Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia przegrała finał Fortuna Pucharu Polski. Stracona szansa żółto-niebieskich. 2.05.2021

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arce Gdynia, choć prowadziła, nie udało się niestety dziś zdobyć Fortuna Pucharu Polski. Żółto-niebiescy ulegli Rakowowi Częstochowa, tracąc dwie bramki w ostatnim kwadransie gry.

Choć na boisku obecny był tylko jeden aktualny reprezentant Polski, Kamil Piątkowski, na trybunach Areny Lublin zasiadł Paulo Sousa, selekcjoner biało-czerwonych.

Arka Gdynia rozpoczęła mecz z animuszem i już w trzeciej minucie spotkania mogła objąć prowadzenie. Prostopadłą piłkę zagrał Luis Valcarce, a Mateusz Żebrowski wygrał pojedynek biegowy z Andrzejem Niewulisem i wbiegł w pole karne. Niestety zawodnik żółto-niebieskich zmarnował dobrą okazję, uderzając obok słupka.

W dalszej części spotkania zgodnie z tym, czego należało się spodziewać, inicjatywę przejął Raków Częstochowa. Podopieczni trenera Marka Papszuna utrzymywali się dłużej przy piłce i w swoim stylu próbowali nękać Arkę Gdynia częstymi wrzutkami w pole kare. W 21 minucie spotkania właśnie po takim zagraniu Frana Tudora obok słupka uderzył z bliska Marcin Cebula. Pięć minut później po zagraniu tego samego zawodnika z rzutu rożnego strzał Iviego Lopeza zablokował Arkadiusz Kasperkiewicz.

Gracze Rakowa Częstochowa wyraźnie się rozochocili i kontynuowali swoje ataki. W 29 minucie ponownie dośrodkował Fran Tudor. Na szczęście Marcin Cebula w dobrej sytuacji nieczysto trafił piłkę głową. Po kolejnych trzech minutach sporo miejsca przed polem karnym miał Ivi Lopez. Hiszpan oddał strzał, ale zablokował to uderzenie Haris Memić.

Arka Gdynia w końcu odgryzła się dobrą akcją cztery minuty przede zakończeniem pierwszej połowy. Znowu zagrywał Luis Valcarce i uruchomił Mateusza Żebrowskiego. Gracz Arki Gdynia co prawda minął bramkarza, ale stracił jednocześnie równowagę, a jego uderzenie niemal z końcowej linii boiska było zbyt słabe, aby mogło ugrzęznąć w pustej bramce. Ta akcja dawała jednak nadzieję, że w drugiej części gry żółto-niebiescy się rozkręcą. Tym bardziej, że na boisku pojawił się Marcus da Silva, zastępując przeciętnie prezentującego się Juliusza Letniowskiego.

Jednak po zmianie stron to Raków Częstochowa zaatakował jako pierwszy. Mocny strzał Iviego Lopeza zablokował tym razem Michał Marcjanik. Gracze Rakowa sygnalizowali jeszcze sędziemu Pawłowi Gilowi, iż kapitan żółto-niebieskich uczynił to ręką, jednak arbiter po krótkiej konsultacji z Tomaszem Kwiatkowskim, obsługującym system wideopowtórek VAR, nakazał grać dalej.

W 53 minucie gry arkowcy mieli sporo szczęścia. Andrzej Niewulis wykorzystał błąd Arkadiusza Kasperkiewicza, wyprzedził go i miał przed sobą już tylko Kacpera Krzepisza. Kapitan Rakowa Częstochowa na szczęście uderzył obok słupka. Dla piłkarzy Arki Gdynia był to jednak jasny sygnał, że trzeba bardziej uważnie grać w obronie.

Jednak już trzy minuty później Kacper Krzepisz musiał interweniować. Fran Tudor wymanewrował piłkarzy Arki Gdynia i zagrał do Patryka Kuna. Były zawodnik żółto-niebieskich strzelił celnie, jednak zbyt słabo, aby zaskoczyć bramkarza Arki Gdynia.

Tymczasem w 57 minucie gry to żółto-niebiescy niespodziewanie strzelili gola! Akcję rozegrał Fabian Hiszpański, a piłka trafiła do Mateusza Żebrowskiego. Pomocnik Arki Gdynia dośrodkował z lewego skrzydła, szukając w polu karnym Macieja Rosołka. Jednak futbolówka nabrała dziwnej rotacji i wpadła do siatki nad kompletnie zaskoczonym Dominikiem Holcem!

Gdynianie niestety po tej sytuacji głęboko się cofnęli, a ich gra zaczęła przypominać obronę – nomen omen – Częstochowy. Gracze Rakowa byli jednak nadal nieskuteczni. Żółto-niebiescy przetrwali ich kilkuminutowy napór.

Co więcej, w 65 minucie Maciej Rosołek stanął przed szansą podwyższenia wyniku. Niestety strzelił w środek bramki. Dominik Holec nie mógł się w tej sytuacji pomylić.

Żółto-niebiescy odsunęli nieco grę od własnego pola karnego i rozsądnie się bronili. W 73 minucie stworzyli sobie kolejną okazję. Po dośrodkowaniu Artura Siemaszki strzelał Mateusz Żebrowski. Piłkę odbił Dominik Holec, a z bliska dobijał ją Maciej Rosołek. Trafił jednak w głowę golkipera Rakowa Częstochowa.

Niestety w 78 minucie spotkania Arka Gdynia straciła dobrze grającego Mateusza Żebrowskiego. Po faulu Marko Poletanovica zawodnik żółto-niebieskich doznał kontuzji. Zastąpił go na boisku Paweł Sasin.

Już dwie minuty później Raków Częstochowa wyrównał. Po stracie Macieja Rosołka w środku pola akcję znowu rozegrał Fran Tudor, a piłkę z pola karnego zbyt krótko wybijał Arkadiusz Kasperkiewicz. Futbolówka spadła pod nogi Iviego Lopeza, który uderzył natychmiast, mocno i nie do obrony.

Niestety dwie minuty przed końcem spotkania Raków Częstochowa przesądził losy meczu. Ivi Lopez wyprowadził kontratak i zagrał na prawe skrzydło do Daniela Szelągowskiego. Zawodnik ten idealnie podał do Davida Tijanica, który wbił piłkę do pustej bramki.

Arkowcom mimo ambitnej gry w końcówce spotkania i doliczonych pięciu minut do regulaminowego czasu meczu nie udało się już odwrócić losów pojedynku. Szkoda straconej szansy. Zabrakło dosłownie kilkunastu minut, aby cieszyć się z wielkiego triumfu. Jak wielki jest to zawód dla żółto-niebieskich świadczą łzy w oczach po końcowym gwizdku u kilku piłkarzy z Gdyni, m.in. Marcusa da Silvy i Luisa Valcarce.

Mimo porażki zespół długimi fragmentami gry prezentował się z dobrej strony na tle silnego rywala. Teraz żółto-niebescy muszą się skupić na ostatnich spotkaniach w Fortuna 1. Lidze, aby zrealizować główny cel, określony przez rozpoczęciem rundy, czyli awans do PKO BP Ekstraklasy. W przypadku mocnego punktowania możliwe jest to nawet bez konieczności rozgrywania baraży.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto