Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fortuna 1. Liga. (10.10.2020). Arka Gdynia - Łódzki Klub Sportowy. Arbiter z Wrocławia w ogniu krytyki. "Był najsłabszy na boisku"

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Według piłkarzy i trenera Arki Gdynia Damian Sylwestrzak, sędziujący mecz żółto-niebieskich z ŁKS Łódź, nie był w najwyższej dyspozycji.
Według piłkarzy i trenera Arki Gdynia Damian Sylwestrzak, sędziujący mecz żółto-niebieskich z ŁKS Łódź, nie był w najwyższej dyspozycji. Tomasz Duc/www.arka.gdynia.pl
Powracają niestety sędziowskie kontrowersje przy okazji meczów Arki Gdynia. Po tym, jak w zeszłym sezonie arbitrzy kuriozalnymi błędami walnie przyczynili się do spadku żółto-niebieskich z PKO BP Ekstraklasy, tym razem piłkarze i trener gdyńskiego klubu formułują zastrzeżenia do postawy Damiana Sylwestrzaka z Wrocławia. Sędzia ten ich zdaniem popełnił szereg kardynalnych pomyłek na niekorzyść gospodarzy w rozegranym 10 października meczu Arki Gdynia z Łódzkim Klubem Sportowym.

Szlagier Fortuna 1. Ligi zakończył się ostatecznie bezbramkowym remisem, choć ciekawych akcji w tym meczu nie brakowało. Jednak po spotkaniu tyle samo, a być może i więcej, co o poziomie gry, dyskutowało się o dyspozycji sędziego Damiana Sylwestrzaka z Wrocławia.

- Był najsłabszy na boisku - usłyszeliśmy od jednego z zawodników Arki Gdynia. - Dawno nie widziałem tak fatalnego sędziowania. Zachowywał się całkowicie niekonsekwentnie. W niektórych przypadkach lekkie dotknięcia rywala interpretował jako faul. W innych puszczał grę po mocnych, fizycznych starciach, a nawet ewidentnych przewinieniach.

Kontrowersje z udziałem arbitra Sylwestrzaka rozpoczęły się dość szybko, gdyż już w 19 minucie meczu. Bartosz Kwiecień odebrał rywalom piłkę przed polem karnym i pognał z futbolówką w stronę bramki. Damian Sylwestrzak zagwizdał faul. Pomocnik Arki Gdynia nie mógł pogodzić się z tą decyzją, co wyartykułował w mocnych słowach. Obejrzał zresztą za to żółtą kartkę, a z trybun pod adresem Sylwestrzaka pierwszy raz tego dnia rozległy się gwizdy.

Jeszcze w tej samej połowie spore pretensje do sędziego z Wrocławia miał Kamil Mazek. Skrzydłowy Arki Gdynia wbiegł dynamicznie w pole karne, a jego akcję przerwał wślizgiem Jan Sobociński. Nawet, jeśli uznać, że młodzieżowy reprezentant Polski trafił w piłkę, co wydaje się mocno wątpliwe, to jednocześnie bezpardonowo potraktował rywala po nogach. Jednak gwizdek Damiana Sylwestrzaka milczał.

Kolejnego rzutu karnego żółto-niebiescy domagali się już w drugiej części spotkania. W 63 minucie gry piłka trafiła w "szesnastce" do Szymona Drewniaka, którego wślizgiem zaatakował Maciej Dąbrowski, uniemożliwiając mu oddanie skutecznego strzału. Pomocnik Arki Gdynia nie mógł uwierzyć, że Damian Sylwestrzak nie zakwalifikował tego zagrania jako faul, czego rzecz jasna nie ukrywał. Arbiter kolejny raz usłyszał kilka "ciepłych" słów.

Do następnej, wielce kontrowersyjnej sytuacji, doszło w 83 min. spotkania. Ponownie Szymon Drewniak został zaatakowany na połowie Arki Gdynia przez Pirulo i upadł na ziemię. Sędzia nie zakwalifikował tego zagrania jako faul. W efekcie łodzianie wyprowadzili groźną kontrę. Na szczęście dla gospodarzy Daniel Kajzer wygrał po chwili pojedynek sam na sam z Pirulo. Marcus da Silva, najbardziej doświadczony z piłkarzy Arki Gdynia, poinformował Sylwestrzaka, co myśli o podjętej przez niego decyzji. Arbiter, który w tej fazie meczu na skutek prezentowanego poziomu sędziowania słuchał uwag już nie tylko od kolejnych piłkarzy, ale także licznych epitetów od zdenerwowanych kibiców, ukarał Brazylijczyka żółtą kartką.

Co warte podkreślenia, w drugiej połowie spotkania już niemal każda decyzja sędziego z Wrocławia podważana była przez piłkarzy, i to obu drużyn. Pretensje do Sylwestrzaka po tym, jak przerywał grę, mieli nie tylko arkowcy, ale także gracze gości, m.in. Jan Sobociński, Pirulo i Michał Trąbka.

Komentarze pod adresem arbitra pojawiły się także po spotkaniu.

- W mojej ocenie, może poza jedną sytuacją, która wynikała z błędu sędziego, gdzie był ewidentny faul na Szymonie Drewniaku przed polem karnym, to ŁKS chyba nie miał więcej sytuacji bramkowych - powiedział Adam Marciniak, kapitan żółto-niebieskich.

Bartosz Kwiecień ocenił, że Arce Gdynia ewidentnie należał się w drugiej połowie rzut karny po faulu na Szymonie Drewniaku.

- Takie niuanse niestety decydują później o końcowym wyniku - zaznaczył pomocnik żółto-niebieskich.

Zbytnio owijać w bawełnę na pomeczowej konferencji prasowej nie zamierzał także Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec Arki Gdynia.

- Poza sytuacją, która wywołała duże kontrowersje, kiedy na 22-23 metrze w mojej ocenie był faul na Szymonie Drewniaku, ŁKS nie stworzył sobie w drugiej połowie żadnej okazji - powiedział Ireneusz Mamrot.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto