Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Beata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki w teatrze i życiu prywatnym od wielu lat są razem. Poznajcie ich historię

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Beata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki w teatrze i życiu prywatnym. Poznajcie niezwykły duet
Beata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki w teatrze i życiu prywatnym. Poznajcie niezwykły duet Joanna Siercha
Beata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki w teatrze i życiu od wielu lat są razem. Ci znakomici aktorzy Teatru Miejskiego w Gdyni są uznawani za ulubieńców publiczności. Poznajcie ich historie.

Beata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki są razem w teatrze i poza nim

W teatrze i w życiu od wielu lat są razem - w deszczu i słońcu - Beata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki - znakomici aktorzy Teatru Miejskiego w Gdyni - ulubieńcy publiczności. Rzadko się zdarza, że on gra jej amanta lub męża. Razem pojawili się kiedyś na Scenie Letniej w "Awanturze w Chioggi".

- Na świecie była już nasza córeczka, Oleńka - wspominają. - Graliśmy narzeczonych, ale takich temperamentnych: Luciettę i rybaka Titta-Nane. To była para, która kochała się i nienawidziła. Były utarczki, na scenie iskrzyło, nawet w deszczu widać było te iskry, a deszcz często padał. Później zdarzyło się nam zagrać małżeństwo w "Związku otwartym", ale to dlatego, że kolega się połamał. Ale tak szczerze mówiąc, przez te wszystkie lata, rzadko nas obsadzano w rolach małżonków i może dzięki temu trwamy - żartują.

Piękna pani Beata często romansowała na scenie.

- Mam w teatrze sześciu mężów - zapewnia.

Mariusz Żarnecki przyjmuje to ze stoickim spokojem. Wie, że po spektaklu żona na pewno wróci do domu. Piękna aktorka zdradza, że kochanków rzadko miewała na scenie, ale teraz ma. Wkrótce bowiem premiera "Czarodziejskiej Góry", w której rolę kochanka zagra mąż.

Czy pani Beata dostanie kwiaty z okazji walentynek?

- Ten dzień nie jest jedyną okazją, kiedy można ukochanej okazać uczucie - mówi Mariusz Żarnecki. - Ulubione kwiaty Beatki to storczyki. - I róże, róże - podpowiada aktorka.- Ma 70, może 80 rodzajów róż w ogrodzie. Nie mogę przejść, bo jestem wciąż podarty, podrapany, ale znoszę te rany w imię miłości - uśmiecha się aktor.

Renata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki o miłości na scenie i w życiu prywatnym

Kiedy małżonkowie mają wolny czas, a jest to sezon jesienno-zimowy lub wczesna wiosna, chodzą na spacery lub uprawiają Nordic Walking.

- Oczywiście, czasem spędzamy wolne chwile z rodziną, z naszymi dziećmi i wnukami, ale bardzo lubimy też to, że w naszym domu już nie ma maleńkich dzieci i że możemy sobie usiąść, coś przeczytać, być tylko ze sobą - dodaje pani Beata.- Natomiast, kiedy wiosna zaczyna troszeczkę się budzić, chętnie spędzamy czas na naszej działce. Na terenie Gdyni mamy cudowne Rodzinne Ogrody Działkowe. To jest nasz azyl.

Męża poznała na studiach

Beata Buczek-Żarnecka zwykle grywa amantki i heroiny, ale woli dostawać role charakterystyczne, skomplikowane. Do krakowskiej szkoły teatralnej zdała za pierwszym podejściem. Na studiach poznała swojego przyszłego męża.

- Podczas fuksówki w ramach pewnych zadań, które się pierwszemu rocznikowi daje, zaprowadziłem ją do sali i poprosiłem, żeby zademonstrowała swoje talenty pianistyczne i tutaj mnie zaszokowała, grając "Etiudę Chopina" - opowiada Mariusz Żarnecki.

