Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom - Anwil Włocławek 93:86

Paweł Durkiewicz
Pierwszy krok do mistrzostwa Polski wykonany. Koszykarze Asseco Prokomu wygrali w Gdyni z Anwilem Włocławek 93:86 i objęli prowadzenie 1-0 w finale Tauron Basket Ligi. Mimo że nie wskazuje na to końcowy wynik, gracze Tomasa Pacesasa zwyciężyli zdecydowanie i zasłużenie. Goście z Włocławka pokazali w ostatniej kwarcie swoją waleczność, trudno jednak będzie im wygrać w tej serii choćby jeden mecz bez kontuzjowanego lidera, Andrzeja Pluty. Drugie spotkanie już dziś w Gdyni.

Dość niespodziewanie pierwsza odsłona rywalizacji finałowej nie przyciągnęła na trybuny gdyńskiej hali kompletu publiczności. Wśród zgromadzonej widowni dużą część stanowili kibice z Włocławka. Dla Anwilu sam powrót do finału ekstraklasy po czterech latach przerwy to spory sukces. I choć w tygodniu poprzedzającym rywalizację z Asseco Prokomem przedstawiciele klubu dość szumnie zapowiadali twardą walkę o złoto, wiele wskazuje na to, że po raz pierwszy od wielu lat rozgrywka finałowa potrwa tylko 4 mecze. Zwłaszcza że bez Pluty ofensywa ekipy z Kujaw traci sporo ze swej wartości.
W sobotę zawodnicy Pacesasa po raz kolejny w tym play-off nie zaliczyli wcale olśniewającego występu, a mimo to pewnie zgarnęli wygraną. Już od początku spotkania widać było różnicę w nastawieniu mentalnym obu drużyn. Wyluzowani gdynianie błyskawicznie złapali dobry rytm i zaczęli od prowadzenia 4:0. Po przechwycie i efektownym wsadzie Davida Logana zdenerwowany trener gości Igor Griszczuk poprosił o przerwę, choć od rozpoczęcia gry minęło zaledwie 46 sekund! Reprymenda pochodzącego z Białorusi szkoleniowca przyniosła efekt: jego gracze opanowali w końcu tremę i zdołali nawet wyjść na prowadzenie 10:6. Do końca pierwszej kwarty trwała wyrównana walka: po stronie Anwilu starał się jak mógł reprezentacyjny rozgrywający Krzysztof Szubarga, z kolei w Asseco Prokomie poza niezawodnym Loganem dobrze spisywał się Qyntel Woods. Warto podkreślić, że obaj amerykańscy gwiazdorzy nie tylko punktowali, lecz również świetnymi podaniami otwierali pozycje do rzutów swoim kolegom.
Druga "ćwiartka" przebiegła już pod dyktando mistrzów Polski. Dużo dobrego wnieśli rezerwowi gospodarzy, wśród których pożyteczny był zwłaszcza Mateusz Kostrzewski. 21-letni skrzydłowy w dotychczasowych meczach play-off nie do końca spełniał oczekiwania trenera Pacesasa, tym razem jednak Litwin nie mógł mieć zastrzeżeń co do postawy swojego koszykarza. W 18. minucie "Kostek" przechwycił piłkę, podał do nadbiegającego w kontrze Ratko Vardy i po chwili na tablicy świetlnej pojawił się wynik 44:32. Wcześniej przewinieniem technicznym został ukarany Griszczuk. Po jednej z nieudanych akcji swojego zespołu żywiołowy trener włocławian wpadł w furię i niemal zniszczył stojące przy ławce gości krzesło. Do przerwy Asseco Prokom prowadził różnicą 10 punktów.
Po zmianie stron przewaga gdynian wciąż rosła, a w ataku znakomicie spisywali się Jan-Hendrik Jagla oraz Adam Łapeta. Podkoszowi Prokomu skutecznie wykorzystywali swoją przewagę wzrostu nad rywalami, z łatwością trafiając z bliskiej odległości. Koszykarze Anwilu wpadli natomiast w prawdziwą strzelecką niemoc i kilkuminutowy fragment trzeciej kwarty przegrali aż 1:19!
Gdy różnica w wyniku sięgnęła aż 28 "oczek" (67:39), niemal wszystkim w hali wydawało się, że jest już po meczu. Uwierzyli w to też najwyraźniej gospodarze, którzy stracili należytą koncentrację. Tymczasem włocławianie nie zamierzali składać broni i w ostatniej części gry wzięli się za odrabianie strat. Dużo zapału do walki miał zwłaszcza Szubarga. Playmaker Anwilu wyczyniał niebywałe rzeczy, a przewaga Asseco Prokomu topniała w błyskawicznym tempie. Mimo reprymend podirytowanego trenera Pacesasa, obrońcy tytułu mistrzowskiego nonszalancko spisywali się zwłaszcza w defensywie i w efekcie na minutę przed końcem było już tylko 88:84! Na szczęście to było wszystko, na co gdynianie pozwolili swoim rywalom. Przedwczesne rozluźnienie kosztowało ich jednak sporo nerwów w końcówce.
Świetny występ zanotował wracający do wielkiej formy Woods. "Q" zaimponował wszechstronnością, notując - oprócz 19 punktów - także 9 zbiórek i 8 asyst. Łatwo zauważyć, że niewiele zabrakło mu do "triple-double", czyli dwucyfrowego dorobku w trzech kategoriach statystycznych. Byłby to pierwszy taki indywidualny wynik w historii finałów polskiej ekstraklasy. W szeregach Anwilu na wyróżnienie zasłużył Szubarga, autor 17 "oczek" i aż 11 asyst. Włocławski rozgrywający nie zaliczył przy tym ani jednej straty!
Mecz numer 2 w poniedziałek o godz. 18 w Gdyni. Bezpośrednia transmisja w TVP Sport.

Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek 93:86 (23:23, 25:15, 26:19, 19:29)
Asseco Prokom: Logan 19 (1), Woods 19 (1), Jagla 12 (1), Łapeta 11, Burrell 10 (1), Ewing 8, Varda 6, Kostrzewski 5 (1), Hrycaniuk 2, Szczotka 1, Harrington 0, Zamojski 0
Anwil: Szubarga 17 (1), Chanas 13, Sullivan 12, Jovanović 12 (1), Wołoszyn 10 (2), Tuljković 9 (1), Dunn 6, Joyce 5 (1), Winkelman 2, Glabas 0

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Asseco Prokom - Anwil Włocławek 93:86 - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto