Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Ktoś strzela z wiatrówki do kotów i psów. Policja nie chce interweniować ws. zwierząt?

Ksenia Pisera
Miłośnicy zwierząt chcą znaleźć tego, kto strzela do kotów
Miłośnicy zwierząt chcą znaleźć tego, kto strzela do kotów Karolina Misztal
Przedstawiciele gdyńskich organizacji działających na rzecz ochrony praw zwierząt apelują o pomoc w ustaleniu osób, które postrzeliła śrutem co najmniej kilkadziesiąt psów i kotów. Chcą bowiem postawić sprawców przed sądem osoby.Twierdzą jednocześnie, że policja jest bierna w interwencjach dotyczących zwierząt.

Funkcjonariusze odpierają zarzuty. Mówią, że ustalenie strzelców jest trudne, ale istotne, ponieważ następnym razem na celowniku może być dziecko.

Czytaj także: Zatrzymano twórcę brutalnego filmu o kocie
Jedną z ostatnich ofiar był dziki kot, który wałęsał się w okolicach gdyńskiej dzielnicy Mały Kack. Zwierzaka postrzelonego śrutem znaleźli przedstawiciele organizacji ochrony zwierząt, którzy opiekują się czworonogami na tym terenie. Twierdzą, że nie jest to pierwszy taki przypadek.

- To kolejny kot postrzelony śrutem - mówi Marta Lichnerowicz, prezes gdyńskiej Fundacji Dobrych Zwierząt. - Na szczęście akurat ten zwierzak w biegu zasłonił serce nogą. W innym przypadku już by nie żył. Ponieważ jest to duży problem i dotyczy nie tylko jednej dzielnicy, apelujemy o pomoc w zatrzymaniu sprawców.

Przedstawiciele Fundacji Dobrych Zwierząt przyznają, że do tej pory nie udało się im nikogo zatrzymać, choć na podstawie obserwacji mają pewne podejrzenia. Twierdzą jednak, że w tej sprawie potrzebne są dowody. Osoby, które strzelają z wiatrówki do kotów, chcą postawić przed sądem.

- Jak będziemy pewni sprawcy, będziemy mogli złożyć sprawę do prokuratury i wystąpić w roli oskarżycieli posiłkowych - kontynuuje Lichnerowicz. - Za taki czyn grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności i wierzymy, że jeżeli jedna osoba zostanie ukarana, to będzie przestrogą dla innych.

Przeczytaj także: Pomorski Koci Dom Tymczasowy w Gdyni potrzebuje pomocy

O tym, że strzelanie z wiatrówki do kotów to w Gdyni duży problem przekonują również lekarze weterynarii. Kot, który został ostatnio postrzelony i trafił do lecznicy na Wzgórzu św. Maksymiliana, nie był pierwszym takim pacjentem.

- Do nas trafiło co najmniej kilkadziesiąt postrzelonych śrutem kotów i psów, średnio jest to jeden przypadek w miesiącu - mówi lek. wet. Tomasz Brzeski z Gdyńskiej Kliniki Weterynaryjnej. - To duży problem i nie dotyczy tylko jednej dzielnicy czy miasta. Przykro mówić, ale policjanci nie bardzo zabierają się za ściganie osób, które są odpowiedzialne za przestępstwa na bezdomnych zwierzętach.

Mundurowi przekonują, że sprawa wygląda inaczej. Twierdzą, że nie otrzymują zgłoszeń odnośnie postrzelonych śrutem zwierząt. Podkreślają jednak, że ujęcie sprawcy bądź sprawców jest istotne. Nie wiadomo bowiem, czy strzelec nie weźmie na celownik większy cel.

- Strzelanie śrutem do zwierząt jest karalne, więc jest to sprawa dla nas - przekonuje komisarz Michał Rusak, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Gdyni. - Do tej pory mieliśmy jeden taki przypadek i nie można powiedzieć, że traktujemy takie sprawy niepoważnie.

Ważne jest zgłaszanie takich zdarzeń. Ujęcie sprawcy nie jest łatwe. Wiatrówka to broń, która nie podlega rejestracji. To nie jest jednak pistolet na wodę i skoro taka osoba zabiera się za mierzenie do kotów, to nie jest powiedziane, że np. jutro nie będzie strzelać do dzieci lub osób czekających na przystanku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto