Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Energa Toruń - Lotos Gdynia 70:65

Rafał Rusiecki
We wtorek o godz. 18 w toruńskiej hali przy ul. Grunwaldzkiej koszykarki Lotosu Gdynia po raz czwarty w półfinałach staną naprzeciwko Energi. To jedno z najważniejszych spotkań podopiecznych trenera Jacka Winnickiego w tym sezonie. Od jego wyniku zależy bowiem, czy po raz piętnasty z rzędu gdynianki będą mogły walczyć o mistrzostwo Polski. Zespół z miasta morza i marzeń nieprzerwanie od 1995 roku staje na podium. Także teraz nikt w Gdyni nie wyobraża sobie innego scenariusza.

Przed poniedziałkowym starciem numer 3 był jeden, ale jakże ważny, znak zapytania. Chodziło rzecz jasna o formę koszykarek obu ekip. Zgodnie z planem półfinałowa rywalizacja miała się zakończyć już w zeszłym tygodniu. Terminarz musiał być jednak zmieniony ze względu na żałobę narodową. Gdyńscy kibice zastanawiali się więc, w jakiej dyspozycji będą ich pupilki. Przymusową przerwę w rozgrywkach Lotos poświęcił w całości na poprawę pewnych niuansów, które zadecydowały o tym, że torunianki zdołały odnieść jedno cenne zwycięstwo w dwumeczu w Gdyni. To postawiło Lotos w bardzo trudnej sytuacji przed meczami w grodzie Kopernika.
Wynik poniedziałkowego meczu jeszcze bardziej skomplikował sytuację żółto-niebieskich. Koszykarki z Gdyni przegrały w poniedziałkowy wieczór 65:70. Oznacza to, że Enerdze wystarczy już tylko jedno zwycięstwo, aby cieszyć się z historycznego awansu do finału PLKK.
Kluczem do sukcesu miało być powstrzymanie niskiej skrzydłowej Moniki Krawiec oraz amerykańskiej rozgrywającej Charity Egenti. Do przerwy zawodniczkom trenera Jacka Winnickiego sztuka ta się udawała. Lotos prowadził 31:26. Po dwóch kwartach Egenti miała na koncie 4 punkty, a Krawiec ledwie 2.
Jeszcze na początku trzeciej odsłony meczu wydawało się, że gdynianki są na dobrej drodze. Po rzucie za 3 punkty Erin Phillips prowadziły nawet 37:26 i była to ich największa przewaga w tym spotkaniu.
Wszystko rozsypało się jednak w decydującej ćwiartce. W 33 minucie spotkania torunianki dogoniły Lotos na 51:51, a chwilę potem prowadziły już 54:51 po "trójce" Agaty Gajdy. Gdynianki nie dawały sobie rady z wysokimi koszykarkami Energi. Pod koszami brylować zaczęły Egenti oraz jej rodaczka Alicia Gladden.
Na niespełna trzy minuty przed końcową syreną Lotos odzyskał prowadzenie. Po trafieniu z półdystansu Tanashy Wright było 61:60. Ostatnie słowo tego dnia należało jednak do koszykarek trenera Elmedina Omanicia.
Zwycięstwo kosztowało jednak Energę dużo siły i przede wszystkim w tym trzeba upatrywać szans Lotosu we wtorkowym rewanżu.

Energa Toruń - Lotos Gdynia 70:65 (9:15, 17:16, 19:18, 25:16)
Energa: Gajda 9, Gladden 19 (1x3), Krawiec 9, Gulak-Lipka 5 (1), Egenti 24 (1) oraz Pilav 4, Fluker 3, Radwan 0, Jasnowska 0.
Lotos: Wright 15, Phillips 11 (3), Tomiałowicz 0, Leciejewska 9, Matović 18 (1) oraz Hodges 5 (1), Halvarsson 5 (1), Jujka 2, Mukosiej 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Energa Toruń - Lotos Gdynia 70:65 - Gdynia Nasze Miasto

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto