Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Domagają się wstrzymania wyprzedaży gminnych gruntów w Gdyni. „Potrzebna jest reforma procedury planowania przestrzennego”

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Miejskie zasoby działek kurczą się z roku na rok.
Miejskie zasoby działek kurczą się z roku na rok. Tomasz Bolt/Polskapresse
Koalicja Ruchów Miejskich i gdyńska Platforma Obywatelska chcą wprowadzenia czasowego moratorium na sprzedaż miejskich gruntów. Rozpoczęła się zbiórka podpisów pod petycją, która trafić ma na biurko prezydenta Gdyni.

Gdynia źle zarządza swoim majątkiem - twierdzą autorzy petycji

Radni miejscy PO i aktywiści ruchów miejskich uważają, że gdyńska polityka gospodarowania miejskimi nieruchomościami jest nastawiona wyłącznie na zysk, a władze Gdyni pozbywając się nieruchomości nie prowadzą racjonalnej polityki, nie konsultując zamiarów sprzedaży z radami dzielnic, dodatkowo natomiast pogłębiając kryzys mieszkaniowy i demograficzny w Gdyni. Dlatego też domagają się wprowadzenia czasowego moratorium na sprzedaż miejskich gruntów.

- Moratorium ma obowiązywać do momentu wprowadzenia kompleksowej polityki gospodarowania nieruchomościami, obejmującej wieloletni plan wykorzystania oraz określającej górny limit sprzedaży gruntów znajdujących się w gminnym zasobie. Obecny plan jest niekompletny - mówi Tadeusz Szemiot, przewodniczący klubu radnych PO w gdyńskiej radzie miasta.

Jak podkreślają autorzy petycji, duża reforma procedury planowania przestrzennego pozwoli na uniknięcie sytuacji, z jakimi mieliśmy do czynienia choćby w przypadku działki na ul. Przemyskiej w Małym Kacku. W przeszłości środowiska opozycyjne w Gdyni wielokrotnie zwracały uwagę, że przez zbyt wczesną sprzedaż działki i późniejszą zmianę planu zagospodarowania, miastu mogło stracić kilkanaście milionów złotych.

- Musimy mieć jasność do czego ma służyć dana działka, czy jest potrzebna mieszkańcom, miastu. Jaki i czy jest pomysł na jej wykorzystanie na cele publiczne. Jeśli nie, to musimy szukać dróg maksymalizacji zysku z takiej działki dla miasta. Nie może być tak, że miasto jednego dnia sprzedaje działkę na Przemyskiej, jako działkę na magazyny, a następnego nowy właściciel wielokrotnie zwiększa jej wartość dzięki decyzji Rady Miasta, zmieniającej jej przeznaczenie na funkcje mieszkaniowe - mówi Emil Reszczyński ze stowarzyszenia Gdynianka.

Dodatkowym problemem w przypadku sprzedaży miejskich działek, ma być gdyńska demografia. Autorzy petycji podkreślają, że mniej mieszkańców to mniej podatku PIT płaconego na terenie Gdyni, a wpływy z udziału w podatkach dochodowych to 1/3 wszystkich dochodów Gdyni na 2024 r. Zaradzić temu ma m.in. system budowania w Gdyni mieszkań komunalnych.

- Miasto oddając swój najcenniejszy zasób, pozbywa się narzędzi do walki z tym kryzysem - mówi Jakub Żynis z Marzę o Gdyni. - Według różnych szacunków, przez całe ćwierćwiecze rządów prezydenta Szczurka Gdynia straciła od 11 do 30 tysięcy mieszkańców. Większość z nich zagłosowała nogami - wyprowadzając się do gmin ościennych w poszukiwaniu tańszych opcji mieszkaniowych. Dziś najważniejszym zasobem są ludzie, pracownicy. Jeśli Gdynia chce być konkurencyjna, musi o nich rywalizować, a najlepszym pomysłem jest oferowanie im mieszkań miejskich z dostępnym cenowo czynszem, budowanych przy udziale gminy i na jej gruntach.

Samorząd: To próba zamrażania działalności miasta

Na petycję zareagował też gdyński samorząd, w komentarzu, który otrzymaliśmy, Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki podkreśla, że w jej opinii ta propozycja jest nieodpowiedzialna, blokuje bowiem rozwój miasta.

- Każda organizacja ma prawo do własnego pomysłu na kampanię wyborczą, a za taki uznaję propozycję moratorium. Na pewno nie jest to jednak odpowiedzialna propozycja - kampania wyborcza nie usprawiedliwia prób zamrażania działalności miasta. Gdyby teza o wyprzedawaniu wszystkiego, co się da dla zysku była prawdziwa, nigdy by nie powstał Park Centralny, położony na wyjątkowo cennych działkach - kontruje Katarzyna Gruszecka-Spychała.

Jak usłyszeliśmy od wiceprezydent Gdyni, w mieście postępują przygotowania do budowy kolejnych budynków komunalnych przy ul. Płk. Dąbka i Turkusowej, problem nie zostanie jednak rozwiązany bez rządowej pomocy.

- Problemem Gdyni, a także większości miast w Polsce, nie jest brak gruntów pod gospodarkę mieszkaniową, a nieracjonalna polityka państwa w tym zakresie - podkreśla Katarzyna Gruszecka-Spychała. - Na finalnym etapie przygotowań są kolejne budynki komunalne przy ul. Płk. Dąbka i Turkusowej. Jeśli pojawią się rozsądne rozwiązania dotyczące finansowania mieszkaniówki w skali kraju, gruntów pod budowę na pewno nam nie zabraknie. Sprzedaż gruntów to nie tylko zysk, ale też umożliwienie potrzebnego rozwoju inwestorom. Wreszcie - miasto nie składa się z samych budynków komunalnych - gdynianie, którzy chcą mieć swój dom na własność, też muszą mieć gdzie mieszkać, a przedsiębiorcy potrzebują siedzib – kończy.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto