania wokół fundacji będącej armatorem żaglowca.

Odwołane zostały obecnie wszystkie rejsy „Zawiszy Czarnego”. Konflikt, do którego doszło, bulwersuje całą, żeglarską brać. Nie tylko w Gdyni. Na skutek działań byłego prezesa Fundacji Wychowania Morskiego ZHP, armatora „Zawiszy Czarnego”, postawiona ma zostać ona w stan upadłości. Byli jej zarządcy uważają, że jest to zamierzone działanie, mające na celu doprowadzenie do sprzedaży legendarnego żaglowca. Wystosowali już list otwarty w tej sprawie.

Według trzech harcmistrzów powołany latem tego roku przez władze ZHP, były już prezes fundacji, w ciągu miesiąca celowo miał wprowadzić ją w potężne tarapaty finansowe. Wstrzymał płatności faktur dla kontrahentów, w tym za paliwo i produkty spożywcze dla załóg „Zawiszy Czarnego”, czym całkowicie sparaliżował możliwość odbywania rejsów. Zwolnił też wielu pracowników fundacji i żaglowca, lub też doprowadził do ich odejścia. Przykładem tego jest osoba odpowiedzialna na „Zawiszy Czarnym” za zakupy. Były prezes miał jej zakazać używania karty płatniczej i polecił przejście na rozliczenia wyłącznie gotówkowe, co jest sprzeczne z zapisami ustawy o przeciwdziałaniu finansowania terroryzmu. Na skutek tego mężczyzna, z którym udało nam się porozmawiać, zwolnił się z pracy.

Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że według byłych zarządców fundacji jej ostatni prezes powołany został na stanowisko przez władze ZHP niezgodnie z prawem. Po jego rezygnacji przedstawiciele związku nie wyznaczyli żadnego następcy. Obecnie nie ma więc żadnej osoby, która mogłaby zarządzać legendarnym żaglowcem.

Nic dziwnego, że rozgoryczenie w środowisku żeglarskie w Gdyni i na Pomorzu, a przede wszystkim wśród harcerzy, byłych załóg i miłośników "Zawiszy Czarnego" jest wielkie. Wiele osób z niepokojem patrzy na jego przyszłość.

Już pod koniec września w związku z obecną sytuacją odbył się na pokładzie żaglowca protest chóru szantowego „Zawisza Czarny”. Artyści podkreślali, że właśnie powinni być w rejsie, tymczasem jednostka stoi zacumowana w porcie.

- 11 września powinniśmy wyruszyć z Gdyni do Francji - powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu” Jacek Jakubowski, dyrygent morskiego chóru szantowego „Zawisza Czarny”. - Mieliśmy zaaranżowane koncerty, m.in. w Muzeum Morskim w Karlskronie, naszym mieście partnerskim. Niestety, zapadła decyzja o anulowaniu wszystkich rejsów. Zostaliśmy na lodzie. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest dla nas kompletnie niezrozumiała. Żaglowiec jest po remoncie i w bardzo dobrym stanie.

- Trudno jest mówić o przyszłości żaglowca – dodał dla „Dziennika Bałtyckiego” pracownik odpowiedzialny dawniej za zakupy na „Zawiszy Czarnym”. - Żal mi jest jednak dziesięciu lat pracy i budowania marki tego żaglowca, a także ludzi, z których wielu miało być teraz w rejsie swojego życia. Wszystkie Rejsy jednak zostały odwołane. Ludzie nie popłynęli, gdyż podjęte zostały nieodpowiedzialne decyzje. Poprzedni prezes fundacji absolutnie nie znał się na zarządzaniu żaglowcem. Postępował jak przysłowiowa „małpa z brzytwą”. Jego ruchy były całkowicie nieprzewidywalne.

Były pracownik „Zawiszy Czarnego” dodaje, że żaglowiec przeszedł niedawno remont za kwotę ponad miliona złotych i jest przygotowany do pływania.

- Zazwyczaj ta jednostka była w morzu nawet 250 dni w roku - wspomina nasz rozmówca. - Poza styczniem, lutym i marcem, kiedy był czas na remonty, pływała. W ciągu zaledwie miesiąca zostało to zniweczone. Patrząc na to, do czego doszło, rozważamy tylko dwie opcje. Albo była to niewyobrażalna głupota, albo też bardzo dobrze przygotowana akcja, mająca na celu osiągnąć taki właśnie cel. Były prezes fundacji wstrzymał wszelkie, możliwe płatności, w tym za prąd. Nie wiadomo, kiedy żaglowiec będzie musiał przejść na zasilanie agregatami. Może się okazać, że w każdej chwili odcięta zostanie energia. Nie były regulowane wynegocjowane umowy. W związku z tym komornik wszedł na konto fundacji.

Zdaniem byłego pracownika, nie da się wykluczyć żadnego scenariusza, łącznie ze sprzedażą żaglowca.

Przedstawiciele ZHP nie odpowiedzieli nam na pytania, przesłane jeszcze w ubiegłym miesiącu. Dotyczyły one m.in. rzekomych, niezgodnych z prawem działań wyznaczonego przez związek, byłego prezesa Fundacji Harcerstwa Centrum Wychowania Morskiego ZHP, odwoływanych rejsów, a także przyszłości „Zawiszy Czarnego”, w tym możliwości sprzedaży żaglowca. Jeśli przedstawiciele ZHP zdecydują się odpowiedzieć nam na przesłane pytania, do tematu wrócimy.

Na łamach portalu zeglarski.info Grzegorz Woźniak, naczelnik ZHP, zadeklarował, że związek nie zamierza handlować „Zawiszą Czarnym”. Dodał jednak, że fundacja opiekująca się żaglowcem jego zdaniem powinna zmierzać do upadłości.

- Taki wniosek będziemy chcieli skutecznie przeprowadzić – powiedział portalowi Żeglarski.info Grzegorz Woźniak. – Z drugiej strony chcemy powołać radę, która doradzi jak skonstruować, wybrać i opracować funkcjonowanie nowego operatora dla jachtu „Zawisza Czarny”.

Naczelnik ZHP odniósł się także do odwoływanych rejsów legendarnego żaglowca. Jego zdaniem taka decyzja była koniecznością.

- Nie mogliśmy pozwolić, żeby w momencie wyjścia na wieloetapowy rejs, Fundacja miała zablokowane konta i nie była w stanie czegokolwiek zrobić, żeby jacht zamustrować oraz skutecznie prowadzić nadzór nad rejsem na wzór właścicielski w sytuacjach kryzysowych – tłumaczył na łamach Żeglarski.info Grzegorz Woźniak. – To jest sytuacja dla nas bardzo niebezpieczna. Inspektor Polskiego Rejestru Statków stwierdził brak zapasowych wtryskiwaczy. Może to skutkować tym, że „Zawisza Czarny”, pozbawiony z tej przyczyny sprawnego silnika, stanie się bezwładną kupą żelastwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto