Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom chce zakończyć rundę bez porażki

Paweł Durkiewicz
Wyraźnie lubią komplikować sobie życie koszykarze Asseco Prokomu Gdynia. Po czwartkowej porażce w Mediolanie z Armani Jeans ekipa trenera Tomasa Pacesasa będzie musiała się jeszcze sporo napracować, by uzyskać promocję do fazy Top 16. Do końca fazy grupowej pozostały dwie kolejki i kombinacji możliwych rezultatów jest kilka. Na wygraną gdynian 6 stycznia w Atenach w starciu z mistrzem Euroligi Panathinaikosem mało kto liczy, ale już ostatnie spotkanie w grupie przeciwko Chimki w Gdyni jawi się jako dobra okazja do zgarnięcia wygranej.

Batalie w rozgrywkach europejskich będą toczone jednak dopiero w nowym roku. Wcześniej Asseco Prokom będzie musiał udowodnić swoją supremację w Polskiej Lidze Koszykówki. Już w sobotę w drodze powrotnej z Italii, żółto-niebiescy zahaczą o Zgorzelec, gdzie sprawdzą formę wicemistrza kraju, PGE Turów.
Klub z przygranicznego miasta zaczął obecny sezon w kiepskim stylu. Zatrudniony w lecie trener Sasa Obradović nie potrafił w odpowiedni sposób dotrzeć do swoich graczy, czego skutkiem był szereg niespodziewanych porażek, w tym również w Sopocie w meczu z Treflem. Turów równie słabo wypadł w trzech pierwszych meczach rozgrywek EuroCup i cierpliwość zgorzeleckich włodarzy dobiegła końca. Obradovicia na stanowisku pierwszego szkoleniowca zastąpił doskonale znany każdemu sympatykowi koszykówki w Polsce Słoweniec Andrej Urlep.

Popularny "furioso" od razu rozpoczął swoje porządki w zespole - pracę stracili obrońca Willie Deane i podkoszowy Paweł Leończyk (zasilił Energę Czarnych Słupsk), ekipę wzmocnili z kolei rozgrywający TJ Thompson i skrzydłowy Brandon Wallace, którego Urlep zna z zeszłorocznego pobytu w Baskecie Kwidzyn (w poprzednim sezonie średnio 8 punktów i 5.5 zbiórki). W ligowym debiucie nowego coacha Turów przegrał po zaciętym meczu we Włocławku z Anwilem. Pierwsza wygrana nadeszła tydzień temu - w Jarosławiu zgorzelczanie wygrali ze Zniczem 75:60. W miniony wtorek drużyna z Dolnego Śląska odniosła też pierwszy triumf w EuroCup - wygrana 81:76 z greckim Panelliniosem przedłuża ich szanse na wyjście z grupy.

W składzie PGE Turów widnieje kilka znanych nazwisk. Legenda polskiej koszykówki Adam Wójcik, a także świetny defensor Krzysztof Roszyk zdobywali w przeszłości tytuły mistrzów Polski z dawnym Prokomem Trefl Sopot. Do reprezentantów Polski zaliczają się Robert Witka i Michał Chyliński, w barwach Niemiec gra z kolei noszący swojsko brzmiące nazwisko skrzydłowy Konrad Wysocki. Niekwestionowaną gwiazdą drużyny jest jednak środkowy Michael Wright. Amerykanin był już w roku 2002 mistrzem i MVP ligi w barwach Śląska Wrocław. W lecie postanowił powrócić do Polski i na razie nie może znaleźć godnego siebie rywala w walce pod tablicami. W dotychczasowych 11 meczach notował średnio 20.6 punktu i 6.7 zbiórki.

Wright wydaje się być największym zagrożeniem dla Asseco Prokomu, zwłaszcza biorąc pod uwagę nieobecność w gdyńskim zespole Pape Sowa. Senegalczyk został zawieszony przez klub po sprzeczce z trenerem Pacesasem i wiadomo, że jego szanse na powrót do drużyny są małe. W kuluarach mówi się już o poszukiwaniach nowego środkowego.

Jeśli Asseco Prokom pokona w sobotę Turów, zakończy tym samym pierwszą rundę sezonu zasadniczego idealnym bilansem. Zadanie jest jednak trudne - Turów pod wodzą Urlepa będzie chciał z pewnością udowodnić, że nie rezygnuje z walki o detronizację rywali znad morza.

Początek spotkania w sobotę o 18, a bezpośrednią relację przeprowadzi TVP Sport.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto