Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia. Wybuch w hurtowni zabawek w Orłowie. Jej właściciel nie żyje

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się we wtorek po południu przy ul. Architektów w Gdyni Orłowie.

Mieszkańcy tej spokojnej, willowej dzielnicy, niedługo po godz. 15.30 usłyszeli huk. Po chwili w ogniu stanęła niewielka wytwórnia i hurtownia zabawek. Jej współwłaściciel, 37-letni mężczyzna, zginął na miejscu.

Dzięki bohaterskiej akcji strażaków uratować udało się dwóch pracowników firmy, którzy w momencie wybuchu także przebywali w jej siedzibie. Jeden z mężczyzn jest w bardzo ciężkim stanie, lekarze walczą o jego życie. Trafił do Szpitala Miejskiego w Gdyni, najprawdopodobniej zostanie jednak przetransportowany śmigłowcem do specjalistycznej kliniki leczenia oparzeń. Kolejny z poszkodowanych zdołał co prawda uciec z miejsca tragedii, gdy jednak zorientował się, co się stało, chciał wrócić się i pomóc kolegom. W efekcie zatruł się dymem i także jemu pomagać musiało pogotowie ratunkowe oraz strażacy.

- Poszkodowanego karetka odwiozła do Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej w Gdyni Redłowie, gdzie poddano go odtruciu w specjalnej komorze - mówi Marian Kentner, dyrektor Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni.

Świadkowie zdarzenia, sąsiedzi hurtowni, którzy wezwali pomoc, opowiadają, że akcja ratunkowa wyglądała niezwykle dramatycznie.

- Usłyszałem huk i wybiegłem przed dom zobaczyć, co się dzieje - mówi jeden z sąsiadów. - Po chwili poczułem swąd palonego plastiku. Z hurtowni obok, oddalonej nieco od ulicy, zaczęły wydobywać się kłęby czarnego dymu. Były gęste jak mgła. Nie minęła minuta, a pękła jedna ze ścian elewacji budynku. Temperatura stała się nieznośna. Zawyły syreny wozów ratunkowych, a strażacy i ratownicy zwijali się, jak w ukropie. Widoku, gdy wynieśli z tego piekła poparzonego człowieka, nie zapomnę do końca życia. Mężczyźnie schodziły włosy z głowy, skóra z rąk i całej twarzy.

Brygadier Krzysztof Markiewicz, komendant gdyńskiej straży pożarnej, który pojechał na miejsce pożaru, mówi, że akcja ratunkowa była skomplikowana.

- Pięć zastępów strażaków musiało jednocześnie gasić ogień i pomagać pogotowiu ratunkowemu w udzielaniu pomocy rannym - relacjonuje Markiewicz. - Przyczyny pożaru nie są jeszcze do końca znane. Podejrzewamy, że płomienie pojawiły się na skutek awarii mechanicznej i wybuchu oleju podczas produkcji zabawek.

Część gmachu hurtowni po pożarze jest kompletnie zniszczona. Strat jeszcze nie oszacowano, będą jednak duże.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto