Zgodnie z zapowiedziami, protest w Malborku rozpoczął się ok. godz. 11. Z cukrowni wyjechały cztery ciągniki, a za nimi przeszło, jak podają organizatorzy protestu, około 400 manifestantów: plantatorzy buraka cukrowego skupieni wokół malborskiej fabryki (m.in. 100 osób z powiatu nowodworskiego) oraz pracownicy zakładu.
Manifestacja przeszła ulicą Sikorskiego w kierunku al. Rodła i zawróciła na skrzyżowaniu, by ponownie przejść Sikorskiego na teren cukrowni. Trwało to wszystko kilkanaście minut. Nie było też blokady drogi wojewódzkiej na skrzyżowaniu z ulicą Orzeszkowej, więc kierowcy mogli odetchnąć.
Malborski zakład jest jedną z siedmiu fabryk należących do Krajowej Spółki Cukrowej SA, której właścicielem jest państwo. Od dawna mówi się o sprzedaży spółki jej pracownikom i plantatorom, jednak już dwa lata z rzędu proces prywatyzacyjny był zawieszany.
Nie zgadzamy się ze ślimaczeniem się prywatyzacji KSC. W tym roku minister zabrał cały zysk, jaki spółka wypracowała za 2012 rok, a dodatkowo kilka dni temu Rada Nadzorcza KSC zdecydowała, by wziąć zaliczkowo jeszcze 140 mln zł tytułem dywidendy z zysku, który dopiero będzie wypracowany za 2013 rok - tłumaczy Wiesław Szpura, przewodniczący Związku Zawodowego Plantatorów Buraka Cukrowego Cukrowni Malbork.
Ostatnie finansowe posunięcie Rady Nadzorczej przelało czarę goryczy i utwierdziło związkowców w ich dotychczasowych opiniach: że rząd "czyści" spółkę, zamiast przeznaczać zysk na inwestycje.
- Przecież w 2017 roku nastąpi zniesienie limitów cukru. Nasze cukrownie muszą chodzić jak w zegarku, żeby konkurować z zachodnimi - dodaje Wiesław Szpura.
Protest w Malborku nie mógł się obyć bez byłego posła i ministra rolnictwa, Gabriela Janowskiego, nazywanego ojcem chrzestnym polskiego cukru. Przypomniał historię i rolę KSC, ale też nawiązał do ostatnich decyzji finansowych.
- W kwietniu było zabrane ze spółki 560 mln zł, które było przeznaczone na prywatyzację, ale Rada Nadzorcza KSC i Walne Zgromadzenie zdecydowały, że mają pójść do „dziury Rostowskiego”. Ale nie dość tego; teraz została pobrana zaliczkowa dywidenda, czyli nie dokończono roku obrachunkowego, a zabiera się 138 mln zł. W ten sposób drenuje się spółkę, uniemożliwia prywatyzację i budowę silnego koncernu rolno-spożywczego, co zapowiadał minister skarbu. Jak można budować koncern, skoro kasa jest pusta? - pytał Gabriel Janowski.
Były minister nakłaniał, by pracownicy i rolnicy, mimo dwukrotnego odwołania prywatyzacji, dalej walczyli o jej skuteczne przeprowadzenie.
Bo wy będzie najlepszymi strażnikami tej firmy - mówił Janowski i wyraził nadzieję, że za rok przyjedzie do Malborka wypić szampana z nowymi właścicielami, czyli cukrownikami i plantatorami.
Organizatorzy protestu, prezesi związków zawodowych plantatorów z Malborka i Nowego Stawu, nie będą się tłumaczyć za wykroczenie, czyli spowodowanie utrudnień w ruchu drogowym. Co prawda, zostali spisani przez policję, ale wnioski o ukaranie nie trafią do sądu.
- Nie było większych utrudnień w ruchu. Protestujący stosowali się też do zaleceń policjantów - wyjaśnia sierż. sztab. Katarzyna Marczyk, oficer prasowy KPP Malbork.
Cały protest w Malborku trwał godzinę krócej, niż planowano, jednak uczestnicy nie ukrywali, że cieszą się, iż do niego doszło. W ten sposób mogli przynajmniej wyrazić swój niepokój wobec działań czy też braku działań ze strony rządu.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?