Mieszkańcy i kierowcy od wielu już tygodni spoglądają w stronę tych wiekowych drzew z coraz większym niepokojem, dotychczas jednak nie było najmniejszych nawet szans, aby je usunąć.
Zobacz też: Park wodny i hotel na Polance Redłowskiej powstają. Inwestor nie przerwał prac
Oba, zanim zachorowały, wpisane zostały bowiem do rejestru pomników przyrody, co w obliczu polskiego prawa uniemożliwiało uzyskanie zgody na ich wycinkę. Na szczęście gdyńscy samorządowcy po zasięgnięciu opinii ekspertów i upewnieniu się, iż roślin w żadnym wypadku nie da rady wyleczyć, znieśli zapisy o ich ochronie.
- Lipa przy ul. Miodowej jest drzewem zagrażającym bezpieczeństwu - podkreśla Michał Guć, wiceprezydent Gdyni. - Istnieje ryzyko rozłamania konarów i przewrócenia się drzewa na ziemię.
Podobnie rzecz wygląda w przypadku buku rosnącego przy ul. Ejsmonda, w miejscu prowadzącym na Polankę Redłowską i do morza, szczególnie w sezonie letnim bardzo chętnie odwiedzanym przez spacerowiczów.
- To drzewo umiera i już dawno powinno zostać wycięte - mówi Miłosz Fornalik, mieszkaniec Wzgórza św. Maksymiliana. - Strach jest tamtędy przechodzić. Z buka sypie się kora, odpadają gałęzie, pień w wielu miejscach jest popękany. W wakacje, kiedy po ul. Ejsmonda chodzi wielu spacerowiczów, to potężne drzewo mogłoby w końcu zwalić się na ziemię, przygnieść ludzi i zrobić komuś krzywdę.
Na szczęście do takiego czarnego scenariusza nie dojdzie, bo zarówno to drzewo, jak i lipa przy ul. Miodowej w Orłowie jeszcze przed rozpoczęciem sezonu letniego pójdą pod topór drwali.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?