Ostatnio głośno było o sarnie, którą prawdopodobnie zagryzł jeden z bezpańsko biegających psów.
- Kilka dni temu jeden z mieszkańców Orłowa znalazł na terenie przyszłej budowy osiedla Invest Komfortu ,między ul. Orłowską a Spacerową, martwą młodą sarenkę. Zwierzątko było rozszarpane, a w pobliżu obok śladów kopytek sarny widoczne były duże odciski psich łap. Sarenka najwyraźniej nie mogła uciec, bo zaledwie kilka tygodni temu przyszła na świat i była zbyt mała. Na własne oczy widziałem maleństwo z matką - mówi Sławomir Kitowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Orłowa.
Odpowiedzialność właściciela
Jak zaznacza Kitowski, to nie pierwszy przypadek, że psy spuszczone luzem w rezerwacie lub w otwartej przestrzeni atakują mniejsze zwierzęta.
- Oczywiście wiele zależy od tego jak pies jest ułożony i zrównoważony emocjonalnie, jednak odpowiedzialność spada zawsze na właściciela. A ten często pozbawiony jest wyobraźni, skoro puszcza psa bez smyczy w miejscu publicznym. Dotyczy to zarówno dużych jak i małych psów - wyjaśnia Kitowski.
Problem z luźno biegającymi psami dotyczy całego Trójmiasta i jak przyznają strażnicy miejscy jest jednym z priorytetów ich działalności. Kontrolowanie i upominanie właścicieli psów to codzienność. Zwłaszcza, że czworonogi potrafią być groźne nie tylko dla zwierząt, ale przede wszystkim dla ludzi.
- W Gdyni od 1 maja do teraz podjęliśmy ponad 550 interwencji związanych z psami. Najwięcej, bo ponad 90 dotyczyło sytuacji, w których pies nie był pod właściwym nadzorem, przez co nie zostały zachowane podstawowe środki bezpieczeństwa. Większość interwencji związana jest ze zgłoszeniami z miejskiego monitoringu - tłumaczy Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik prasowy gdyńskiej Straży Miejskiej.
Zdaniem funkcjonariuszy problemem jest uświadomienie ludziom, że pies nie na smyczy jest groźny, nawet jeśli w normalnych warunkach jest łagodny. Inaczej nic się nie zmieni. Większość interwencji kończy się na pouczeniu, choć strażnicy, w przypadku spraw związanych z psami, coraz chętniej zwracają się ku mandatom lub wnioskom o ukaranie do sądu grodzkiego.
Czytaj również: Gdańsk zmienia nawyki właścicieli psów
- Przypominam także, że zgodnie z prawem, pies nie może wchodzić na plażę od 1 maja do 30 września ani chociażby przez cały rok kąpać się w fontannach czy grzebać w piaskownicach - dodaje Wołk-Karaczewska.
Mandat nawet 1000 zł
Za puszczanie psa luzem w lesie można słono zapłacić. Za spacerek po lesie bez smyczy grozi mandat nawet do 500 złotych. Także na terenach miejskich obowiązuje całkowity zakaz puszczania psów luzem, niezależnie od ich wielkości i tego, czy pysk mają zabezpieczony kagańcem. Tu mandat wynieść może do 200 zł. Najwięcej kosztować może niesubordynowanego właściciela wizyta ze spuszczonym ze smyczy czworonogiem w rezerwacie Kępa Redłowska. Tam strażnik może nałożyć mandat w wysokości nawet do tysiąca złotych.
Pomysłów na ograniczenie bezpańsko biegających psów po lesie nie brakuje.
- Dobrym pomysłem mogą być wspólne patrole ze Strażą Leśną, gdyż w rezerwacie też jest łamane prawo - tłumaczy Kitowski.
W Gdańsku jest podobnie, choć przepisy są inne. Jeśli pies jest na smyczy, właściciel nie jest zobowiązany do założenia mu kagańca i odwrotnie. Nie dotyczy to ras uznanych za groźne. Psa można bez smyczy i kagańca można wypuszczać jedynie na specjalnych wybiegach. Za nieprzestrzeganie tych przepisów grozi grzywna do 200 zł
- Od początku roku podjęliśmy blisko 2 tys. interwencji związanych z psami. Oprócz spraw z monitoringu, mieszkańcy sami dzwonią, żebyśmy interweniowali, bo bezpański pies błąka się po osiedlu. Mogę zapewnić, że nie lekceważymy żadnego zgłoszenia i działania związane z chronieniem mieszkańców przed psami, to jeden z naszych priorytetów - deklaruje Tomasz Siekanowicz, rzecznik gdańskiej Straży Miejskiej.
Można nauczyć psa zachowań
Specjaliści podkreślają, że każdego psa można nauczyć odpowiednich zachowań. Nawet tych ze schroniska.
- Psa trzeba nauczyć, żeby nie zachowywał się agresywnie - mówi Marta Lichnerowicz z Fundacji Dobrych Zwierząt. - Musimy wymusić na nim minimum posłuszeństwa. Aby tak reagował potrzebne jest szkolenie. Pies szkolony zawsze może być w sytuacji ekstremalnej "odwołany".
"Psie ABC - Akademia Bystrego Ciapka" to program szkolenia i socjalizacji psów schroniskowych, który rusza w Schronisku OTOZ Animals Ciapkowo w Gdyni. Fundacja Dobrych Zwierząt chce, aby zwierzęta zanim trafią do adopcji pozbyły się agresji.
- Psy podczas zajęć uczą się podstawowych komend takich jak „siad”, „waruj” czy „podaj łapę”. Chodzenie na luźnej smyczy i przyjazne zachowanie wobec ludzi i innych zwierząt - kontynuuje M.Lichnerowicz - to najważniejsza cześć szkolenia. Zwierzęta podzielone są na kilka grup: inaczej traktujemy szczeniaki, które mają najwięcej w sobie lęków i są jakby najbardziej wrażliwe na pozytywny kontakt i energię. Osobny program jest dla młodych psów, z którymi pracujemy nad ich zachowaniami, a także dla "staruszków" i psów z problemami. Zależy nam na tym, aby pies, którego ktoś zaadoptuje był przyjazny dla otoczenia.
Zajęcia odbywają się na nowym placu szkoleniowym przy schronisku, a dla psów zaawansowanych w szkoleniu - także w środowisku miejskim.
Wolontariuszy, którzy chcieliby zdobyć umiejętności związane ze szkoleniem psów gdyńskie schronisko zaprasza na spotkanie. Odbędzie się ono 25 lipca o godzinie 15:00 w biurze OTOZ Animals Schronisko „Ciapkowo” w Gdyni, przy ulicy Małokackiej 3a.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?