Przypomnijmy, że w trakcie obrad na salę wtargnęło kilka osób z transparentami i megafonem. Posiedzenie, na którym radni głosowali nad przyszłorocznym budżetem miasta, zostało przerwane. Musiała interweniować policja i Straż Miejska.
- Po raz pierwszy spotkałem się z takim zachowaniem, żeby przerwać sesję - mówi Bogdan Oleszek, przewodniczący rady. - Te osoby wtargnęły na część sali przeznaczoną wyłącznie dla radnych. Mężczyzna z megafonem prowokował, przystawiając go na pół metra do mojego ucha. Nic z tych krzyków nie można było zrozumieć. Na prośby o spokojną rozmowę nie reagował.
Mężczyzną z megafonem był Bartosz Kantorczyk, mieszkaniec Gdańska niekryjący się ze swoimi anarchistycznymi przekonaniami.
- Przekonania są tutaj nieważne. Zaprotestowaliśmy jako głos mieszkańców. Chodzi nam o to, że nie ma dialogu między urzędnikami i mieszkańcami. Nie ma konsultacji społecznych dotyczących realizowanych w Gdańsku inwestycji - tłumaczy Kantorczyk. - Radni ogłaszają, co chcą, budują Europejskie Centrum Solidarności i inkubatory przedsiębiorczości, a nie budują mieszkań socjalnych i komunalnych. Najbardziej zbulwersował nas pomysł podwyższenia czynszów w mieszkaniach komunalnych. Dopłat zapowiadanych przez miasto nikt nie dostanie, ponieważ kryterium dochodów ustalone zostało na bardzo niskim poziomie. Miasto chce zarabiać na ubogich mieszkańcach. Skoro nie chcą z nami rozmawiać, więc jaką inną formę protestu mamy wybrać? Zdaję sobie sprawę, że może wobec nas zostać wszczęte postępowanie.
- Ten pan nie chciał w ogóle rozmawiać tylko krzyczał - odpowiada Oleszek. - Zapytałem się, czy spotkał się wcześniej choć z jednym radnym, aby przedstawić swoje argumenty. Powiedział, że nie musi. Takie metody protestu, przerywanie sesji, przepychanki są niedopuszczalne.
W trakcie protestu, jeszcze przed interwencją policji, doszło także do przepychanki i incydentu z pracownikiem firmy ochraniającej sesje rady.
- Zostałem dwukrotnie pchnięty pałką w brzuch - twierdzi Kantorczyk. - Jeszcze nie zdecydowałem, co z tym zrobić, ale zastanawiam się, czy nie zgłosić sprawy na policję.
Policja jednak już tę sprawę wyjaśnia. Wydział Dochodzeniowo-Śledczy wszczął postępowanie przygotowawcze w związku z awanturą.
- Dotyczy podejrzenia przekroczenia uprawnień przez pracownika ochrony w trakcie interwencji - wyjaśnia sierż. Aleksandra Malinowska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Postępowanie zostało wszczęte z urzędu.
Władze Gdańska sprawdzą także, jaki - w ramach umowy z firmą ochroniarską - jest zakres interwencji w trakcie obrad i czy ochroniarz nie działał zbyt gorliwie.
W czwartek przed Nowym Ratuszem pojawiło się aż siedem policyjnych radiowozów.
- Z zawiadomienia jednego z urzędników wynikało, że na obrady wdarła się znacznie większa liczba osób, dlatego wysłana została większa liczba radiowozów - tłumaczy Malinowska. - Na salę obrad udało się jednak tylko kilku policjantów. Protestujący zostali wyprowadzeni poza budynek, wylegitymowani i spisani.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?