Pomorską straż pożarną reprezentowali w Górach Stołowych ratownicy z Gdyni, Tomasz Zwoliński, Tomasz Rozgoński, Piotr Dembicki i Artur Piechowski. Aby zwyciężyć, przebiec musieli trudną, pięciokilometrową trasę z dużymi przewyższeniami terenu, po drodze wykazując się umiejętnościami alpinistycznymi. Konkurencje techniczne zorganizowano w tym roku w pięknym, skalnym rezerwacie przyrody Szczeliniec Wielki.
CZYTAJ TAKŻE:
Trójmiasto: VIII Zawody Pożarnicze Drużyn Ochotniczych Straży PożarnychStrażacy musieli kilka razy wspiąć się na szczyt rezerwatu, następnie, jak najszybciej, zjechać na linie w dół. Wykonywali ponadto trawersy, opuszczali pozorantów na linach z trudno dostępnych półek skalnych, m.in. przy użyciu jumarów, czyli powszechnie stosowanych w ratownictwie górskim przyrządów zaciskowych.
Ekipa strażaków z Pomorza rozprawiła się z postawionymi przed nią zadaniami w godzinę i 38 sekund, wyprzedzając nawet wszystkie drużyny Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Można byłoby napisać, że jest to sensacja, gdyby nie fakt, że do sytuacji takiej doszło już drugi raz w najnowszej historii tych zawodów. Oprócz strażaków i ratowników górskich, w tym z niemieckiego Bergwachtu, wśród 21 ekip, jakie pojawiły się w Karłowie, były także reprezentacje Biura Ochrony Rządu, KGHM z Lubina, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu i Zakładu Górniczego Rudna.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni ze zwycięstwa - nie ukrywa Tomasz Zwoliński, jeden z pomorskich strażaków, członek ekipy, startującej w Karłowie. - Ratownicy z południa Polski mają góry pod nosem i mogą bez przeszkód, nawet po kilka razy w tygodniu, trenować w skałach. Pomorscy strażacy takiej możliwości nie mają. Ćwiczymy przeważnie na wieży Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni. Dużo też biegamy, startujemy w zawodach, aby podtrzymać kondycję.
Tomasz Zwoliński dodaje, że umiejętności alpinistyczne, trenowane podczas zajęć gdyńskiej grupy ratownictwa wysokościowego, często przydają się w codziennej służbie. Dzięki znakomitemu wyszkoleniu gdyńscy strażacy już wiele razy ratowali z opresji osoby poszkodowane w wypadkach.
- Wejście do zamkniętego mieszkania w wieżowcu, gdy uchylone jest okno, zjazd z dachu na linie, wszystko to nie stanowi dla nas najmniejszego problemu - mówi Tomasz Zwoliński. - Mamy sprzęt do wspinania się po drzewach, słupach, kratownicach. Ratowaliśmy już ludzi, uwięzionych na stromym, klifowym wybrzeżu. Kilka razy wspinaliśmy się w województwie pomorskim na wysokie dźwigi, gdy zasłabł ich operator, a strażackie podnośniki hydrauliczne nie były w stanie sięgnąć do jego kabiny. Ratowaliśmy też ostatnio paralotniarza, który zawisł na drzewie.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?