Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Amstaff wraca do właścicieli. Kontrowersyjna decyzja gdyńskiej prokuratury?

Ksenia Pisera
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Jacek Kozioł / Polskapresse
Odebrany prawnym właścicielom w asyście policji amstaff, wróci jednak do dawnego domu. Tak postanowiła Prokuratura Rejonowa w Gdyni. Przedstawiciele Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt "Animals" twierdzą, że to przykra decyzja.

Zwierzaka pod koniec roku odebrali inspektorzy ds. ochrony zwierząt w związku z sygnałami, że ten jest zaniedbywany. Na miejscu interwencji okazało się, że pies mieszka na balkonie i ma rozległe choroby skóry. Prokurator umorzył postępowanie, ponieważ w toku śledztwa stwierdzono, że zaniedbania psa nie są winni prawni właściciele, bo nie mieszkali w miejscu, w którym przebywał zwierzak.

Czytaj także: Pieskie życie w Gdyni.

Do gdyńskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt "Ciapkowo" pies trafił w ubiegłym roku. Inspektorzy OTOZ otrzymali pod koniec maja zgłoszenie, że czworonóg przez długi czas - w podejrzeniach padały nawet lata - trzymany jest na balkonie i ma widoczne oznaki choroby. Tuż po interwencji pies został przebadany. Ujawniono m.in. grzybicę, świerzb i gronkowca, rozległe niemal na całym ciele zwierzęcia. Psu pobrano również krew do badania, w wyniku którym anemia.

- To kolejny "groźny" pies, który w obliczu ludzkiej znieczulicy i okrucieństwa jest absolutnie bezbronny - mówili pracownicy Ciapkowa.
Decyzję o czasowym odebraniu psa właścicielce i umieszczeniu czworonoga w schronisku wydał prezydent miasta. Sprawa trafiła też do prokuratury. Śledczy mieli ustalić, czy nie zostało popełnione przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem. Stwierdzili jednak, że pies nie został zaniedbany przez właścicieli, ale przez opiekuna, któremu powierzyli zwierzaka.

Czytaj także: Agresywne psy w Gdyni.

- Postępowanie karne zostało umorzone ze względu na stwierdzenie, że pies został przez właścicielkę przekazany czasowo pod opiekę jej matki - tłumaczył mecenas Michał Gostkowski, u którego pracownicy schroniska zasięgali opinii prawnej. - Właścicielka nie zamieszkiwała w mieszkaniu w którym przebywał pies i prokurator uznał, że nie można jej przypisać odpowiedzialności za nieprawidłową opiekę nad zwierzęciem. Postanowienie o umorzeniu postępowania jest prawomocne.

Decyzją prokuratury zwierzę mogli odebrać dawni właściciele.
W schronisku pojawili się już następnego dnia. Inspektorzy ds. ochrony zwierząt liczą, że tym razem zapewnią psu odpowiednią opiekę, ale zapowiadają kontrole.

- Z przykrością odebraliśmy informację o uprawomocnieniu się umorzenia postępowania w sprawie tego psa - stwierdził Paweł Gebert, prokurent OTOZ Animals.

Jak mówią przedstawiciele OTOZ, właścicielka zwierzaka zobowiązała się do leczenia psa we wskazanej przez nas lecznicy oraz do cotygodniowej wizyty z psem w schronisku.

- Liczymy, że dobrej woli ze strony właścicielki zwierzęcia nie zabraknie i będzie sprawować nad nim należytą opiekę, co w miarę możliwości postaramy się skontrolować - dodaje Paweł Gebert.

Władze schroniska mogą domagać się zwrotu kosztów opieki nad psem od prawnych opiekunów i od miasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto