Dla obu zespołów starcie to ma olbrzymi ciężar gatunkowy. Żółto-niebieskich w meczu z Podbeskidziem urządza tylko zwycięstwo. Każdy, inny wynik spowodować może, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza na kolejkę przed końcem ligowych zmagań stracą szansę na bezpośredni awans do ekstraklasy.
Z kolei Podbeskidzie, zajmujące obecnie dziewiąte miejsce w tabeli, do szóstego w stawce Chrobrego Głogów traci zaledwie dwa punkty. Powoduje to, że popularni „Górale” nadal mają realne szanse na załapanie się do baraży o awans do ekstraklasy. Jednocześnie w Bielsku-Białej nikt nie ukrywa, że po zaliczonym z hukiem spadku z elity w ubiegłym sezonie jak najszybszy powrót do niej jest celem tego zespołu. Jednak aby podopieczni trenera Mirosława Smyły zachowali realne szanse na wyprzedzenie Chrobrego, dodatkowo także Łódzkiego Klubu Sportowego i Sandecji, także muszą dziś wygrać.
Powoduje to, że arkowców czeka w Bielsku-Białej trudne zadanie. Tym bardziej, że Arka, do niedawna rewelacyjnie spisująca się w rundzie wiosennej, ostatnio złapała zadyszkę. Odniesione w słabym stylu i zasłużone porażki kolejno z Resovią i Miedzią Legnica niewątpliwie musiały podkopać pewność siebie zawodników żółto-niebieskich. Trener Ryszard Tarasiewicz zapewniał jednak po ostatniej przegranej z liderem tabeli, że w jego zespole ciągle panuje duża mobilizacja.
- Mamy jeszcze dwa spotkania, jesteśmy nadal w grze i mamy realne szanse na zakończenie tego sezonu bezpośrednim awansem - mówi Ryszard Tarasiewicz.
- Cały czas wierzymy w zajęcie drugiego miejsca w tabeli - wtóruje trenerowi Sebastian Milewski, defensywny pomocnik żółto-niebieskich. - Zostały do końca jeszcze dwa mecze, w których damy z siebie wszystko. Musimy teraz wspiąć się na swoje wyżyny.
Dobrą wiadomością dla żółto-niebieskich jest, że Podbeskidzie spisuje się ostatnio lepiej na wyjazdach, niż na własnym stadionie. W delegacjach podopieczni Mirosława Smyły pokonali Chrobrego i Sandecję, czyli bezpośrednich rywali w walce o baraże. Z kolei na własnym terenie zaliczyli wstydliwe porażki kolejno z Zagłębiem Sosnowiec i Stomilem Olsztyn, ekipami broniącymi się przed spadkiem.
Mimo to według notowań bukmacherów dość wyraźnym faworytem dzisiejszego meczu Podbeskidzia z Arką są gospodarze. Żółto-niebiescy, jeśli myślą o zwycięstwie pod Klimczokiem, muszą wziąć się w garść i zagrać znacznie skuteczniej, niż z Resovią i Miedzią, a przede wszystkim przestać popełniać katastrofalne błędy w obronie. Jeśli gdynianie będą dopuszczać gospodarzy do sytuacji pod bramką Kacpra Krzepisza, to należy spodziewać się, że dla przykładu Kamil Biliński, lider klasyfikacji strzelców na zapleczu ekstraklasy z dziewiętnastoma już trafieniami na koncie, nie zawaha się ich wykorzystać.
W Bielsku-Białej żółto-niebiescy, którzy będą mieli zapewnione wsparcie i doping swoich fanów, mają za zadanie stoczyć z gospodarzami prawdziwą wojnę i wyjść z niej zwycięsko. W przypadku porażki mało kogo w Gdyni interesowały już będą twierdzenia trenera Ryszarda Tarasiewicza, który po ostatniej przegranej z Miedzią utrzymywał, że podobała mu się gra Arki, dodatkowo dziękował swoim zawodnikom i podkreślał, że nie ma do nich pretensji.
Żółto-niebiescy zrobili po przerwie zimowej bardzo dużo, aby awansować bezpośrednio do ekstraklasy i uniknąć baraży. Szkoda byłoby tę szansę zmarnować. Koniecznie muszą maksymalnie spiąć się w ostatnich dwóch meczach sezonu, pokonać Podbeskidzie i Sandecję, gdyż jest wielce prawdopodobne, że Widzew Łódź, słabo grający i punktujący po przerwie zimowej, „wyłoży się” jeszcze do końca rozgrywek i nie zainkasuje kompletu punktów.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?