Na liście startowej 24 Orlen Maratonu Solidarności znalazło się 874 biegaczy, a to znak, że organizatorzy tego znanego nie tylko w Polsce biegu zbliżają się do przekroczenia granicy tysiąca zgłoszeń. Być może nastąpi to za rok, kiedy to na trasie z Gdyni przez Sopot do Gdańska odbędzie się jubileuszowa edycja imprezy.
- Na 90 procent wystartuję za rok - śmiał się Rafał Czarnecki, zwycięzca 24 Orlen Maratonu Solidarności. - Wygrałem wszystkie trzy maratony w Trójmieście, w których startowałem. Dla mnie to piękna chwila. W Maratonie Solidarności startowałem po raz pierwszy. Uwielbiam tę atmosferę na mecie w Gdańsku, dlatego chciałem się spróbować. Kusiło mnie już w tamtym roku i żałowałem, że nie przyjechałem. W tym roku już nie odpuściłem.
Losy środowego maratonu rozstrzygnęły się ok. 30 km. Do tego momentu Czarnecki dyktował tempo wspólnie z Ukraińcem Dimitrim Pożewiłowem. Biegacz z Bliżyna zdecydował się jednak ruszyć mocniej i plan się powiódł.
- Na początku tempo nie było zabójcze. To był maraton z narastającą prędkością i im bliżej mety, tym było szybciej. Dlatego nie było tragicznie. Wiedziałem, że na początku będzie chłodniej, a później gorąco. Oszczędzałem siły, energię. Do 30. km nie szarpałem, nic nie kombinowałem. Postanowiłem, że dopiero po tym czasie dam z siebie więcej i 12 km wytrzymałem. Rozegrałem to tak, jak chciałem - wyjaśniał na mecie zwycięzca 24 Orlen Maratonu Solidarności.
Biegacze trafili na bardzo dobre warunki pogodowe, jeśli porównać je z upałami, które przelewały się nad krajem choćby tydzień wcześniej. To z kolei powodowało, że najszybsi na mecie nie mieli powodów do narzekania.
- Trasa mi pasowała, była dobra. Około 35 km zaczęło się robić gorąco. Od tego momentu zaczęło być ciężko. W pierwszej fazie maratonu było świetnie, idealnie do biegania. To mój pierwszy start w Trójmieście. W sierpniu jeszcze nie biegałem na maratonie. Ostatni mój sukces to drugie miejsce na październikowym maratonie w Rzeszowie - powiedział nam Dimitri Pożewiłow, drugi w maratonie, biegacz z Charkowa.
Wśród kobiet pierwsze miejsce z nowym rekordem życiowym zajęła Monika Brzozowska. W klasyfikacji generalnej zajęła wysokie, 7 miejsce. W jej przypadku sprawdziło się powiedzenie, że do trzech razy sztuka.
- Biegłam tutaj już trzeci raz i w tym roku pogoda była rewelacyjna. Także to pomogło. Tu bardzo komfortowo biegnie się przez pierwsze 20 km, bo to część trasy z górki. W Gdańsku jest bardziej wymagająco, ale jak dobrze się rozłoży siły to trasa jest komfortowa. W tamtym roku byłam trzecia, dwa lata temu byłam czwarta. Patrzyłam na listę startową i nie widziałam nikogo, kto mógłby mi przeszkodzić tym razem. Chociaż wiadomo, zawsze ktoś tam z boku może wyskoczyć. Koleżankę, która znalazła się za mną, udało mi się wyprzedzić na 37 km. A potem poszło już dobrze - tłumaczyła zadowolona Monika Brzozowska.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?