- Kiedy grałam, palce drżały mi ze stresu - wspomina aktorka. - Mariusz był na czwartym roku, kiedy przyszłam do szkoły. To był rok samych przystojnych mężczyzn. Byli wysocy, piękni jak bogowie i tacy dorośli. Wydawali się niedostępni. Potem się dowiadywałam, że jeden z nich miał potężną wadę wzroku, więc zawsze tak chodził, żeby tylko utrzymać kierunek i dlatego nie rozglądał się na boki. Rzeczywiście, wtedy Mariusz zwrócił moją uwagę, ale to była zupełnie inna konstelacja, inny świat, więc nawet nie przyszło mi do głowy, że zostaniemy parą. Kiedy byłam na czwartym roku spotkaliśmy się przypadkowo. Była kawa, potem kolejna, telefony i wreszcie ślub w moim rodzinnym Sanoku.

Po drodze była Łódź

Zanim małżonkowie trafili do Gdyni, po drodze był Teatr im. Jaracza w Łodzi.

- Teatr był świetny i mieliśmy ciekawe perspektywy grania, ale Łódź nam się nie podobała - mówią. - I pewnego majowego poranka 1990 roku wysiedliśmy w Gdyni. Z szarej Łodzi nagle wylądowaliśmy w jakimś raju skąpanym w słońcu. Błyszczące, świeżo wymyte ulice, łabędzie na plaży przy Teatrze Muzycznym. Roziskrzone morze, kwitnąca Kamienna Góra - to był absolutny zachwyt. Udało się nam dostać do dyrektora Gruzy i tego samego dnia podpisaliśmy umowę. Po latach stwierdzamy, że to było najlepsze, co mogło nas spotkać. Potem małżonkowie dostali angaż w Teatrze Miejskim im. Gombrowicza.

Zazdrość w teatrze

- Zazdrość? Jeżeli Mariusz kiedykolwiek był zazdrosny, to nigdy nie dał mi tego odczuć - mówi pani Beata. - Kiedy po studiach musiałam na scenie jeszcze w Łodzi pocałować w usta kompletnego starca (tak mi się wtedy wydawało), bo pana po czterdziestce, trzy noce przepłakałam, a mąż wyjaśniał, przekonywał, próbował uspokoić, że to jest absolutnie normalne i kolega, z którym mam się całować, to bardzo kulturalny człowiek. Mariusz pomógł mi przez ten stres przejść, a później przez 15 lat nie musiałam nikogo całować.Teraz kiedy gramy sceny miłosne koledzy w kulisach i żartują i słyszymy: Oj, coś dzisiaj słabo się starałeś.

Gdzie zagrali?

Beata Buczek Żarnecka grała na gdyńskiej scenie Balladynę, Antygonę, Albertynkę czy Maszę w "Mewie" Czechowa, dumną Blanche w "Tramwaju zwanym pożądaniem". Była zwariowana i szalona w "Dniu świra", nieprzewidywalna w "Związku otwartym", wciela się też w Marlenę Dietrich. Na scenie zachwyca, uwodzi, a nawet… zwodzi na manowce nie tylko swych scenicznych partnerów, ale przede wszystkim widzów.

Mariusz Żarnecki jest absolwentem wydziału aktorskiego PWST w Krakowie. Debiutował rolą Malwolia w "Wieczorze Trzech Króli" Shakespeare’a (1986, PWST) za którą otrzymał nagrodę na Festiwalu Dyplomów Szkół Teatralnych. Od 1992 oglądamy go na scenie Teatru Miejskiego w Gdyni, w którym stworzył wiele ról. Między innymi Miętusa w "Ferdydurke" Gombrowicza w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza, za którą otrzymał w 1994 Laur Pegaza - nagrodę wojewody gdańskiego. W 2004 roku, dzięki rolom w "Kabarecie Starszych Panów" i "Trans-Atlantyku" wygrał plebiscyt publiczności na Najpopularniejszego Aktora Sceny Letniej w Orłowie. Był Wolandem w "Mistrzu i Małgorzacie", Markizem de Custin w "Kursku". Od lat pracuje z młodzieżą, grywa w filmach, ale prawie nie schodzi z teatralnej sceny.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Beata Buczek-Żarnecka i Mariusz Żarnecki w teatrze i życiu prywatnym od wielu lat są razem. Poznajcie ich historię - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto