Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bójka kibiców i marynarzy na plaży w Gdyni. Specjalna komisja zbada działania policji

K. Pisera, S. Szadurski
Bójka kibiców i marynarzy na plaży w Gdyni. Specjalna komisja zbada czy były jakieś nieprawidłowości
Bójka kibiców i marynarzy na plaży w Gdyni. Specjalna komisja zbada czy były jakieś nieprawidłowości Tomasz Bołt
Kilkusetosobowa grupa jednych z najbardziej agresywnych kibiców w Polsce wypuszczona została w niedzielę przez policję na ulice centrum Gdyni. Sprowokowało, to sytuację w której doszło do bójki kibiców i marynarzy na plaży w Gdyni.

Fani Ruchu Chorzów na wypełnionej turystami plaży w Śródmieściu od samego rana odpalali petardy, zabierali leżaki z lokali gastronomicznych, kilka godzin później wdali się w bójkę z marynarzami przebywającego z wizytą w Trójmieście meksykańskiego żaglowca Cuauhtemoc. W ruch poszły noże i butelki. Pięć osób zostało poszkodowanych, w tym dwie mają rany cięte.

Z incydentu wynikł międzynarodowy skandal, zbulwersowany prezydent Gdyni Wojciech Szczurek domaga się wyjaśnień od policji. Rozmawiał już z szefem gdyńskiej komendy miejskiej, ponadto z zastępcą komendanta gdańskiej KWP, który w ślad za tym zlecił kontrolę postępowania funkcjonariuszy.

- Jeżeli się okaże, że w tej sprawie popełniono błędy, to będę oczekiwał podjęcia personalnych konsekwencji - zapowiada Wojciech Szczurek.

Dodaje on, że przekazał już policji wątpliwości co do sposobu przygotowania zabezpieczenia niedzielnego meczu Arki Gdynia z Ruchem Chorzów, bo to właśnie na to spotkanie wybrali się kibice z Górnego Śląska.

- W niedzielę wydarzyła się sytuacja, do której nie miało prawa dojść - uważa Wojciech Szczurek. - Tym bardziej jest to bulwersujące, że nastąpiło to w centrum miasta. Bez wątpienia do wyjaśnienia tej sprawy będziemy przykładać szczególną wagę. Oczekuję, że mieszkańcy Gdyni i goście czuć się będą bezpiecznie.

Bójka kibiców i marynarzy na plaży w Gdyni. Pseudokibice Ruchu Chorzów pobili meksykańskich żeglarzy [WIDEO]

Jak wynika z ustaleń policji i relacji świadków, do incydentu przyczyniło się zachowanie zarówno kibiców Ruchu, jak i marynarzy. Potwierdzają to także nagrania z kamer monitoringu. Obie grupy piły alkohol, choć na kąpielisku w Śródmieściu jest to zabronione. Policja nie reagowała. Wiadomo, że część gości z Meksyku zaczepiało kobiety, składając im w niewybredny sposób propozycje seksualne. Jak ustaliliśmy, do incydentów takich dochodziło zresztą już także w sobotę, na dzień przed bójką. Kibice Ruchu mieli wstawić się za jedną z zaatakowanych kobiet.

- Wtedy jeden z marynarzy wyjął nóż i zranił trzech naszych kolegów - mówi fan Ruchu, który brał udział w wyjeździe na mecz do Gdyni. - Od tego zaczęła się awantura.

Policja potwierdza, że w bójce aktywnie brali udział przedstawiciele obu grup. Na miejscu pojawiło się 150 policjantów, ale zdaniem świadków ich reakcja była mocno spóźniona. Do policyjnej izby zatrzymań trafiło dwóch chuliganów, kibiców Ruchu. Za Meksykanów, którzy dodatkowo stawiali opór przy zatrzymaniu, poręczył konsul honorowy tego kraju.

W winę swoich marynarzy nie wierzy kapitan żaglowca Carlos Mata. - Nasza załoga składa się z marynarzy bardzo dobrze wyszkolonych - mówi Carlos Mata. - Potrafią odnosić się do ludzi i są dżentelmenami. Mogę sobie dać za nich rękę uciąć. Oni tego nie zaczęli.

Kibole Ruchu Chorzów mają opinię jednych z najbardziej agresywnych w Polsce. W ostatnich latach odpowiedzialni byli za wiele bójek. - Od dawna współpracują z rozbitą niedawno bojówką Destroyers z Łodzi, tolerują kibiców z Torunia, ze wszystkimi pozostałymi dążą do konfrontacji - mówi policjant zajmujący się przestępczością stadionową w katowickiej Komendzie Wojewódzkiej Policji. - Trenują boks i mieszane sztuki walki, aby przy okazji takich zadym zdominować rywali. Trójmiejskich kibiców nienawidzą, m.in. dlatego, że kilkanaście lat temu fani Ruchu zostali w śródmieściu Gdyni skatowani przez chuliganów.

W zeszłym roku pseudokibice z Chorzowa brali udział w starciu z ochroniarzami i policjantami przy okazji derbowego meczu z Górnikiem Zabrze. W 2009 r. razem z bojówkarzami Widzewa zatrzymali hamulcem ręcznym pociąg z kibicami Lechii Gdańsk, zmierzającymi na wyjazd do Wodzisławia. W szczerym polu, w Rudkach koło Kielc, doszło do bijatyki.

W potężnej awanturze brali też udział w 2004 r. przy okazji meczu z łódzkim ŁKS. Na skutek zamieszek zniszczono wtedy 12 radiowozów, a 55 policjantów trafiło do szpitala.

W związku z niedzielnymi wydarzeniami działacze Ruchu Chorzów wydali oświadczenie. Odcinają się oni kategorycznie od aktów przemocy, do których doszło w Gdyni.

[email protected]
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto