Gdynia. Działają już wszystkie parkomaty

Obecnie kierowcy za pierwsze pół godziny parkowania w gdyńskiej SPP zapłacą 80 groszy, a za drugie pół godziny - 2 złote. Druga godzina parkowania to koszt 2,90 zł, a trzecia 10 groszy więcej. Z kolei za parkowanie czwartą i każdą kolejną godzinę - 2,80 zł. Takie stawki radni zarządzili w czerwcu. Jednak okazało się, że nie wszystkie urządzenia można od razu przeprogramować tak, by naliczały nowe stawki. Część z parkomatów była w ogóle nieaktywna, a część - w zależności od miejsca - pobierała różne opłaty.

Przypominamy: Kłopoty z parkomatami w Gdyni

- W parkomatach solarnych udało się zmienić ustawienia już wcześniej - zapewnia Maciej Karmoliński, zastępca dyrektora gdyńskiego Zarządu Dróg i Zieleni w Gdyni. - Przeprogramowanie tych nowocześniejszych wymagało więcej czasu, ale również i te urządzenia działają już poprawnie.

Zmiana ustawień urządzeń okazała się trudna, ponieważ wymagała napisania od nowa elementów kodu programu. Mogli to zrobić tylko pracownicy operatora urządzeń francuskiej spółki, ponieważ system informatyczny parkomatów objęty jest tajemnicą. Część z gdyńskich radnych, wobec tych problemów, postulowała, by do czasu rozwiązania problemów w Gdyni w ogóle zawiesić strefę płatnego parkowania.

- Zawieszenie strefy nie było rozważane - mówili jednak urzędnicy. - Mając na uwadze doświadczenia innych miast, wiemy, że czasowe zawieszenie strefy mogłoby spowodować poważne utrudnienia komunikacyjne. Stawki w SPP władze miasta musiały zmienić w związku z koniecznością progresywnego naliczania opłat za parkowanie w pierwszych trzech godzinach. W połowie marca radni Gdyni podjęli uchwałę, która m.in. wprowadziła nowe taryfy opłat za jednorazowe parkowanie oraz opłaty za abonamenty na okaziciela. Stawki wzrosły o 50 proc. w ujęciu godzinowym i o 100 proc. za pierwsze pół godziny parkowania. Uchwała jednak okazała się wadliwa i zakwestionował ją wojewoda.

- Nie dotyczyło to wysokości opłat - zapewnia Małgorzata Kempa z biura prasowego wojewody. - W rozstrzygnięciu nadzorczym wojewoda stwierdził po prostu nieważność kilku zapisów uchwały, uznając je za sprzeczne z prawem.