Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Faworytem niedzielnych derbów jest Lechia Gdańsk

Waldemar Gabis
17 października to jedna z najważniejszych - jeśli nie najważniejsza (na pewno najbardziej pamiętana wśród kibiców) - data w naszym futbolu. Tego właśnie dnia, ale 37 lat temu, polscy piłkarze pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego zremisowali na Wembley z reprezentacją Anglii. Dzięki temu zakwalifikowali się na mistrzostwa świata w 1974 roku, gdzie okazali się rewelacją, zajmując trzecie miejsce. W światowej czołówce byli przez kolejną dekadę.

Także 17 października, ale 2010 roku (w najbliższą niedzielę), na stadionie przy ul. Traugutta w Gdańsku dojdzie do spotkania derbowego Lechii z Arką. Nie wiadomo, czy w tym przypadku ta data będzie zapamiętana przez fanów i statystyków, czy będzie miała jakiekolwiek znaczenie dla obu klubów. Pewnie nie, bo nie wpłynie w żaden istotny sposób na ich przyszłość. Będzie co najwyżej kolejnym meczem ligowym o kolejne ligowe punkty.

Wiedzą o tym, choć pamietają też o jego specyfice, szkoleniowcy Tomasz Kafarski i Dariusz Pasieka. I dobrze, bo ten mecz, choć derbowy - z tego powodu ważny przede wszystkim dla kibiców obu jedenastek - jest jednym z wielu w sezonie 2010/2011. Zwycięstwo mistrzostwa Polski nie da, a ewentualną porażkę będzie można nadrobić.

Ostatni weekend ze względu na zgrupowanie reprezentacji Polski był wolny dla krajowych ligowców, w tym oczywiście Lechii i Arki. Niektóre zespoły ekstraklasy rozgrywały mecze sparingowe, nasze drużyny jedynie trenowały. I jestem bardzo ciekaw ich dyspozycji. Mam tylko nadzieję, że trenerzy Kafarski i Pasieka po ewentualnej porażce nie będą prawić banałów w stylu "wypadliśmy z rytmu meczowego", a po zwycięstwie przekonywać, że "piłkarze dobrze zagrali, bo w końcu mieli czas na odpoczynek i nabrali świeżości".

Tegoroczne derby, chyba jak żadne wcześniejsze w ekstraklasie, nie mają tak zdecydowanego faworyta. Lechia zaimponowała wszystkim efektownymi zwycięstwami, szczególnie tym odniesionym dwa tygodnie temu w Warszawie nad Legią. 3:0 zrobiło wrażenie na wszystkich, choć oczywiście nie brakowało głosów, że to Legia była słaba, a nie Lechia mocna. Najważniejsze, że spokój zachował Tomasz Kafarski, który niedługo po meczu stwierdził, że ten sukces to już przeszłość. Jeśli jego podopieczni myślą podobnie, to aż strach pomyśleć, na co gdańszczan w tym sezonie stać.

Arka faworytem nie jest, ale nie będzie też chłopcem do bicia. Dariusz Pasieka na pewno ma kilka atutów, a jednym z nich jest z pewnością defensywa. Tylko że piłka nożna to nie koszykówka, w której - jak twierdzą szkoleniowcy basketu - by wygrywać, trzeba przede wszystkim dobrze bronić. W futbolu do zwycięstwa niezbędne jest zdobywanie goli, a z tym w gdyńskiej ekipie jest zdecydowanie gorzej. Ale jeśli żółto-niebiescy zagrają na zbliżonym poziomie jak z Jagiellonią Białystok, to w niedzielę na murawie przy Traugutta może być emocjonująco.

Jestem bardzo ciekaw, jak zaprezentuje się w derbowym spotkaniu Hubert Wołąkiewicz, który we wtorek wieczorem debiutował w reprezentacji Polski. Udanie przecież, bo był jednym z najlepszych zawodników kadry selekcjonera Franciszka Smudy.

Chciałbym - niezależnie od wyniku - obejrzeć w niedzielne popołudnie świetny mecz, trzymający w napięciu od początku do końca. Chciałbym oglądać na boisku walkę fair play, a na trybunach słyszeć gorący i kulturalny doping. Liczę, że tak właśnie będzie i ten 17 października pozostanie jednak na długo w naszej pamięci. Chciałbym, by te derby Lechii z Arką zostały uznane we wszelakich zestawieniach za najlepszy mecz kolejki. To byłoby coś.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto