Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bartosz Kurek: Medalu nam nikt nie odbierze

Piotr Wiśniewski
Karolina Misztal
Polscy siatkarze pierwszy raz w historii występów w finałach Ligi Światowej zdobyli medal. Po zwycięstwie z Argentyną 3:0 biało-czerwoni wywalczyli brąz. Sukces tym cenniejszy, że trener Anastazi nie miał komfortu pracy. - Przede wszystkim chcieliśmy sobie udowodnić, że stać nas na dobra grę i fajny wynik - mówił Bartosz Kurek, jeden z bohaterów reprezentacji Polski.

Zobacz także:**Walka Polaków io historyczny brązowy medal**

- Tegoroczna Liga Światowa pokazała, że nie można patrzeć na braki kadrowe i musimy grać tym, co mamy - komentował Marcin Możdżonek. Tym występem Polacy udowodnili, że mimo problemów kadrowych drzemie w nich spory potencjał. - Tkwią w nas wielkie rezerwy. Możemy grać jeszcze lepiej. Na to wszystko potrzeba jednak czasu i pracy - dodał Możdżonek.

Już pierwsze miesiące pracy trenera Andrei Ansataziego i jego asystenta Andrei Gardiniego z polską kadrą przyniosły efekty. - Na pewno podczas przerw pomaga nam jego spokój. Trener Anastazi jest dość ekspresywnym trenerem. Potrafi krzyknąć, powiedzieć parę brzydkich słów, ale gdy trzeba zachowuje spokój. Trener Gardini wykonuje z nami bardzo dobrą pracę. Jest to postać, której w siatkarskim kręgu nie trzeba przedstawiać. Bardzo się cieszymy, że możemy z nim współpracować. Ten turniej jest już za nami. Wygraliśmy mecz o trzecie miejsce i mamy brązowy medal - stwierdził Marcin Możdżonek.

Bez wątpienia jednym z liderów biało-czerwonych był Bartosz Kurek, który wyrósł na czołową postać światowej siatkówki. Sam jednak nie uważa się za bohatera. - Nie uważam się za lidera tej drużyny. Polska siatkówka miała wielu znakomitych zawodników, którzy w trudnych momentach potrafili pociągnąć zespół do przodu. Rzeczywiście ten turniej w moim wykonaniu był niezły, ale przed nami jeszcze dużo pracy jeśli chcemy osiągnąć satysfakcjonujący wynik na mistrzostwach Europy.

Kurek przyznał, że taki sukces smakuje podwójnie. - Mało kto w nas wierzył. Nikt nie sądził, że tak daleko zajdziemy, tymczasem wywalczyliśmy trzecie miejsce. Moja dobra gra to wielka zasługa kolegów z zespołu i pracy trenera Anastaziego. Jeśli w momencie powołania kadry nie brakuje głosów skazujących nas na porażkę pojawia się wówczas chęć udowodnienia jak bardzo takie osoby się myliły. Przede wszystkim chcieliśmy sobie udowodnić, że stać nas na dobra grę i fajny wynik. Sukces ten smakuje więc jeszcze lepiej. Od początku nie wszystko układało się po naszej myśli. Trener Anstazi nie mógł mówić o komforcie pracy. Polska siatkówka dysponuje pokładami dobrych zawodników. Każdy trener chciałby mieć w danej chwili najlepszych siatkarzy. Czasami lepiej jednak pojechać w okrojonym składzie i pozytywną energię przenieść na boisko - dodał przyjmujący Skry Bełchatów.

Dobra postawa Kurka nie przeszła bez echa. Już pojawiają się coraz to nowsze "przydomki" polskiego siatkarza. Mówi się o nim nawet "polski Messi". - To jest opinia fachowców, zadaniem zawodników jest dobra gra na boisku. To jest najważniejsze. Dzisiaj (mecz z Argentyną - przyp. red) liderem była Kuba Jarosz. W innych sytuacjach ktoś inny przejmował tę rolę, ja tylko swoją postawą chciałem im pomóc. O to w tym wszystkim chodzi. Drużyna powinna być tak skonstruowana, aby w odpowiednim czasie każdy z nas dał jej pozytywny impuls.

- Moim marzeniem był medal wywalczony w finałach Ligi Światowej. Nie chcieliśmy jednak o tym głośno mówić. Brąz to fantastyczna sprawa. Ciężko trenowaliśmy aby zdobyć medal. Tego już nam nikt nie zabierze. Wszelkie spekulacje stylu czy pomocy sędziów nie odbiorą nam radości z medalu - kończy Bartosz Kurek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto