Tuż przed południem rodzice odebrali go z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie chłopiec spędził ostatnie dwa tygodnie.
- Cieszymy się, że wreszcie wróci do domu. A przede wszystkim, że żyje - mówi tata chłopczyka. - Ale zdajemy sobie też sprawę, że to nie koniec problemów.
Oliwierek, choć jego organizm i lekarze dokonali cudu doprowadzając do stanu, w którym dziś się znajduje, zupełnie zdrowym dzieckiem nie jest. W wypadku doznał poważnego urazu czaszki oraz rozległych obrażeń wewnętrznych. Pierwsze dwa tygodnie chłopiec był w śpiączce. Nie wiadomo, czy nie będzie cierpiał na epilepsję.
- Czekają nas badania oczu, których w żadnym ze szpitali, w jakich był leczony nie można było przeprowadzić. Bez nich nie da się powiedzieć, czy Oliwierek w ogóle będzie widział - twierdzi ojciec chłopca. - Niezbędna będzie też rehabilitacja - synek nie utrzymuje nawet samodzielnie głowy. Póki co nie wiemy jeszcze z jakimi kosztami to się będzie wiązać. Szukamy jakiejś fundacji, czy innej instytucji, która nam pomoże.
Na zwrot kosztów leczenia i rehabilitacji rodzice Oliwierka mogą bowiem liczyć dopiero po wyroku skazującym sprawcę wypadku, wtedy będą mogli wystąpić o to z powództwa cywilnego. A do tego jeszcze daleka droga, podczas której zdani są na siebie.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?