Arka zmierzy się z warszawską Legią i faworytem tego pojedynku z pewnością nie będzie. Trzeba jednak pamiętać, że w podobnej roli, czyli zespołu wskazywanego jako outsider, występowała także przed rokiem przy okazji finału Pucharu Polski z Lechem. Wtedy gdynianie zagrali ofiarnie, mieli też mnóstwo szczęścia i ostatecznie złamali „Kolejorza” w dogrywce.
Piłkarze, trener i kibice wierzą, że podobnie może być już w nadchodzącą środę. Tym bardziej, że Legia to nie jest zespół, przed którym żółto-niebiescy muszą drżeć. Wiadomo, „Wojskowi” mają lepszy skład, kilka razy większy budżet, a wysokość kontraktów ich zawodników jest nieporównywalna do tych, jakie są wypłacane w Gdyni. Znamienny jest także fakt, że Mateusz Szwoch, niechciany w Legii i wypożyczony z tej drużyny do Gdyni, w żółto-niebieskich barwach kreowany jest na lidera drużyny.
Jednak same pieniądze na boisku nie grają, co Arka w starciach z Legią już w tym sezonie udowodniła. Najpierw już na samym jego początku sensacyjnie pokonała „Wojskowych” po rzutach karnych na ich terenie przy ul. Łazienkowskiej 3 w meczu o Superpuchar Polski. Kilka tygodni temu sprawiła kolejną niespodziankę, po dobrej grze zwyciężając u siebie 1:0 mistrzów Polski w ekstraklasie.
- My w spotkaniu z zespołem z Warszawy za faworyta uchodzić nie możemy, jednak zrobimy wszystko, aby z nimi powalczyć - mówi Mateusz Szwoch. - Presja jest duża, ale ciąży także na nich. Marzymy o obronie pucharu. Jeśli mamy tego dokonać, musimy wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Wiele będzie też zależało od tego, na jakim poziomie zagra Legia i czy pozwoli sobie na jakieś błędy.
TOP Sportowy24: Angielskie WAGs zapłacą za mundial?
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?