Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogatsi muszą pomóc najbiedniejszym

Tomasz Cylka
Do Poznania na Konferencję Klimatyczną ONZ przyjechali przedstawiciele najbogatszych państw, które emitują najwięcej gazów cieplarnianych. Trzeba jednak przyznać, że często są to urzędnicy niższych szczebli.

Do Poznania na Konferencję Klimatyczną ONZ przyjechali przedstawiciele najbogatszych państw, które emitują najwięcej gazów cieplarnianych. Trzeba jednak przyznać, że często są to urzędnicy niższych szczebli. Wyższych rangą ministrów ochrony środowiska nie brakuje za to z krajów rozwijających się, które po wprowadzeniu ograniczeń dotyczących emisji gazów cieplarnianych mogą stracić najwięcej. Jak pogodzić ich interesy?

Plan Unii Europejskiej jest ambitny. Po pierwsze, kraje rozwinięte powinny o co najmniej 30 proc. ograniczyć emisję gazów cieplarnianych do 2020 r. Po drugie, muszą technologiczne i finansowo, pomóc krajom rozwijającym się, aby dostosowały się do skutków zmian klimatu. Te z kolei mają ograniczyć emisję gazów o co najmniej 20 proc. w stosunku do 1990 r. Polska ma gospodarkę w 94 proc. opartą na węglu. Realizacja ambitnych celów związanych z redukcją emisji dwutlenku węgla grozi na przykład drastyczną podwyżką cen prądu. Stąd ostrożne wypowiedzi premiera polskiego rządu Donalda Tuska.

Bogate kraje z Europy chcą, żeby ograniczenia w emisji CO2 zaczęły obowiązywać jak najszybciej. Biedniejsi czekają na pomoc finansową, bo sami nie mają szans sprostać surowym przepisom. Przedstawiciele organizacji pozarządowych szacują, że można pozyskać aż 50 mld dolarów rocznie, które muszą wyłożyć najbogatsi. – Sztormy, powodzie i susze to najczęstsze objawy zmian klimatycznych, w wyniku których ginie wielu ludzi – przekonuje Heather Coleman, doradca Międzynarodowej Organizacji Humanitarnej Oxfam, która walczy z głodem na świecie i pomaga najbiedniejszym krajom. To właśnie jej raport mówi o 50 miliardach dolarów.

Na takie pieniądze z nadzieją czekają najbiedniejsi. Tym bardziej, że nie dostają nawet tych dotacji, które gwarantuje im Protokół z Kioto.

– Dziś wydajemy swoje własne środki na niwelowanie zmian klimatycznych, których nie spowodowaliśmy. Deklaracje przekazywania pieniędzy na rzecz krajów rozwijających się nie są spełniane. Trzeba je przekształcić w zobowiązania – przekonuje Mohammas Reazuddin, dyrektor Departamentu Środowiska Bangladeszu.

Kluczowym graczem w klimatycznej grze między bogatymi a biednymi są Stany Zjednoczone, które przecież nie ratyfikowały Protokołu z Kioto, a w ciągu ostatnich 10 lat nie zrobiły nic dla walki z globalnym ociepleniem. Co prawda prezydent elekt Barack Obama zadeklarował redukcję gazów aż o 80 procent do 2050 roku, ale w Poznaniu brakuje wysokich rangą urzędników przyszłego amerykańskiego rządu. Pewnie dlatego niewielu wierzy w pełny sukces merytoryczny poznańskiej konferencji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto