Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Wypłynęli z Gdyni i po okrążeniu całego świata wrócili. Są szczęśliwi i zadowoleni

Ksenia Pisera/(Patsz)
Ksenia Pisera
Schodząc z pokładu jachtu Alexander, Pundzisowie z dumą oświadczyli "udało się". Szczególnie tym osobom, które nie wierzyły w powodzenie rejsu. O realizacji marzeń na przekór wszystkiemu i otwartych morzach poczytajcie sami.

Z pokładu jachtu Alexander, który przez ponad dwa lata był domem dla Władysławy i Aleksandra Pundzisów z Gdyni, zniknęło już kilkanaście pudeł z napisem "Olek dom". Po przepłynięciu całego świata odnalazły swoje miejsce w domu. Tak jak Pundzisowie, którzy do końca pamiętać będą wyprawę, którą wielu nazwałoby wyprawą życia.

- Chociaż na morzu czas płynie inaczej, mimo wszystko dwa lata to bardzo długo - mówił Aleksander Pundzis, żeglarz. - Najważniejsze to szczęśliwie wypłynąć i szczęśliwie wrócić. Nam się udało.

Najgorzej było na Odrze

Na maszcie jachtu Alexander powiewa 26 flag. Konsekwentnie zbierane, wszystkie pochodzą z państw, do których zawinęli Pundzisowie. Cumowali m.in. do portów w Niemczech, Holandii, Anglii i Stanów Zjednoczonych. Morza i oceany na trasie ich podróży przyjaciele najczęściej wymieniają w liczbie mnogiej i nie mogą dobrnąć do końca z ich wyliczaniem. Do Gdyni podróżnicy wracali polskimi rzekami. Ku zaskoczeniu wielu, właśnie ten odcinek okazał się dla Pundzisów najtrudniejszy. Przeprawa przez krajowe akweny wodne zajęła im tydzień dłużej niż planowali.

- W rejonach hiszpańskiego wybrzeża urwało nam kotwicę - wspomina Aleksander. - Poradziliśmy sobie, bo wiedzieliśmy, gdzie mamy płynąć i co robić. Płynąc Wisłą i Odrą, przy tak niekorzystnej pogodzie, ledwo widzieliśmy brzegi rzeki oraz kierunek, w którym płyniemy - tłumaczy.
Szczegóły i wrażenia z podróży Pundzisowie do samego powrotu ujawniali jedynie najbliższym.

Uwaga**Benzyna po 6 zł po wakacjach?**

- Utrzymywaliśmy stały kontakt za pośrednictwem internetu - mówiła Dorota Pundzis, synowa Aleksandra i Władysławy. - Nawet jeżeli nie odzywali się dłuższy czas, wiedzieliśmy, że nie ma powodu do obaw. To wilki morskie.

Jeszcze przed wypłynięciem na szerokie wody, refrenem wyprawy stało się hasło "Damy radę". Pundzisowie twierdzą, że niewiele osób wierzyło w powodzenie podróży. Powodem powątpiewań był jacht, który dla wielu na pierwszy rzut oka nie wygląda na tyle solidnie, by można nim opłynąć świat. Ale chociaż przeszedł kilka mniej i bardziej poważnych przygód, do gdyńskiej mariny przypłynął w bardzo dobrym stanie.

- Uważam, że to niesamowite, w jakiej kondycji wrócił jacht - mówi Jerzy Golma, jeden z budowniczych kadłuba jachtu Alexander. - Widać wgniecenia i rysy, ale w końcu to był rejs dookoła świata, a nie po wodach zatoki. Wielu nie wierzyło, my wiedzieliśmy od początku, że się uda. Cieszymy się, że na tym pokładzie Władysława i Aleksander mogli doświadczyć przygody życia.

O niezwykłym osiągnięciu jest też przekonana załoga narzędziowni i wtryskowni stoczni jachtowej, w której zbudowano Alexandra. Pundzisowie otrzymali od ekipy pozłacaną tabliczkę z wyrzeźbioną dedykacją i obrazem jachtu.

- Takim zapamiętaliśmy jacht i widzę, że dużo przez te dwa lata się nie zmienił - twierdzi jeden z członków ekipy.

To już koniec?

Obok, elegancką czcionką wyryty jest napis "Rejs Marzeń". Pragnienie opłynięcia globu dookoła Aleksander po raz pierwszy chciał zrealizować siedem lat temu. Wtedy wspólnie z bratem dopłynął do brzegów Florydy. Tam musieli zakończyć podróż ponieważ łódź nie wytrzymała.

Czytaj również:Gdyńska Marina perłą Pomorza

- Chyba nie do końca dociera do nas, że to koniec podróży - mówi Aleksander. - Wiem, że powrót do rzeczywistości i życia codziennego na lądzie nie będzie ciężki. Na razie nie planujemy dalszych podróży. Mam 65 lat, przechodzę na emeryturę. Wiele osób po takiej wyprawie postanawia spisać wspomnienia i wydać je w formie książkowej. To nie dla nas, my zachowamy te obrazy w sobie - dodaje.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdyni prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto