Anna Przybylska: początki kariery
Anna Przybylska urodziła się 26 grudnia 1978 r. w Gdyni. Zanim została aktorką, należała do agencji modelek Perfect Studio. Przed kamerami zadebiutowała w 1997 roku, odgrywając postać "Suczki" w filmie Radosława Piwowarskiego - "Ciemna strona Wenus". W kolejnych latach jej kariera nabrała rozpędu. Pojawiła się w takich produkcjach, jak m.in. "Złotopolscy", "Kariera Nikosia Dyzmy", "Dzień świra" oraz "Daleko od noszy".
Pracę na planie łączyła z życiem rodzinnym. Razem z partnerem Jarosławem Bieniukiem, wychowywała troje dzieci: Oliwię, Szymona oraz Jana. Niestety aktorce nie było dane obserwować, jak dorastają jej pociechy. Zmarła w 2014 roku, w swoim rodzinnym domu w Gdyni Orłowie. Pozostawiła pogrążonych w żałobie bliskich oraz fanów.
Film o Annie Przybylskiej - "Ania"
Sympatycy aktorki ponownie mogli ją zobaczyć na ekranach kin. W październiku premierę miał film „Ania”, w którym wystąpiły osoby z najbliższego otoczenia gwiazdy.
– Wybór osób, które pojawią się w filmie, był dość prosty, nie ma tam żadnych przypadkowych osób. Rodzina, przyjaciele, koleżanki i koledzy z pracy. Osoby, które ją znały i które dzielą z Anią część własnych historii – komentował jakiś czas temu Jarosław Bieniuk, partner aktorki.
Tak zmieniała się Anna Przybylska
Mimo upływu czasu, Anna Przybylska cieszy się sympatią wielu osób. Zerknijcie do galerii i przypomnijcie sobie niektóre z archiwalnych zdjęć aktorki.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- QUIZ z tajemnic fabuły "Znachora". Na to mało kto z widzów zwraca uwagę. Dasz radę?
- Mężczyźni o tych imionach są najgorszymi mężami. Mają trudny charakter
- Nie żyje aktor i reżyser, który przełamywał bariery. Miał 95 lat
- Tarantino rezygnuje ze spin-offu swojego hitu. Miał to być „łabędzi śpiew” reżysera