Gdańsk może już niedługo powiększyć swoje terytorium kosztem... Gdyni. Wszystko za sprawą mieszkańców kilkudziesięciu domów przy ulicach Sarniej, Łosiowej i Jeleniej, którzy nie ukrywają, że bliżej im do grodu nad Motławą.
Władze Gdyni zapowiadają, że podejmą z włodarzami Gdańska rozmowy na temat przekazania w ich władanie spornych ulic.
- To logiczne rozwiązanie - mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. - Będziemy na ten temat rozmawiać z Gdańskiem.
- Jeśli mieszkańcy chcą do Gdańska, to czemu nie? - mówi Maciej Turnowiecki, rzecznik prezydenta Gdańska. - Nie jest to jednak takie proste. Najpierw trzeba wśród mieszkańców tego terenu rozpisać ankietę. Potem musielibyśmy sporządzić analizę finansowo-podatkową. Następnie zmianę musiałyby zaakceptować rady miast Gdańska i Gdyni. Potem odpowiedni wniosek trafiłby na biurko premiera.
Mieszkańcy twierdzą, że przenosiny do Gdańska byłyby ze wszech miar słuszne.
- Na pocztę w Gdańsku Osowej mam kilkaset metrów, tymczasem jeździć muszę kilka kilometrów do Gdyni Dąbrowy - mówi Henryk Wnuk, mieszkaniec ul. Jeleniej. - To uciążliwe. Podobnie bliżej mi do gdańskiego magistratu.
Napytanie, gdzie mieszkasz, odpowiadają: - W Gdańsku Osowej. Należą do gdańskiej parafii Chrystusa Zbawiciela, korzystają z gdańskiej komunikacji miejskiej. W Gdańsku - jak przyznają - najczęściej spędzają wolny czas. Mimo to, w myśl prawa, są gdynianami. Mieszkańcy ul. Sarniej, Łosiowej i Jeleniej chcieliby to zmienić.
Niewykluczone, że z pomocą przyjdą im włodarze obu zainteresowanych miast. Władze Gdyni twierdzą, że podejmą z Gdańskiem rozmowy na temat przekazania ulic. Gdańszczanie nie mówią "nie". - Niech napiszą do nas odpowiednie pismo - radzi Maciej Turnowiecki, rzecznik prezydenta Pawła Adamowicza.
Mieszkańcy twierdzą, że skorzystają z tej możliwości i przyjmują ewentualną przeprowadzkę z entuzjazmem. - Czuję się gdynianinem tylko w połowie - mówi Henryk Wnuk, który mieszka przy ul. Jeleniej od czterech lat. - Co prawda w Gdyni lepiej działa Urząd Miasta, ale do Gdańska wszędzie bliżej. Do Urzędu Skarbowego muszę jeździć na ul. Hutniczą. To dla mnie niemal koniec świata. Spojrzy pan, ile tu śniegu - gdynianin "z przymusu" wskazuje ulicę. - Kto tu przyjedzie odśnieżać z Gdyni?
- Tak, jesteśmy za tym, aby mieszkać w Gdańsku - dodaje Bogumiła Zimek z ul. Sarniej.
Władze Gdyni podchodzą do tematu z powagą i zrozumieniem. Choć, jak twierdzą, droga do rewolucyjnej zmiany jest jeszcze daleka.
- Ewentualne odłączenie ul. Sarniej, Łosiowej i Jeleniej od Gdyni i włączenie ich w granice administracyjne Gdańska mogłoby się odbyć tylko na przełomie kadencji samorządów - twierdzi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni.
- W przeciwnym wypadku w obu miastach trzeba by rozpisać nowe wybory samorządowe. Na razie jednak od mieszkańców tych ulic nie wpłynął do nas żaden wniosek, w którym życzyliby sobie odłączenia od Gdyni. Ale sprawę oczywiście znamy i krok taki byłby uzasadniony, gdyż rejon ten jest zdecydowanie bardziej powiązany z Gdańskiem, niż z Gdynią.
Przeprowadzka byłaby też na rękę policji. Obecnie funkcjonariusze z komisariatu na Karwinach zmuszeni są odwiedzać oddalone o 9 kilometrów ulice w tzw. sprawach prewencyjnych.
- Z komisariatu w Osowej jest tam znacznie bliżej, mimo to jest to rewir mojego dzielnicowego - mówi podinsp. Marek Fedorenko, komendant komisariatu na Karwinach. - Logiczne by było to zmienić.
- Temat dyskutowany jest od wielu lat, poruszaliśmy go jeszcze za prezydentury Franciszki Cegielskiej - dodaje Stanisław Borski, radny Gdyni. - Pomysł słuszny, ale problem także w tym, że trzeba by było zmienić nazwy tych ulic, bo w Gdańsku są już ul. Sarnia, Łosiowa i Jelenia.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?