Gdzie Polska zagra z Niemcami?
Filip to brat Łukasza, kapitana biało-zielonych. W środę dołączył do sztabu trenerskiego Lechii Gdańsk. W Lechii pełnił będzie funkcję trenera-analityka a także dostarczał informacji o rywalach gdańskiej drużyny. Oficjalnie pracę w Gdańsku zacznie w poniedziałek 20 czerwca. Wtedy to bowiem, po letnich urlopach do zajęć powrócą piłkarze.
- Cieszę się, że trener Kafarski widzi mnie w swoim sztabie. Swoją wiedzę będę chciał spożytkować z korzyścią dla Lechii. Mimo młodego wieku, mam już pewny bagaż doświadczeń. W piłce jest tak: im więcej „szkół” poznajesz, to lepiej dla ciebie. Człowiek się ubogaca. W dodatku samemu trzeba wnikać w najdrobniejsze szczegóły pracy szkoleniowej. Dzięki temu masz okazję kształtować własną tożsamość trenerską - mówi Filip Surma na oficjalnej stronie Lechii Gdańsk.
Mimo młodego wieku Surma przeszedł szlify pod okiem wielu znanych w Polsce trenerów. - Miałem szansę pracować kolejno: z Wojciechem Stawowym, Orestem Lenczykiem i Markiem Wleciałowskim, Rafałem Ulatowskim oraz Jurijem Szatałowem. Ponadto, poznałem dr. Jerzego Wielkoszyńskego i prof. Chmurę. Każdy z nich miał różne spojrzenia na piłkę. Sporo się od nich nauczyłem. Teraz sztuką jest, by oddzielić ziarna od plew i kierować się najlepszymi wzorcami - dodaje asystent trenera Kafarskiego.
Filip Surma z wykształcenia jest ekonomistą. Wcześniej pracował także jako dziennikarz Canal+. - Wszystko, co do tej pory robiłem, było mi potrzebne. Dzięki temu mam szersze spojrzenie na wiele spraw. Piłka to moja pasja, a praca trenerska daje mi możliwość wyrażenia swojego „ja”, przedstawienia swoich argumentów i wdrażania swoich pomysłów - wyjaśnia 30-letni trener odpowiadający w Lechii za bank informacji.
Czytaj także:**Surma nowym trenerem w Lechii**
Surma zapytany został o to, czy łatwiej komentować mecz czy może pracować w roli trenera. Jak podkreśla w tej drugiej roli na człowieka spada większa odpowiedzialność. - To są dwie, zupełnie inne profesje, chociaż odpowiedzialność w obu przypadkach jest duża. Jako dziennikarz i komentator mówiło się do kibiców, którzy płacą za abonament i wymagają rzetelności. Natomiast w pracy trenerskiej pracuje się z ludzkim organizmem. I trzeba uważać, bo można wyrządzić wiele szkód. Trening może się skończyć kontuzją lub czymś, co zaszkodzi zawodnikowi. Dlatego w tym kontekście ta odpowiedzialność jest większa.
W swojej pracy miał okazję poznać nestora polskich szkoleniowców - Oresta Lenczyka. To od niego zaczęła się przygoda Surmy z "trenerką". - Pracowałem nad materiałem wideo dla Canal+. Był to reportaż z tygodnia pracy trenera Lenczyka tuż przed zakończeniem sezonu, w którym GKS Bełchatów walczył o mistrzostwo Polski (ostatecznie Zagłębie Lubin wyprzedziło GKS Bełchatów – dop. red.) - wyjaśnia asystent Tomasz Kafarskiego. - Pewnego razu trener Lenczyk zaprosił mnie do siebie. Znał mnie z pracy w telewizji, a zajmowałem się w stacji analizami taktycznymi. Poprosił, bym na jednym ze zgrupowań przedstawił jego zawodnikom analizę. Przypadła mu do gustu moja praca i w nagrodę pojechałem na jeszcze jeden obóz, dzieląc się z piłkarzami na odprawach wiedzą na temat rywali.
Wiśniewskiemu na drodze do kadry stanęły kontuzje i urazy
Współpracując z Lenczykiem zaczął inaczej patrzeć na piłkę. Czego jeszcze nauczył się Surma w pracy z charyzmatycznym trenerem? - Primum non nocere. Po pierwsze, nie szkodzić. U trenerów Lenczyka i Wleciałowskiego oraz doktora Wielkoszyńskiego zacząłem patrzeć na piłkę inaczej. To tak, jakby ktoś otworzył przede mną drzwi i sprawdzał, jak przechodzę przez ich próg. To była dobra szkoła - teoretyczna i praktyczna. Wydaje mi się, że to było najbardziej cenne dla mnie doświadczenie. Teraz chciałbym być wartością dodaną dla zespołu Lechii.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?