Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bohaterowie rodzącej się Gdyni

Agata Grzegorczyk
ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni
Jedną z najbardziej cenionych przez gdynian postaci, które nadały kształt rodzącemu się miastu, był Antoni Abraham. Król Kaszubów nie doczekał jednak nadania Gdyni praw miejskich - zmarł 3 lata wcześniej.

Antoni Abraham, pochodzący z bardzo biednej rodziny bezrolnego komornika, z podpuckiej miejscowości Zdrada, przez całe życie walczył o polskość kaszubskich ziem. Życie go nie rozpieszczało, bo obowiązki żywiciela rodziny musiał przejąć już, gdy miał 16 lat. Imał się różnych zajęć - od wyrębów lasów, po pracę w cementowni czy przetwórni ryb. I walczył o polską sprawę. Agitował jako furman i przedsiębiorca, potem jako akwizytor maszyn do szycia w Oliwie. Gdynianie pamiętają go nawołującego do walki o wolną ojczyznę pod dębem stojącym niegdyś na środku ul. Portowej i w pobliskiej karczmie. O jego determinacji może świadczyć choćby fakt, że po I wojnie światowej, której rozstrzygnięcie nie przewidziało Kaszub w granicach Polski, przedarł się przez granicę, podobno w żebraczym przebraniu, i dotarł aż do Wersalu, by przekonywać polityków do zmiany tego postanowienia.

W Gdyni osiadł w 1920 roku, zamieszkał na pięterku domku przy ul. Starowiejskiej 30 , dziś zwanym jego imieniem. Był rzecznikiem budowy gdyńskiego portu, a jego działalność społeczna zaowocowała nie tylko Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, ale i przyjaźnią z innymi wielkimi zasłużonymi dla Gdyni, jak choćby Janem Radtkem.

Nazwisko tego pierwszego polskiego wójta Gdyni też należałoby pisać w historii powstania miasta złotymi literami. Poza działalnością na rzecz wykorzystania turystycznego miejscowości, a potem budowy portu konkurencyjnego dla Gdańska, to właśnie jemu trzeba przypisać zainicjowanie procedury nadania Gdyni praw miejskich. Ściany jego domu przy dzisiejszej ul. 10 Lutego pamiętają gorące przemowy Antoniego Abrahama, Stefana Żeromskiego, Tadeusza Wendy, Adolfa Nowaczyńskiego czy Feliksa Nowowiejskiego, przyjaciół wójta, którzy byli tam częstymi gośćmi.

Tym, którego nie sposób nie wymienić wśród zasłużonych dla rodzącej się Gdyni, jest Stefan Żeromski (na zdj. wśród gdyńskich studentów).
Pisarz wraz z żoną i córką przyjechał do Orłowa w maju 1920 roku i do sierpnia tegoż roku nie tylko zdążył umieścić witomińskie dęby w swoim opowiadaniu, ale też na tyle zaprzyjaźnił się z miejscową elitą intele-ktualną, by za rok wrócić, już do Gdyni, do kamienicy rybaka Plichty, na róg Świętojańskiej i 10 Lutego. Właśnie tam napisał m.in. "Wiatr od morza", dzięki któremu mocno przyczynił się do popularyzacji samej Gdyni, ale też morza i Wybrzeża.
Na fotografie i wspomnienia państwa o dawnej i współ-czesnej Gdyni czekamy pod adresem e-mailowym: [email protected] i w redakcji przy ul. Władysława IV 43

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto