Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia rozgromiła Sandecję Nowy Sącz

psz, Kaja Krasnodębska
Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Arka Gdynia gładko pokonała Sandecję Nowy Sącz 5:0 w sobotnim meczu 17. kolejki Lotto Ekstraklasy. Gospodarze zdobyli aż pięć bramek, jednak pierwszej z nich, jak i rzutom karnym, towarzyszyły duże kontrowersje.

To miało być zwykłe ligowe starcie, takich jak ekstraklasowym kibicom przyszło obejrzeć w tym sezonie już co najmniej kilkanaście. Mecz między dwoma drużynami środka ligowej tabeli, które jeszcze kilka lat temu mierzyły się na poziomie zaplecza Lotto Ekstraklasy. Latem ich starcie to nieco nudnawy momentami, bezbramkowy remis. Również i to sobotnie nie zapowiadało się na hit kolejki Zwłaszcza, że nie dopisywała również pogoda.

Nieprzerwanie padający deszcz nie tylko nie zachęcał kibiców do wychodzenia z domu, lecz miał również zły wpływ na stan murawy. Kibice, którzy mimo wszystko pojawili się tego dnia na trybunach stadionu w Gdyni nie mogli być zaskoczeni wyjściowymi jedenastkami. Ani Leszek Ojrzyński, ani Radosław Mroczkowski nie dokonali rewolucyjnych zmian. Zapowiadał się więc klasyczny ekstraklasowy mecz walki, pełen wymiany podań w środku boiska, drobnych błędów oraz niepozornych prób. Nie spodziewano się również dużej ilości goli: nowosądeczanie w poprzednich pięciu kolejkach zdobyli ich zaledwie cztery, a Arka tylko nieco więcej, bo siedem.

Żadnej z nich nie zdobył Ruben Jurado, toteż gdy napastnik wpisał się na listę strzelców już w 5. minucie kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia. Hiszpan otrzymał niezwykle przytomne podanie od Mateusza Szwocha uciekł defensorom gości i w sytuacji sam na sam pokonał Michała Gliwę. Golkiper Sandecji jeszcze nie wiedział, że najgorsze wciąż przed nim. Zaledwie chwilę później prowadzący to spotkanie Zbigniew Dobrynin dopatrzył się zagrania ręką we własnym polu karnym ze strony Dawida Szufryna i podyktował rzut karny dla gdynian. Do piłki podszedł Mateusz Szwoch, by bez zawahania wpakować ją do siatki. Nie minął kwadrans, a tablica wyników wskazywała już wynik 3-0 dla gospodarzy. Swoją bramkę zdobył także Sergiej Krivec, który wykorzystał szybki kontratak Luki Zarandii.

Trzeba przyznać, że Gruzin rozgrywał bardzo dobre zawody. Na tyle, że wyróżniał na tle świetnie grających kolegów. Bo Arka lepsza była nie tylko jeśli chodzi o sam wynik, ale przeważała również we wszystkich pozostałych statystykach. Dłużej utrzymywała się przy piłce, momentami nie wypuszczając beniaminka z jego połowy. Gdynianie swobodnie czuli się na boisku, a ich kolejne próby jedynie potwierdzały tę tezę. Nowosądeczanie natomiast zaczynali się gubić i popełniać coraz to prostsze błędy. Jeden z nich przyniósł gospodarzom gol numer cztery. Patrik Mraz zagrał piłkę ręką, a Zbigniew Dobrynin po konsultacji z systemem VAR po raz drugi tego dnia podyktował rzut karny. Michała Gliwę ponownie pokonał Mateusz Szwoch.

W przerwie wydawało się, że gorzej dla Sandecji być już nie może. Radosław Mroczkowski jeszcze przed startem drugiej połowy dokonał dwóch roszad: na boisku pojawili się Bartłomiej Dudzic i Maciej Małkowski. Dwaj doświadczeni zawodnicy mieli choć trochę poprawić sytuację swoich kolegów, pociągnąć ich do ofensywy, a w konsekwencji zmniejszyć rozmiary przegranej. Ta sztuka bynajmniej się nie udała – chwilę po wznowieniu gry padł kolejny gol dla Arki. Tym razem Michał Gliwa musiał uznać wyższość Adama Marciniaka. Defensor najlepiej odnalazł się w polu karnym po wrzucie z autu i do meczowego protokołu wpisał się strzałem głową.

Na tym trafieniu złe wiadomości dla gości bynajmniej się nie skończyły. Ich najlepszy strzelec, powracający po kontuzji Aleksandar Kolev, doznał urazu i po nieco ponad godzinie gry musiał zostać zniesiony na noszach. Jego miejsce zajął Bartłomiej Kasprzak, lecz w tej chwili defensywny pomocnik nie mógł już wiele zrobić. Jego zespół przegrywał 0-5 i mimo najszczerszych chęci, był to wynik nie do odwrócenia. Sandecji starań oraz walki do końca odmówić nie można, ale na tym chyba kończą się sobotnie pozytywy. Arka po prostu okazała się lepsza Gdynianie to tegoroczny pucharowicz, jednak takiego pogromu z jej strony chyba nikt się nie spodziewał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto