MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zaniedbania budowlane przyczyną śmierci robotnika na wojskowym lotnisku w Gdyni

(szad)
Do wypadku doszło na terenie jednostki MW w Gdyni - Babich Dołach. Fot.Elżbieta Chylińska
Do wypadku doszło na terenie jednostki MW w Gdyni - Babich Dołach. Fot.Elżbieta Chylińska
- Nie miał najmniejszych szans na przeżycie - komentują ze smutkiem uczestnicy sobotniej akcji ratunkowej, którzy próbowali rano ocalić życie robotnika przysypanego ziemią na lotnisku Marynarki Wojennej w Gdyni Babich ...

- Nie miał najmniejszych szans na przeżycie - komentują ze smutkiem uczestnicy sobotniej akcji ratunkowej, którzy próbowali rano ocalić życie robotnika przysypanego ziemią na lotnisku Marynarki Wojennej w Gdyni Babich Dołach.

Mimo odkopania poszkodowanego i podjętej, natychmiastowej akcji reanimacyjnej, mężczyzna zmarł. Do tragedii doszło około godz. 9. Już wstępne ustalenia Państwowej Inspekcji Pracy nie pozostawiają wątpliwości: śmierć 46-letniego Czesława K. z Rumi była efektem poważnych zaniedbań osób nadzorujących prace ziemne. Według inspektora PIP Sławomira Pytlika rów, w którym zginął robotnik, nieprawidłowo zabezpieczono. W efekcie doprowadziło to do zerwania stropu i obsunięcia się ziemi. Sprawa jest nadal badana.

- Szczegóły naszego postępowania będą znane w poniedziałek - usłyszeliśmy wczoraj od Piotra Ciborskiego, zastępcy okręgowego inspektora pracy w Gdańsku.
Przyczyny wypadku równolegle z PIP wyjaśnia także gdyńska policja i prokuratorzy, którzy zadecydują, komu przedstawić zarzuty w związku z zaniedbaniami budowlanymi.
Jak udało nam się ustalić, na lotnisku w Gdyni Babich Dołach w sobotę rano wykonywano podziemne roboty naprawcze instalacji wodociągowej. W momencie wypadku w rejonie wykopów przebywało czterech cywilnych pracowników prywatnej firmy Nitropol z Rumi. Dwóch znajdowało się na powierzchni, pozostali w rowie o głębokości około dwóch metrów. Gdy ziemia zaczęła się osuwać, obaj próbowali uciec z rejonu wypadku. Jednemu udało się i wyszedł ze zdarzenia bez szwanku. 46-letni Czesław K. nie zdążył jednak odskoczyć i został zasypany ziemią.

Mężczyznę przygniotła ponadto ważąca dziesięć ton płyta betonowa. Wezwano strażaków i pogotowie ratunkowe. W skomplikowanej akcji brało udział 20 osób, wykorzystano specjalistyczny sprzęt.

- Aby uwolnić człowieka z wykopu, musieliśmy użyć specjalnych poduszek powietrznych, w które wtłoczyliśmy sprężone powietrze i w ten sposób udało nam się podnieść betonową płytę - mówi kpt. Piotr Socha, rzecznik gdyńskich strażaków. - Ziemię z wierzchu usunęliśmy delikatnie łopatami, aby nie zrobić krzywdy poszkodowanemu.
Mimo wysiłków lekarzy pogotowia ratunkowego mężczyzna jednak zmarł.

Nie jest od końca jasne, dlaczego prywatna firma wykonywała prace na terenie wojskowym.
- Roboty nie były zlecane przez Marynarkę Wojenną - twierdzi Janusz Walczak, rzecznik MW.
Słowom Walczaka zaprzeczają jednak ustalenia policyjnego dochodzenia, według którego prace ziemne zlecali właśnie wojskowi.

Kom. Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik gdyńskiej policji

- Przyczyny sobotniego wypadku na terenie jednostki wojskowej w Gdyni Babich Dołach przez kilka godzin wyjaśniali na miejscu zdarzenia gdyńscy policjanci, m.in. funkcjonariusze z sekcji dochodzeniowo-śledczej i technik kryminalistyczny. Zgodnie z procedurami wezwaliśmy też prokuratora, pracownika Państwowej Inspekcji Pracy oraz biegłego lekarza medycyny sądowej. Ciało zmarłego mężczyzny poddane zostanie sekcji zwłok, po dokonaniu której będzie można dokładnie określić przyczyny zgonu.

Wypadki pod ziemią

- KWIECIEŃ 2001 - Dwóch marynarzy z niszczyciela ORP "Warszawa", wykonujących ocieplenia termiczne fundamentów w Gdyńskiej Szkole Społecznej w Gdyni Grabówku, zostało przysypanych ziemią i przygniecionych szalunkami. Jeden z nich walczył o życie w szpitalu. Jak wykazało prokuratorskie śledztwo, wykopy wykonywano nielegalnie.

- KWIECIEŃ 2001 - Ośmioletni chłopiec został wciągnięty z ziemią pod lemiesz spycharki i zasypany na placu budowy przy osiedlu Bursztynowym w Chojnicach. Po trzech minutach dziecko odkopali robotnicy i sąsiedzi. Chłopiec w szoku, ale bez obrażeń, trafił do chojnickiego szpitala.

- MAJ 2001 - 25-letni Marcin K., mieszkaniec Sopotu, pracownik jednej z prywatnych, trójmiejskich firm budowlanych, został przygnieciony betonową trylinką i przysypany ziemią w trakcie wykonywania kanalizacji deszczowej w Gdyni Chyloni. Mężczyzna, po uwolnieniu przez strażaków, w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala.Według ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy wykop nie był prawidłowo zabezpieczony
.
- SIERPIEŃ 2001 - Ośmiolatek i czternastolatek zginęli zasypani piaskiem w Kęszy, gm. Czersk. Do tragedii doszło na piaszczystej skarpie nieużytkowanego wyrobiska.

od 12 lat
Wideo

Kraków - wymiana schodów ruchomych na dworcu głównym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto