Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia przerwała czarną serię! [ZDJĘCIA]

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Fot. Przemysław Świderski
Wielka metamorfoza Arki Gdynia. Żółto-niebiescy przypomnieli sobie, że można grać walecznie, efektownie i zasłużenie pokonali 1:0 (1:0) Górnika Łęczna, przybliżając się do utrzymania w ekstraklasie. Jak po najlepszych meczach i zwycięstwach z początku sezonu, stadion znowu pożegnał swoich ulubieńców owacją na stojąco. Arka tym samym przerwała czarną serię dziewięciu spotkań bez zwycięstwa w lidze.

W porównaniu z beznadziejnie rozegranym meczem przeciwko Cracovii Kraków trener Leszek Ojrzyński dokonał kilku istotnych, ofensywnych roszad w składzie. Od razu widać było tego efekty. Od pierwszych minut spotkania sporo wiatru z przodu robili Rafał Siemaszko i Dariusz Formella, trzymani ostatnio przez szkoleniowca Arki na ławce rezerwowych. Ten pierwszy miał okazję już w 3 minucie gry, lecz zbyt długo zwlekał ze strzałem i w końcu został zablokowany. Z kolei Formella stanął oko w oko z bramkarzem Górnika Wojciechem Małeckim w 17 minucie. Niestety, uderzył wprost w golkipera gości. Ofensywna postawa Arki w końcu jednak mogła się podobać, a gdynianie atakowali na tyle odważnie, że zawodnicy z Łęcznej już w pierwszej części gry, jakby przestraszeni, zaczęli grać na czas. Gospodarze natomiast nie odpuszczali. Często przyspieszali akcje, starali się grać z pierwszej piłki, za co nagroda spotkała ich w 39 minucie. Po jednym z takich właśnie ataków żółto-niebiescy wywalczyli rzut rożny. Piłkę dośrodkował Mateusz Szwoch, Dominik Hofbauer źle trafił w futbolówkę, która odbiła się jeszcze od Formelli i spadła pod nogi Siemaszki. Najskuteczniejszy napastnik Arki w tym sezonie bez problemu skierował ją do siatki, wywołując euforię na trybunach.

W drugiej części gry żółto-niebiescy nadal byli bardziej aktywni. Górnik, który w całym spotkaniu nie oddał nawet celnego strzału na bramkę Pavelsa Steinborsa, tylko nieskuteczności gdynian zawdzięcza, że nie przegrał wyżej. Już po niespełna dziesięciu minutach od wznowienia gry strzał Mateusza Szwocha z trudem obronił Małecki. Najlepszą okazję w 77 minucie miał Formella, gdy wbiegł na pełnej szybkości w pole karne, ale zamiast dogrywać na pustą bramkę do Siemaszki, zdecydował się na nieskuteczne niestety uderzenie.

Arka ostatecznie jednak triumfowała i miejmy nadzieję, że będzie to dobry prognostyk na przyszłość. Ważne jest nie tylko zwycięstwo, ale także styl, w jakim zaprezentowali się żółto-niebiescy. Trener Leszek Ojrzyński zorientował się w końcu, którzy zawodnicy są w stanie pociągnąć grę w ofensywie. Po kilku akcjach Arki ręce same składały się do oklasków. Jeśli gdynianie powtórzą taką dyspozycję we wtorek w starciu przeciwko Wiśle Płock oraz w kolejnych spotkaniach, kibice o utrzymanie w ekstraklasie mogą być spokojni.

Dymisja Dujszebajewa przyjęta przez ZPRP. "Jeśli chodzi o uzdrowienie polskiej piłki ręcznej, nazwisko nowego trenera nie będzie miało większego znaczenia"

Press Focus/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto