Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Nikt nie chce kupić legendarnego Maxima w Orłowie

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Niepowodzeniem zakończyła się czwarta już próba sprzedaży przez gdyńskich samorządowców nieruchomości po słynnym lokalu "Maxim" w Orłowie. Oznacza to, że atrakcyjna działka tuż nad morzem, nieopodal molo, nadal będzie stała niezagospodarowana. Gdyńscy urzędnicy nie zrażają się jednak i wkrótce zamierzają podjąć kolejną próbę.

- Przetarg już ogłoszono, odbędzie się ostatniego dnia sierpnia - mówi Joanna Grajter, rzecznik Urzędu Miasta Gdyni.

Będzie więc to już piąta próba sprzedaży działki w Orłowie, którą urzędnicy określali mianem perełki w gdyńskim portfelu nieruchomości. Magistrat za nadmorską posiadłość spodziewa się uzyskać rekordową kwotę 35 mln zł. "Maxim" staje się już powoli symbolem zastoju na rynku nieruchomości w Gdyni. Inne grunty idą także bardzo słabo, stąd stało się już jasne, iż ambitnego planu sprzedaży działek w tym roku aż za 100 mln zł z pewnością nie uda się zrealizować. Mimo tego urzędnicy nie zamierzają dać za wygraną i nadal będą wystawiać grunty na sprzedaż. Jak tłumaczy bowiem Tomasz Banel, naczelnik Wydziału Polityki Gospodarczej i Nieruchomości Urzędu Miasta Gdyni, w przypadku, gdy operat szacunkowy na działkę jest aktualny, koszty ogłoszenia kolejnego przetargu na ten sam grunt nie są duże.

Nie ma też mowy o obniżce ceny za "Maxima", lub inne, gminne posiadłości. Zainteresowani inwestorzy, chcący wybudować w nadmorskiej, prestiżowej strefie Orłowa np. hotel (na co zezwala plan zagospodarowania przestrzennego), będą musieli nadal wyłożyć na stół 35 milionów złotych. - Ta nieruchomość jest warta swojej ceny i jestem przekonany, że prędzej, czy później znajdzie się na nią nabywca - tłumaczył dziennikarzom po kolejnych, nieudanych przetargach Bogusław Stasiak, wiceprezydent Gdyni do spraw zarządzania mieniem.

Tymczasem plany sprzedaży gminnych nieruchomości na siłę, mimo utrzymującego się regresu na tym rynku, od wielu miesięcy krytykują przedstawiciele opozycji w gdyńskiej Radzie Miasta. Ich zdaniem może to w konsekwencji doprowadzić do sytuacji, w której magistrat, chcąc ratować tegoroczny plan finansowy, zacznie sprzedawać działki poniżej ich wartości.

Zagrożenia takiego nie widzi jednak skarbnik miasta, prof. Krzysztof Szałucki. - Nie musimy i na pewno nie będziemy na siłę kupczyć miejskim mieniem - mówi Krzysztof Szałucki.
Deficyt budżetowy, związany m.in. z niezrealizowanym planem sprzedaży działek, a także z niższymi wpływami z podatków, samorząd pokryje sięgając po kredyt długoterminowy. Już wszczęto procedury zaciągnięcia jego pierwszej transzy na kwotę do 150 mln zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto