Gdynia. Drapieżnik przepędził gołębie z hali targowej

To już koniec panoszenia się gołębi w zabytkowym gmachu gdyńskiej Hali Targowej. Dokuczliwe ptaki utrudniały dotychczas działalność gospodarczą handlującym, zapaskudzając odchodami ubrania i sprzedawane jedzenie. Nie było na nie żadnej metody. Aż do czasu, gdy z pomocą przyszli sokolnicy, ci sami, którzy przepędzają ptaki z okolic lotnisk, czy wysypisk śmieci. Wystarczył miesiąc, aby ich szponiaści podopieczni zaprowadzili porządek w łukowej konstrukcji hali.
- Gołębie od zawsze były nieco dokuczliwe, a sytuację pogarszał fakt, iż część klientów hali, a nawet sami handlujący, mimo naszych apeli decydowała się je dokarmiać - mówi Eugeniusz Łucyk, prezes spółki Miejskie Hale Targowe w Gdyni. - Po wpuszczeniu do hali drapieżników 90 procent uciążliwych ptaków wyniosło się z naszego obiektu. Zostały zapędzone przez sokoły do specjalnych klatek i wywiezione. Ponieważ nie są to gołębie pocztowe, nie wrócą już na dawne miejsce.
Właścicielem hali jest miasto. Dyrektor gdyńskiego urzędu miejskiego Jerzy Zając także cieszy się, że problem gołębi został zlikwidowany, tym bardziej, że udało się to zrobić bezkrwawo.
- Wśród wynajętych sokolników są działacze Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, a ich drapieżniki są tak wytresowane, że gołębi nie atakowały, tylko straszyły i przepędzały - mówi Zając.
Wśród sokolników byli m.in. Adam Mroczek i Marek Bazydło (na zdjęciu poniżej z jednym ze swoich podopiecznych). - Wykorzystaliśmy m.in. ptaki z gatunku, przypominającego skrzyżowanie jastrzębia i myszołowa - mówi Mroczek. - Występują w Ameryce Środkowej, idealnie nadają się do naszych celów, bo jako jedyne drapieżne ptaki na świecie potrafią latać stadnie. Do hali wpuściliśmy też odmiany sokołowate, raroga górskiego i stepowego.