Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Prywatni przewoźnicy nie są w stanie rywalizować ze spółkami komunalnymi

Szymon Szadurski/(Patsz)
Tomasz Bołt
Krótkie umowy z niektórymi przewoźnikami i zbyt hermetyczny rynek powodują, iż komunikacja w Gdyni jest dość droga. Dotacja, jaką do zakupu usług przewozowych dokłada miasto, przekroczyła już kwotę, którą się udaje uzyskać ze sprzedaży biletów. Przewoźnicy mówią, że znają przyczynę takiego stanu rzeczy.

Zdaniem przedstawicieli prywatnych przewoźników, byłoby inaczej, gdyby podpisywano z nimi dłuższe, np. 10-letnie umowy, i bardziej otwarto rynek na takie przewozy, nie faworyzując spółek komunalnych. Sytuacja jednak jest skomplikowana, bo samorządowcom takie postulaty trudno zrealizować. Przeszkodą są przepisy, specyfika funkcjonowania gdyńskiej komunikacji, związana z korzystaniem z trolejbusów, oraz fakt, iż to gmina jest właścicielem Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Autobusowej oraz Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej.

Prywatni lepsi od komunalnych

Gdyby miasto zrezygnowało z powierzania im w formie bezprzetargowej zdecydowanej większości kursów komunikacyjnych, jakie wykonywane są w Gdyni, firmy te na większości tras, rywalizując w przetargach, prawdopodobnie poległyby w konkurencji z prywatnymi przewoźnikami. Nie miałyby bowiem pieniędzy na odnawianie taboru, a realnym scenariuszem stałyby się zwolnienia. Miasto, jako właściciel tych spółek, nie chce do takiej sytuacji dopuścić. Zresztą w przypadku PKT trudno sobie nawet wyobrazić próby ograniczania przewozów. Dysponująca trolejbusami firma jest bowiem beneficjentem kilku unijnych projektów i zobowiązana jest je kontynuować.

Taka sytuacja z oczywistych względów jednak się nie podoba prywatnym przewoźnikom. Od dawna zgłaszają postulaty, by na trasach w Gdyni jeździli więcej.

- Już sam fakt, iż umowy z nami na niektóre zadania przewozowe podpisywane są na krótkie okresy, od roku do trzech lat, jest nie w porządku - uważa przedstawiciel jednego z przewoźników. - Nie rozumiem, dlaczego Zarząd Komunikacji Miejskiej tak robi, bo to nielogiczne i nieopłacalne. Gdyby umowy podpisano na przykład na 10 lat, jak ze spółkami komunalnymi, koszt przejazdu za kilometr, który już dziś oferujemy taniej od PKM i PKA, byłby jeszcze niższy.
Marcin Gromadzki, rzecznik ZKM, nie zgadza się z tezą, iż miasto traci na niepodpisywaniu z niektórymi przewoźnikami umów wieloletnich.

Optymalne umowy

- W ZKM, poczynając od samego dyrektora, pracuje wielu ekonomistów i zapewniam, że potrafimy liczyć - mówi Gromadzki. - Z punktu widzenia naszych interesów umowy, jakie zawieramy z prywatnymi przewoźnikami, są optymalne. Podpisywanie ich na dłużej niż trzy lata utrudniają nam obecnie przepisy. Aby było to możliwe, radni miasta musieliby na przykład uchwalić plan transportowy dla Gdyni. Dokument ten musi jednak uwzględniać zapisy takiego planu na poziomie województwa, a tego jeszcze nie ma.

Faktem jednak jest, iż stawki, jakie ZKM płaci za każdy przejechany kilometr spółkom komunalnym, są nawet o kilkadziesiąt procent wyższe od tych pobieranych przez prywatnych przewoźników. Firmy prywatne jeżdżą nawet za mniej niż 5 zł, w przypadku PKM i PKA kwota ta dobija zazwyczaj do 7 zł. Ponadto niektóre autobusy przewoźników komunalnych, choć niemal już wszystkie niskopodłogowe, są znacznie starsze od pojazdów przewoźników prywatnych.

Zdaniem Stanisława Taube, związkowca z PKM, dane takie nie oddają w pełni rzeczywistości. - Jeździmy na najmniej opłacalnych, krótkich liniach - zauważa. - Kierowcy autobusów 190 na przykład są w stanie przez godzinę przejechać 15 kilometrów, podczas gdy ich koledzy z PKS Wejherowo na linii R pokonują w tym samym czasie nawet 26 kilometrów. Firmy te inkasują więc więcej pieniędzy w ciągu godziny za przejechane kilometry.

Coraz więcej dokłada miasto

Roczny budżet ZKM Gdynia wynosi obecnie około 160 mln zł. Jednak koszty zakupu usług transportowych od przewoźników systematycznie rosną. W ostatnim czasie nastąpił skok cen o 21 proc., czyli o ponad 20 mln zł. W związku z tym zwiększa się też dotacja, jakiej udziela miasto do przewozów. W 2008 roku wynosiła ona 46 proc. kosztów zakupu usług przewozowych, w 2010 roku, mimo podwyżki cen biletów, osiągnęła pułap 56 proc. Miało to związek m.in. ze zniesieniem granic taryfowych między miastami.

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdyni prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto