Rutkowski szuka złodziei auta wartego 1,5 mln zł
- Sprawa dotyczy próby kradzieży, podczas której bandyci w brutalny sposób weszli do domu i próbowali ukraść mercedesa klasy G. Są to bardzo drogie samochody i unikalne, dochodzą do wartości 1,5 mln zł i nie ma ich na rynku. Właściciel firmy z okolic Żukowa zamówił pojazd w ubiegłym roku. Kiedy odebrał go w grudniu, był on przygotowywany do jazdy, oklejany zabezpieczającymi foliami do 15 stycznia. Był przechowywany w miejscu, gdzie właściciel czuł się bezpiecznie, na terenie swojej firmy w okolicach Żukowa. 10 lutego pojazd został przeprowadzony do miejsca jego zamieszkania - mówił Krzysztof Rutkowski.
ZOBACZ TAKŻE: Bilans weekendu na drogach. Więcej pijanych kierowców na Pomorzu. Sopocianin jechał hulajnogą pod wpływem alkoholu
W następnych dniach sprawcy mieli przygotowywać się do próby kradzieży. Na nagraniach z monitoringu widać mężczyzn, którzy obserwują posesję i znajdujący się na niej pojazd.
- Najpierw obserwowali i przygotowywali się do wejścia (na teren posesji - przyp. red.) w sposób mało profesjonalny, ponieważ mamy odnotowane twarze oraz postacie sprawców - mówi Rutkowski. - Biuro Rutkowski przekaże nagrodę osobie, która wskaże nam ich personalia, które zostaną przekazane odpowiednim służbom i podejmą stosowne działania, jeśli chodzi o zatrzymanie - dodaje.
Przebieg próby kradzieży
Do zdarzenia miało dojść 14 lutego. Sprawcy znajdowali się na posesji poszkodowanego prawie cztery godziny. Próba kradzieży trwała od ok. godziny 0:50 do ok. 4:50. Złodzieje, zdaniem Rutkowskiego, dysponowali tzw. walizką. To urządzenie, które pozwala na odczytanie częstotliwości klucza, za pośrednictwem którego odpala się auto. Później złodzieje dopasowują odpowiedni klucz.
ZOBACZ TAKŻE: Pościg w Chmielnie! 23-latek jechał pod wpływem narkotyków i pomimo sądowego zakazu
Jak informuje detektyw, cała centrala i system GPS w mercedesie znajdowały się pod lusterkiem, a więc sprawcy rozkuli przecinakiem karoserię, aby wyjąć urządzenie pozwalające na zlokalizowanie skradzionego pojazdu. Sprawcy nie mogli jednak odnaleźć klucza od auta i prawdopodobnie dlatego znajdowali się na posesji poszkodowanego aż 4 godziny. W tym przeszkodził im jednak... płacz dziecka.
- Czteroletnie dziecko zaczęło płakać ok. godziny 4:50. Spłoszyło napastników. Co byłoby, gdyby właściciel, bądź jego 15-letni syn natknęli się na sprawcę? Tego nie wiemy - opowiada Rutkowski.
Za wskazanie sprawców przewidziana jest nagroda pieniężna o wysokości 5 tys. euro.
Strefa Biznesu - inwestycje w samochody klasyczne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?