- Jesteśmy gotowi na to zwycięstwo. Nic się nie zmieniło od początku. Dalej mamy głód gry i wygrywania. Jest duża rywalizacja w zespole, bo każdy z nas chce grać. U wszystkich zawodników poziom koncentracji i gotowości do gry jest na najwyższym poziomie i jestem pewny, że zaprezentujemy się najlepiej jak to możliwe - mówił przed pojedynkiem Adam Marciniak, piłkarz Arki.
Być może żółto-niebiescy byli gotowi na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, ale w sobotę tego nie udowodnili i to mimo wyraźnej przewagi na finiszu spotkania. Z szumnych zapowiedzi na razie zatem nici, a kibice w Gdyni mają prawo być już zniecierpliwieni.
W pierwszych fragmentach spotkania obie ekipy miały kilka okazji do zdobycia medalu. Czego brakowało? Tylko jednego, choć w piłce nożnej najważniejszego - skuteczności. Mimo że obie ekipy starały się kreować sytuacje, bliżej objęcia prowadzenia byli piłkarze z Zabrza. No i wreszcie dopięli swego. Bramkę do szatni zdobył Dani Suarez. Taki cios mógł podciąć skrzydła gdynianom.
Podopieczni trenera Zbigniewa Smółki długo walczyli o to, by podnieść się z kolan. Wreszcie wyprowadzili w stronę przeciwnika cios tak bolesny, jaka sami przyjęli w pierwszej połowie. W 88. minucie, kiedy Górnik powoli witał się z gąską, zmasowany atak Arki dał w końcu remis. Michał Janota ustawił sobie piłkę na 25. metrze i nie dał żadnych szans bramkarzowi Górnika.
Czy remis dla Arki był zasłużony? Jak najbardziej tak. Gdynianie naciskali rywala do samego końca i w pełni zasłużyli na punkt w sobotnim pojedynku. Choćby za walkę do ostatnich minut.
W kolejnej batalii Arka zagra na wyjeździe z Wisłą Płock (18 sierpnia, sobota, godz. 18).
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?