Mieszkańcy tej spokojnej, willowej dzielnicy, niedługo po godz. 15.30 usłyszeli huk. Po chwili w ogniu stanęła niewielka wytwórnia i hurtownia zabawek. Jej współwłaściciel, 37-letni mężczyzna, zginął na miejscu.
Dzięki bohaterskiej akcji strażaków uratować udało się dwóch pracowników firmy, którzy w momencie wybuchu także przebywali w jej siedzibie. Jeden z mężczyzn jest w bardzo ciężkim stanie, lekarze walczą o jego życie. Trafił do Szpitala Miejskiego w Gdyni, najprawdopodobniej zostanie jednak przetransportowany śmigłowcem do specjalistycznej kliniki leczenia oparzeń. Kolejny z poszkodowanych zdołał co prawda uciec z miejsca tragedii, gdy jednak zorientował się, co się stało, chciał wrócić się i pomóc kolegom. W efekcie zatruł się dymem i także jemu pomagać musiało pogotowie ratunkowe oraz strażacy.
- Poszkodowanego karetka odwiozła do Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej w Gdyni Redłowie, gdzie poddano go odtruciu w specjalnej komorze - mówi Marian Kentner, dyrektor Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni.
Świadkowie zdarzenia, sąsiedzi hurtowni, którzy wezwali pomoc, opowiadają, że akcja ratunkowa wyglądała niezwykle dramatycznie.
- Usłyszałem huk i wybiegłem przed dom zobaczyć, co się dzieje - mówi jeden z sąsiadów. - Po chwili poczułem swąd palonego plastiku. Z hurtowni obok, oddalonej nieco od ulicy, zaczęły wydobywać się kłęby czarnego dymu. Były gęste jak mgła. Nie minęła minuta, a pękła jedna ze ścian elewacji budynku. Temperatura stała się nieznośna. Zawyły syreny wozów ratunkowych, a strażacy i ratownicy zwijali się, jak w ukropie. Widoku, gdy wynieśli z tego piekła poparzonego człowieka, nie zapomnę do końca życia. Mężczyźnie schodziły włosy z głowy, skóra z rąk i całej twarzy.
Brygadier Krzysztof Markiewicz, komendant gdyńskiej straży pożarnej, który pojechał na miejsce pożaru, mówi, że akcja ratunkowa była skomplikowana.
- Pięć zastępów strażaków musiało jednocześnie gasić ogień i pomagać pogotowiu ratunkowemu w udzielaniu pomocy rannym - relacjonuje Markiewicz. - Przyczyny pożaru nie są jeszcze do końca znane. Podejrzewamy, że płomienie pojawiły się na skutek awarii mechanicznej i wybuchu oleju podczas produkcji zabawek.
Część gmachu hurtowni po pożarze jest kompletnie zniszczona. Strat jeszcze nie oszacowano, będą jednak duże.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?