Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia przespała pierwszą połowę. Korona zepsuła święto w Gdyni [zdjęcia]

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia - Korona Kielce
Arka Gdynia - Korona Kielce Przemyslaw Swiderski
Piłkarze Arki Gdynia przegrali w niedzielę (10.02.2019) z Koroną Kielce przed własną publicznością 1:2. Honorową bramkę dla żółto-niebieskich zdobył w drugiej połowie Rafał Siemaszko.

Kapitan Korony Bartosz Rymaniak przed przyjazdem do Gdyni zapowiadał, że kielczanie zamierzają zaprezentować wyrachowany futbol. Na boisku to się w pełni potwierdziło. Korona grała spokojnie i uważnie w obronie. Arkowcy przez niemal dwa kwadranse nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia pod jej bramką. To goście byli bardziej konkretni. Niewiele też brakowało, aby Oliver Petrak dograł już w 20 min. piłkę do znajdującego się na czystej pozycji Felicio Brown Forbesa, co pachniało golem. Zawodnik ten ponownie stanął przed szansą w 28 min. i już jej nie zmarnował. Po dośrodkowaniu Mateja Pućko z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył w polu karnym, nie dając szans Steinborsowi. Dla Arki były to złe wieści, ale dla widowiska stało się dobrze, gdyż żółto-niebiescy w końcu się obudzili. Okazji do wyrównania nie byli w stanie jednak wykorzystać Adam Deja, Maciej Jankowski i Luka Zarandia. Najbliżej szczęścia był ten ostatni, którego strzał z linii bramkowej wybił Michael Gardawski. Tymczasem w doliczonym czasie do pierwszej części Korona podwyższyła prowadzenie, kiedy to po faulu Banaszewskiego na Petraku „jedenastkę” wykorzystał Adnan Kovačević.

Postawiło to Arkę w naprawdę trudnej już sytuacji przed wznowieniem gry. Lecz trzeba przyznać, że żółto-niebiescy starali się jeszcze odwrócić losy spotkania. Kolejne sytuacje mieli m.in. Jankowski i Zarandia. Za każdym razem jednak czegoś brakowało. Gracze Arki zbyt późno podejmowali decyzję o strzale, bądź też w ostatniej chwili blokowani byli przez obrońców. Kolejne minuty upływały nieubłaganie, a kibice coraz wyraźniej widzieli, że ich ulubieńcom raczej nie uda się sprawić prezentu na urodziny Gdyni i odnieść zwycięstwa. Nadzieję w serca fanów wlał jeszcze w 74 min. Rafał Siemaszko, trafiając z bliska. Na więcej jednak Arce Korona nie pozwoliła.

- Oddaliśmy totalnie pole przez pół godziny spotkania - krytykował swoich piłkarzy po meczu trener Arki Zbigniew Smółka.

Dodał on też, że nadal mankamentem jego drużyny jest nieprawidłowe krycie przy stałym fragmencie gry. Według Smółki Arce atakowanie utrudniało fatalne boisko nie nadające się do gry już po rozgrzewce. Jeszcze mocniejszy był w słowach Michał Janota, który stan murawy nazwał „patologią”.

- To brutalne zderzenie z ekstraklasą. Były dobre momenty, ale to nie wystarczyło nawet na wywalczenie punktu - podsumował Smółka.

Co gorsza, Arka straciła też Adama Deję i Janotę. Zobaczyli oni kolejne, żółte kartki i będą pauzować przeciwko Zagłębiu w Sosnowcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto