Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat w Arce Gdynia. Długi rosną, samorząd wstrzymuje finansowanie klubu. Żółto-niebieskimi nie ma kto kierować

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Kibice Arki mają poważne powody do niepokoju. Klub stoi na krawędzi przepaści.
Kibice Arki mają poważne powody do niepokoju. Klub stoi na krawędzi przepaści. Fot. Przemysław Świderski
To może oznaczać rychły koniec występów Arki Gdynia na poziomie PKO BP Ekstraklasy. Strategiczny partner klubu, gmina, wstrzymała ze względu na ostatnie poczynania właściciela spółki Dominika Midaka dalsze finansowanie żółto-niebieskich. Arką nie ma też kto obecnie kierować, gdyż z funkcji prokurenta zrezygnował właśnie Dariusz Schwarz, a z rady nadzorczej odszedł jej przewodniczący, desygnowany przez gminę Andrzej Ryński.

O wstrzymaniu dalszego finansowania klubu przez miasto poinformował w liście skierowanym do kibiców żółto-niebieskich prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. Dla właściciela Sportowej Spółki Akcyjnej Dominika Midaka jest to potężny cios, ponieważ tylko w ubiegłym roku miasto, będące strategicznym partnerem Arki, w ramach umów promocyjnych przekazało 6,2 miliona złotych brutto.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne i seksowne polskie sportsmenki ZDJĘCIA

W ostatnich latach wsparcie od samorządu stanowiło od 30 procent do nawet niemal połowy całego budżetu klubu. Jak udało nam się ustalić, decyzja o zaprzestaniu dalszego wspierania Arki była dla samorządowców trudna, tym bardziej, że wielu z nich kibicuje klubowi i chodzi na jego mecze. Innego wyjścia jednak nie było, gdyż w opinii Wojciecha Szczurka właściciel Arki Dominik Midak przestał być wiarygodny.

**

„Pod koniec sierpnia ubiegłego roku wyraziłem oczekiwanie, że większościowy udziałowiec spółki realizować będzie strategię długofalowego rozwoju naszej Arki. Minęły cztery miesiące, tymczasem w działaniach właściciela trudno dostrzec konsekwencję – brak jakiegokolwiek planu, mającego na celu ustabilizowanie sytuacji. Szczególnie alarmujące są informacje dotyczące stanu klubowych finansów. Złożone publicznie obietnice, nie zostały dotrzymane. Dopóki sytuacja nie zostanie unormowana, Miasto nie będzie wspierać finansowo Klubu. Oczekuję podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do zbilansowania budżetu spółki. Historia udowadnia, że nierozsądne i krótkowzroczne działania dotyczące klubów z tradycjami, do których bez wątpienia zalicza się Arka, prowadzić mogą do katastrofalnych konsekwencji. Pod żadnym pozorem nie wolno dopuścić do takiej sytuacji. Głęboko wierzę, że obecne problemy są przejściowe i niedługo będziemy mogli ponownie skupić się wyłącznie na sportowych emocjach związanych z występami żółto-niebieskich. Arka Razem!” - napisał Wojciech Szczurek w wydanym oświadczeniu.

**

Nie jest żadną tajemnicą, że Arka ze względu na prowadzoną przez jej właściciela i zatrudniony przez niego pion sportowy politykę transferową popada w coraz większe tarapaty finansowe. Z nieoficjalnych źródeł udało nam się ustalić, że kiedy w sierpniu ubiegłego roku na skutek nieporozumień z Dominikiem Midakiem odchodził z klubu jego prezes Wojciech Pertkiewicz, kondycja spółki była dobra i na jej koncie znajdowała się kwota ok 4 mln zł.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki skoczków narciarskich ZDJĘCIA

Obecnie zadłużenie Sportowej Spółki Akcyjnej przekraczać ma już 2 mln zł. Jak na razie nie ma opóźnień w wypłatach dla zawodników, trenera i pracowników, jednak na skutek dzisiejszej decyzji władz miasta nie wiadomo, jak długo taka sytuacja się utrzyma. Należy spodziewać się, że raczej prędzej, niż później po prostu zabraknie pieniędzy.

Pojawiają się informacje, że klub już w lutym stracić może płynność finansową. Wojciech Pertkiewicz postrzegany był przez kibiców, ale także partnerów klubu, w tym urzędników miejskich, jako gwarant odpowiedniego prowadzenia finansów spółki.

Warto dodać także, że kwestie finansowe i nieporozumienia na tym tle z Dominikiem Midakiem były też powodem rezygnacji w grudniu ubiegłego roku następcy Pertkewicza, Grzegorza Stańczuka. Już po kilku tygodniach pracy doszedł on do wniosku, że nie jest w stanie wspólnie z właścicielem Arki realizować nakreślonej przez siebie wizji rozwoju klubu i porozumieć się z nim w kwestiach finansowania funkcjonowania spółki.

Za rządów Dominika Midaka w Arce dochodziło i nadal dochodzi do prawdziwych absurdów. Hurtowo zatrudniani byli w klubie obcokrajowcy, którzy otrzymywali rekordowe w jego historii kontrakty, nawet na poziomie 80 – 130 tys. zł miesięcznie, jednak za wyjątkiem może tylko Dawita Schirtladze nie prezentowali odpowiedniej jakości na boisku.

Jeden z nich, Azer Bušuladžić, rozwiązał właśnie obowiązującą umowę za porozumieniem stron. Zawodnikowi, który rozegrał tylko 13 ligowych meczów i w żadnym, może poza wyjazdowym bojem z Pogonią Szczecin, nie prezentował się jak piłkarz o umiejętnościach na poziomie ekstraklasy, wypłacić trzeba było rekompensatę na poziomie kilkuset tysięcy złotych.

Następny w kolejce do rozwiązania kontraktu jest Hiszpan Samu. Zawodnik ten zagrał w Arce tylko raz, w przegranym meczu Pucharu Polski z Odrą Opole, prezentując się zresztą katastrofalnie. Także on zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie.

Arka jednocześnie oddawała lekką ręką do innych klubów lub wypożyczała młodych, perspektywicznych Polaków, czego doskonałym przykładem jest występujący obecnie w Łódzkim Klubie Sportowym Adrian Klimczak.

Zakontraktowano m.in. Karola Danielaka i Roberta Sulewskiego, jednak w zasadzie nie dostali oni szans na grę. Pierwszy z nich bryluje dziś w Podbeskidziu Bielsko-Biała, ma na koncie już dziesięć goli, co jak na skrzydłowego jest bilansem znakomitym. Wiele wskazuje, że razem z obecnym klubem awansuje do ekstraklasy. Zwolniono doświadczonego trenera Leszka Ojrzyńskiego, który ze słabym kadrowo zespołem osiągał zdumiewająco dobre wyniki, w tym zdobył z nim Puchar Polski. Na jego miejsce zatrudniono Zbigniewa Smółkę, szkoleniowca bez doświadczenia w ekstraklasie, który na dodatek szybko okazał się osobą konfliktową. Nowy trener nie słuchał sugestii współpracowników, nakładał kary na piłkarzy i odsunął od drużyny legendę klubu Marcusa da Silvę. Nic nie pomogło, że za Brazylijczykiem z polskim paszportem wstawiła się rada drużyny. Smółka ostatecznie odszedł w niesławie, skonfliktowany z piłkarzami i kibicami, a dziś nie bardzo radzi sobie nawet na zapleczu ekstraklasy w Chojniczance.

O tym, że Arka na skutek takich właśnie, nieprzemyślanych ruchów, ma dziś poważne problemy sportowe i finansowe, otwarcie poinformował też Andrzej Ryński. Jak powiedział były przewodniczący rady nadzorczej klubu, od momentu rezygnacji prezesa Grzegorza Stańczuka, czyli grudnia ubiegłego roku, kilka razy rozmawiał na ten temat z Dominikiem Midakiem.

W opinii Andrzeja Ryńskiego niezbędne są konkretne działania, które doprowadzą do zbilansowania budżetu. Tymczasem takie przez Midaka nie zostały podjęte, ani nawet zadeklarowane. Według Andrzeja Ryńskiego grozi to utratą płynności finansowej i brakiem licencji na grę w Ekstraklasie. Były już przewodniczący rady nadzorczej klubu nie chciał jednak wdawać się w dalsze szczegóły.

**

- Nie mam w tej sprawie już nic więcej do komentowania – usłyszeliśmy dziś od Andrzeja Ryńskiego.

**

Na obecnym etapie rozwoju wydarzeń dla Arki możliwe są niestety niemal wyłącznie czarne scenariusze. Jeśli klub już w lutym przestałby regularnie płacić zawodnikom, trudno uwierzyć, aby byli oni zdeterminowani i i walczyli na boisku o pozostanie w PKO BP Ekstraklasie.

Jeszcze przed zakończeniem obecnych rozgrywek, po trzech miesiącach bez wypłat, będą oni też mieli możliwość rozwiązania umów z winy klubu. Wielu piłkarzy, jak dla przykładu Pāvels Šteinbors. Michał Nalepa, Dawit Schirtladze, Adam Deja, Frederik Helstrup, czy Mateusz Młyński nie powinno mieć też problemu ze znalezieniem innych pracodawców co najmniej na poziomie polskiej ekstraklasy. Nawet więc, jeśli drużyna jakimś cudem utrzyma się, to w zasadzie przestanie istnieć.

W przypadku spadku Arki klub zostanie odcięty od transzy finansowania z Canal Plus i w połączeniu z wstrzymaniem przekazywania dotacji przez miasto nie będzie miał w zasadzie środków na dalsze funkcjonowanie. Właściciel spółki, a przede wszystkim jego ojciec Włodzimierz nie zaprezentowali się bowiem dotychczas jako osoby zdolne wyłożyć kwotę ponad pięciu milionów złotych na jej funkcjonowanie.

Tymczasem jest to minimalny budżet na poziomie I ligi, szczególnie zważywszy na aktualne już zadłużenie. Fatalna atmosfera wokół klubu, wizerunek Midaka jako osoby niewiarygodnej i jego konflikt z kibicami uniemożliwi też pozyskanie kolejnych sponsorów. Być może ze współpracy wycofają się niektórzy, obecni partnerzy. Oznaczało to będzie brak licencji dla Arki na występowanie w rozgrywkach na szczeblu centralnym i podzielenie losu choćby Zawiszy Bydgoszcz, który po spadku rozpoczął odbudowywanie swojej pozycji od piątej ligi. Każdy, kto zna realia polskiej piłki, doskonale się orientuje, że to dość prawdopodobny scenariusz. Podobnego doświadczyły już dawniej inne kluby, jak dla przykładu Pogoń Szczecin, Polonia Warszawa, Widzew Łódź, Łódzki Klub Sportowy, lub – daleko nie szukając – Lechia Gdańsk.

Zobacz także: Wielkie oburzenie po zwolnieniu trenera Arki Gdynia. Właściciel klubu Dominik Midak postanowił rozstać się z nim przed derbami

Jest też opcja, że Dominik Midak sprzeda większościowy pakiet akcji klubu osobie mającej fundusze i pomysł na wydźwignięcie Arki z kryzysu. Po pierwsze jednak, nie sprzyja takiemu scenariuszowi obecna sytuacja spółki i jej rosnące zadłużenie.

Wśród zorientowanych w temacie osób da się też usłyszeć, że właściciel Arki podczas rozmów o sprzedaży klubu podawał kwotę zupełnie oderwaną od rzeczywistości, kilkukrotnie wyższą od tej, za którą nabył pakiet akcji.

To wszystko sprawia niestety, że przyszłość Arki rysuje się w ciemnych barwach, a jej kibice mają poważne powody do niepokoju. Klub stoi na krawędzi przepaści. Co gorsza nie za bardzo widać nadzieję, by sytuacja ta mogła ulec zmianie.

Dominik Midak nie pojawia się ostatnio w Gdyni i nie odbiera telefonu.

Cztery kolejne mecze Arki bez przegranej
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto