Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia. Smaki dzieciństwa

Agata Grzegorczyk, Mariusz Jabłoński
Na Kaszubach na wigilijnym stole niepodzielnie panują zraziki rybne i barszcz z kluskami, w okolicach Łomży delektują się słodką zupą jagodową. W Rzeszowie przed spożywaniem wigilijnych potraw wszyscy sobie wróżą, a w ...

Na Kaszubach na wigilijnym stole niepodzielnie panują zraziki rybne i barszcz z kluskami, w okolicach Łomży delektują się słodką zupą jagodową. W Rzeszowie przed spożywaniem wigilijnych potraw wszyscy sobie wróżą, a w Stanisławowie dzieci czekają na prezenty aż do północy.
Teraz są to już gdynianie, bo mieszkają w naszym mieście od wielu lat. Jednak oni lub ich przodkowie zjechali tu kiedyś z różnych zakątków kraju. Do Gdyni przywieźli i tu zaszczepili swoje rodzinne tradycje. Dzisiaj, dzień przed Wigilią, opowiadają nam o zwyczajach przyniesionych nad morze z rodzinnych stron. Wspominają z nami smak dzieciństwa.
- W ubiegłym roku dostałem na wigilijny stół dwa pierogi. Jeden był ostry, drugi słodki - mówi Aleksander Jurczak, który przyjechał tu spod Rzeszowa. - I taki był cały rok. Jeden dzień radosny inny smutny. Wigilijne wróżby sprawdzają się!
- U nas choinkę stroi się dopiero w dzień Wigilii, nie tydzień wcześniej, bo potem nie będzie czasu - mówi Tomasz Klinkosz, który pochodzi spod Szymbarka na Kaszubach. - Kaszubska choinka różni się trochę od takiej z reklam telewizyjnych czy hipermarketów. Przystraja się ją owocami: jabłkami, gruszkami, nawet owocami suszonymi.

Choć dzisiaj czują się gdynianami, w wigilijny wieczór wracają pamięcią w rodzinne strony. Wspominają radosne święta z dzieciństwa, powracają zapachy i smaki z dawnych lat. Dla każdego inne...
Starszy kapitan Tomasz Klinkosz z gdyńskiej Straży Pożarnej co roku święta spędza u rodziców w sercu Kaszub ? w Szymbarku.
- U nas w domu choinkę przystraja się owocami: jabłkami, gruszkami, nawet owocami suszonymi ? mówi Klinkosz. ? Kiedy jest gotowa, pomagamy z braćmi mamie w kuchni i wypatrujemy pierwszej gwiazdki. O ile zwyczaj wkładania sianka pod obrus na Kaszubach nie zawsze jest przestrzegany, o tyle dodatkowe nakrycie być musi. Jest ono przygotowane dla niespodziewanego gościa, który u nas faktycznie parę razy się pojawił. Nie był to zbłąkany wędrowiec, tylko ktoś z rodziny. Oczywiście został z radością przyjęty ? Kaszubi to przecież naród bardzo otwarty ...dla swojej rodziny. To dodatkowe nakrycie jest przeznaczone też dla nieżyjących członków rodziny. Wierzymy, że zasiada na nim ten, kto w danym roku od nas odszedł ? dziadek, babcia... Nigdy nie zapominamy podzielić się z nim opłatkiem. No i jeszcze dla tych co na służbie, ale to już zwyczaj mojej rodziny. U nas wszyscy mężczyźni są strażakami.
Kawa po kaszubsku
Kiedy pierwsza gwiazdka pojawi się na niebie, przy stole gromadzi się cała kaszubska rodzina Klinkoszów. Najpierw czytany jest fragment pisma świętego, potem wszyscy śpiewają kolędę.
- Po polsku, ale kolejny punkt programu, czyli życzenia ?Wszestczego nylepszigue? już składamy sobie po kaszubsku. Tak samo rozmowy przy stole toczą się po kaszubsku ? dodaje Tomek Klinkosz.
Po życzeniach na stole pojawiają się potrawy: barszcz czerwony, nie z kołdunami czy pasztecikiem, a z kluskami, własnej roboty oczywiście, a potem ryby w najróżniejszych postaciach: zraziki rybne, śledzie, ryba po grecku (na stałe wpisana już w kaszubskie menu), pierogi, kluski z kapuściano-grzybowym farszem.
- Kiedy wszyscy się najedzą, każdy dostaje świeżo zaparzoną, czarną, mocną, koniecznie sypaną, kaszubską kawę ? mówi Tomasz Klinkosz. ? Do tego ciasto domowej roboty ? młodzowy kuch, czyli najlepsza na świecie kaszubska drożdżówa. I kompot, nie z suszu, ze słoika. Z tego co latem dał nam sad i ogród, czyli wiśni, truskawek, porzeczek.
Wróżby po rzeszowsku
Aleksander Jurczak, pracownik Akwarium Gdyńskiego, choć w Gdyni mieszka od lat, nadal wierzy, że w wigilijny wieczór sprawdzają się wróżby.
- W moich rodzinnych stronach w Wigilię wszyscy sobie przepowiadają przyszłość - mówi pan Aleksander, który pochodzi z Rzeszowa. - Spod stołu wyciągamy słomki siana. Kto wyciągnie najdłuższą, ten będzie żył najdłużej. Podczas robienia pierogów jeden z nich faszerowany jest ogromną ilością pieprzu. Komu przypadnie taki pieróg będzie miał pecha. Natomiast, ten kto zje pieroga faszerowanego słodką masą będzie szczęśliwy przez cały rok. Zdarza się, że jednej osobie przypadną oba pierogi, wówczas rok będzie przeplatany powodzeniem i pechem. Obowiązkowo pod jemiołą wszyscy się całują. W moich rodzinnych stronach jest dużo fajnych zabobonów związanych z Wigilią. Przy wróżbach jest dużo śmiechu. Teraz w moim gdyńskim domu to ja odczytuję wróżby i je interpretuję.
Na Podkarpaciu delektują się też nietypowymi daniami wigilijnymi.
- Z potraw, których do tej pory nie spotkałem w Gdyni, przypomina mi się postna fasola z olejem i kutia - dodaje Aleksander Jurczak. - Po obfitej uczcie wigilijnej ci, którzy mają na to ochotę idą na pasterkę, a ci którzy nie, trawią potrawy. Pierwszy dzień świąt to rodzinne spotkania najczęściej przy stole, rzadziej na spacerach.
Jagodowa po łomżyńsku
- Od 17 lat mieszkam w Gdyni, ale w Boże Narodzenie zawsze wspominam miejsce skąd pochodzę - mówi Dorota Hejna, rodowita łomżanka. - Wigilia z moich stron kojarzy mi się z mnóstwem wybornych placków. Nigdy nie zapomnę też zupy jagodowej gotowanej przez moją babcię. To byłe specjalnie robione jagody w dużej ilości cukru. Jak tylko przychodził sezon zbieraliśmy jagody z myślą o wigilijnym stole. Teraz jak tylko mam jagody w słoikach to gotuję taką zupę na Wigilię.
Na choince w domu pani Doroty wiszą ciasteczka własnego wypieku.
- Choinkę staram się ubierać zawsze dopiero w Wigilię - mówi pani Dorota. - Wieszam cukierki, ciastka i oczywiście bombki. Zielone drzewko musi być naturalne, bo ma niepowtarzalny zapach i wygląd.
Co roku w tę wyjątkową noc chodzę na pasterkę, ponieważ podczas takiej mszy panuje wspaniały nastrój. Z dzieciństwa pozostało mi zamiłowanie do świątecznych spacerów. Kiedyś chodziłam po lesie teraz idę nad morze.
Grecka ryba z Ukrainy
- Mój mąż pochodzi ze Stanisławowa na Ukrainie i bardzo często jeździliśmy tam na święta - mówi Jadwiga Stefaniszyn. - Tak fenomenalnych ryb, jakie tam przyrządzają, nigdzie nie jadłam. Ryba po grecku jest fantastyczna. Udało mi się nauczyć jak przygotować takie danie i robię je co roku właśnie w Wigilię. W naszym kraju bardzo rzadko podaje się kutię, czyli pszenicę z makiem, a tam jest to potrawa bez której nie może się odbyć Wigilia. Natomiast z napojów bardzo popularny jest kompot z dzikiej róży, u nas praktycznie nieznany.
Dzieci podczas Wigilii na Ukrainie muszą wykazać się dużą cierpliwością.
- Prezenty wręczane są dopiero po pasterce - dodaje pani Jadwiga. - Dzieci czekają bardzo grzecznie, a później jest wybuch radości. Już po północy na stół wędrują placki i inne słodycze. Tego zwyczaju nie przeniosłam do mojego domu w Gdyni, bo to by było niewykonalne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto