- Czasy są trudne, a wydatki promocyjne władz Gdyni zdecydowanie za wysokie - komentuje Marcin Horała, radny Prawa i Sprawiedliwości. - Nie rozumiem, dlaczego na taką działalność przeznaczane są astronomiczne wprost kwoty.
Zobacz także: Dodatkowe fundusze tylko w radach dzielnic
Horała radnym Gdyni jest już szósty rok, przez ten czas wielokrotnie apelował o przycięcie wydatków promocyjnych.
- Zdaję sobie sprawę, że festiwale i imprezy kulturalne wpływają na wizerunek miasta, ale obecnie są też inne, ważne potrzeby - mówi Horała. - Wydawanie milionów złotych na zabawę jest mało racjonalne. Jako radny przyjąłem na interwencjach już kilkuset mieszkańców. Nikt z nich nie narzekał, że w mieście jest za mało imprez, skarżyli się za to na nieremontowane od dziesięcioleci drogi i brak oświetlenia. Na takie inwestycje pieniędzy jednak brakuje. Złożyłem wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie niesprawiedliwych, moim zdaniem, podwyżek opłat, tzw. podatku śmieciowego.
W odpowiedzi od władz Gdyni usłyszałem, że kosztowałoby to 100 tys. zł i jest to zbędny wydatek. W ważnej sprawie społecznej żal jest wydać 100 tys. zł, a znajdują się pieniądze na festiwale.
Najbardziej kosztowne w tym roku było współorganizowanie przez Gdynię Heineken Open'er Festivalu. Pochłonął on z kasy miasta ponad 2,5 mln zł. Dużo, bo 1,25 mln zł, wydano też na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Dla porównania, całoroczny budżet na remonty dróg gminnych to 9 mln zł i władze Gdyni już zapowiedziały, że go nie zwiększą. A mieszkańcy dodają, że część festiwali, jak FPFF, to imprezy elitarne, nie dla gdynian, natomiast na inne, mimo dotacji z miasta, ceny biletów są bardzo wysokie.
- Na festiwal filmowy zjeżdża się "Warszawka" i bankietuje na czerwonych dywanach za nasze pieniądze, mieszkańcy miasta nic z tego nie mają - mówi gdynianin Piotr Rębas.
Opinie takie śmieszą jednak Joannę Grajter, rzecznik Urzędu Miasta Gdyni.
- Festiwale są znakomitą promocją dla miasta, zjeżdżają się na nie turyści, zarabiają restauratorzy, sklepikarze, hotele - wylicza Joanna Grajter. - Środki, przeznaczane na ich organizację, to nie są pieniądze wyrzucone w błoto. Ale tego typu wydatki zawsze będą budziły kontrowersje. Jedni chcą dróg, inni festiwali, pogodzić jest to trudno.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?