Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fortuna 1. Liga. (10.10.2020). Arka Gdynia - ŁKS Łódź 0:0. Żółto-niebiescy, choć przeważali, nie zdołali złamać lidera Fortuna 1. Ligi

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia miała przewagę, lecz zremisowała z łodzianami.
Arka Gdynia miała przewagę, lecz zremisowała z łodzianami. Przemyslaw Swiderski
Bezbramkowym remisem zakończyło się 10 października spotkanie Arki Gdynia z Łódzkim Klubem Sportowym na stadionie przy ul. Olimpijskiej. Żółto-niebiescy tym samym zanotowali trzecie już spotkanie bez strzelonego gola. Tym razem jednak ich gra wyglądała całkiem nieźle. Zabrakło im niestety skuteczności.

Choć gdynianie mierzyli się z zespołem, który jak dotychczas odniósł komplet zwycięstw w lidze, to trener żółto-niebieskich Ireneusz Mamrot jasno deklarował, że jego drużyna chce popsuć imponującą serię łodzian. Arka Gdynia miała od samego początku atakować i powalczyć o trzy punkty. I rzeczywiście, od pierwszego gwizdka sędziego to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie. Dogodną okazję do objęcia prowadzenia stworzyli sobie już po niespełna dziesięciu minutach gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celnym strzałem głową popisał się Adam Marciniak. Niestety Arkadiusz Malarz zdołał instynktownie odbić piłkę.

Gdynianie w dalszej części spotkania nadal przeważali. Jednak trudno było im stworzyć kolejne, dogodne sytuacje do objęcia prowadzenia. Wydawało się, że Arkadiusz Malarz może być ponownie w opałach dopiero w 38 minucie spotkania. Rzut wolny z ponad dwudziestu metrów egzekwował wówczas Juliusz Letniowski, powracający do składu po pauzie za cztery żółte kartki. Niestety pomocnik Arki Gdynia, znany z umiejętności oddania precyzyjnego strzału z dystansu, tym razem przeniósł piłkę ponad bramką.

Jednak minutę później gdynianie mieli najlepszą okazję do strzelenia pierwszego gola. Po ładnie rozegranej akcji piłka na prawym skrzydle dotarła do Kamila Mazka. Dośrodkowanie bocznego obrońcy Arki sfinalizował strzałem Mateusz Młyński. Arkadiusz Malarz, aby uchronić łodzian przed utratą bramki, popisać musiał się w tej sytuacji wysokiej klasy interwencją. Tymczasem po drugiej stronie boiska Daniel Kajzer był niemal bezrobotny. Nie oznacza to jednak, że ŁKS ograniczał się tylko do obrony. Kilka ciekawych akcji łodzian zakończyło się niedokładnym podaniem już w okolicach pola karnego. Inne arkowcy, grający uważnie w defensywie, przerywali taktycznymi faulami. Choć mecz toczył się w niezłym tempie, kibice tym samym nie obejrzeli w pierwszej części gry żadnej bramki.

Drugą połowę z kolei lepiej rozpoczął ŁKS. W dość dogodnej sytuacji dla gości do objęcia prowadzenia fatalnie przestrzelił Maksymilian Rozwandowicz. W dalszej części gry mecz się wyrównał. Toczony był głównie w środkowej strefie boiska. W 60 minucie gry żółto-niebiescy skonstruowali akcję, po której piłka wpadła w końcu do siatki. Strzał Mateusza Młyńskiego zatrzymał się na słupku, a uderzenie to dobił Juliusz Letniowski. Tyle tylko, że sędzia nie uznał tego trafienia, dopatrując się spalonego. Arka Gdynia wyraźnie jednak nabrała animuszu. Już chwilę później w dobrej sytuacji z bliska nie trafił Szymon Drewniak. Pomocnik żółto-niebieskich sygnalizował przy okazji, że był faulowany przez jednego z rywali. Gwizdek arbitra jednak milczał. Kolejną okazję zmarnował już po minucie Adam Danch. Obrońca Arki Gdynia uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

W 83 minucie gry wydawało się, że to łodzianie wyprowadzą decydujący cios. Po szybkiej kontrze, kiedy wydawało się, że sędzia nie dostrzegł faulu na Szymonie Drewniaku, zawodnicy ŁKS-u mieli liczebną przewagę. W doskonałej sytuacji znalazł się Pirulo. Na szczęście Daniel Kajzer obronił jego uderzenie. Gdynianie próbowali odpowiedzieć na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Tym razem głową strzelał Adam Deja. Bramka ŁKS-u była jednak tego dnia jak zaczarowana. Piłka ponownie przeszła obok słupka.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów. ŁKS pierwszy raz w tym sezonie Fortuna 1. Ligi nie zaznał smaku zwycięstwa. Dużo większy niedosyt czuć mogą jednak gospodarze. Arkowcy przez większość meczu przeważali i z przebiegu gry zasłużyli na zwycięstwo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto