Wierzy pan to, że ten rok będzie przełomowy dla gdyńskich rowerzystów?
ŁB: Niewiele na to wskazuje. W czerwcu co prawda audyt BYPAD ma wskazać priorytety w działaniach ale spodziewamy się raczej potwierdzenia naszych postulatów. Traktujemy ten temat jako zaległość, która powinna być dużo szybciej nadrabiana.
Co sądzi pan o działaniach, które w tym roku chcą podjąć urzędnicy na rzecz komunikacji rowerowej?
ŁB: Wszystkie nowe działania w gdyńskiej polityce rowerowej są podejmowane po bardziej lub mniej intensywnych konsultacjach z Rowerową Gdynią lub na forum Rady Rowerowej. Swego rodzaju "szara strefą" są działania Wydziału Inwestycji dla którego sprawy rowerowe nie wydają się być problemem o zbyt wielkim znaczeniu.
Zgadza się pan z twierdzeniem, że środki z miejskiej kasy na rowerową infrastrukturę są duże?
ŁB: Nic na to nie wskazuje. Większość wydatków pochłonęły opóźnione z różnych powodów największe inwestycje ze środków unijnych (Zdublowana Estakada, nowe "trasy" przy Unruga i Zwycięstwa). Płatności za te prace będą zrealizowane najprawdopodobniej w 2013, ale idąc tym tropem można by mówić o inwestycyjnej katastrofie w roku 2012. Na forum Rady Rowerowej staramy się na bieżąco monitorować sytuację, ale nie ma powodów do entuzjazmu.
Czego w Gdyni rowerzystom jeszcze brakuje?
ŁB: Jak w większości miast i nie tylko rowerzystom przydałoby się funkcjonalne centrum przyjazne dla ludzi, a nie dla samochodów. Marzy nam się strefa uspokojonego ruchu w centrum, bo każdy widzi, że "śmieszki" rowerowe wydzielane z chodnika nie są funkcjonalne. Z niecierpliwością czekamy na wyznaczenie BUS-pasów na Morskiej, Zwycięstwa i Wielkopolskiej. Profesor Wyszomirski, prezes ZKM, już kolejny rok nie może się ich od miasta doprosić. Obliczyliśmy, że już trzech wiceprezydentów poparło publicznie ten pomysł. Chyba czas, żeby to w końcu zrealizować. To byłby prawdziwy przełom i krok wprzód.
Gdzie rowerzyści mają lepiej, w Gdańsku czy Gdyni?
ŁB:To oczywiste. Gdańsk bardzo sprawnie wykorzystał środki z UNDP, kilka lat wcześniej zdecydował się na audyt BYPAD, dzięki któremu środki z unijnego programu RPO zostały wydane z głową. Gdynia zmarnowała kilka lat na udawanie aktywności w tej sferze i efekty są widoczne gołym okiem. Nowa ekipa ma wiele do nadrobienia.
Pytam, bo Gdańsk uzyskał bardzo niską ocenę w audycie BYPAD. Jaką ocenę dziś otrzymałaby gdyńska polityka rowerowa?
ŁB: Trudno powiedzieć. Teoretycznie mamy komplet narzędzi aby tę politykę planować i realizować. Kłopot w tym, że w urzędzie wciąż jest za mało kompetentnych osób aby to robić na poważnie. Poza kilkoma wyjazdami studyjnymi budowa kompetencji pozostaje nieobowiązkowym "zadaniem domowym" urzędników. Bardzo nas cieszą pozytywne efekty pracy "tandemu": Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego i Rafała Studzińskiego, którzy póki co walczą samotnie. Duża ilość zgłoszeń w systemie "Zgłoś problem na ścieżce" nie pozwala realizować ich terminowo. To najbardziej konkretny sygnał, że jeden etat ze wsparciem społecznika to za mało, żeby poważnie mówić o strategicznej zmianie.
Jakieś zmiany jednak można zauważyć.
ŁB: Tak. W centrum miasta pojawiły się nowe stojaki na rowery; pod znakami zakazów pojawiają się tabliczki "nie dotyczy rowerów"; po wielu latach starań wywalczyliśmy kontrapas na Lotników. W skali miasta, które podobno jest najprzyjemniejsze do życia to dość symboliczne zmiany, ale bardzo nas cieszą.
Ile czasu jeszcze potrzeba żeby Gdynia stała się "rowerową Kopenhagą"?
ŁB: Na ostatniej debacie Ekometropolii dr Tomasz Rozwadowski z Politechniki Gdańskiej przekonywał, że jest to możliwe w 3 lata. Jeśli liczyć od kwietnia 2012, w tym roku będziemy na półmetku tej drogi. Rowerowa Gdynia jest zdeterminowana, żeby "rowerolucja" przyszła do Gdyni jeszcze wcześniej.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?