Choć nie jest znany jeszcze dokładny termin eskapady, na stronie internetowej imprezy - www.marszsledzia.pl zapisują się już chętni do podjęcia tego wyzwania. Rekrutacja uczestników trwa od końca lipca, chęć udziału w marszu zadeklarowało już kilkadziesiąt osób.
Marsz Śledzia to jednak nie jest impreza dla wszystkich - trzeba wykazać się dość dobrą kondycją i umiejętnościami pływackimi. Niemożliwe jest bowiem pokonanie trasy z Kuźnicy do Rewy tylko po mieliźnie, tzw. Ryfie Mew.
- Pokonać trzeba także tor wodny w miejscu, gdzie Zatoka Pucka została pogłębiona - mówi Radosław Tyślewicz, pomysłodawca imprezy i od pierwszej jej edycji główny organizator marszu.
Przypomnijmy, że Marszowi Śledzia w ubiegłym roku towarzyszyły spore emocje. Przemarsz przez mielizny Zatoki Puckiej ostro skrytykowali ekolodzy z międzynarodowej organizacji WWF. Ich zdaniem, uczestnicy imprezy zakłócają spokój ptakom na Ryfie Mew i przyczyniają się do degradowania środowiska naturalnego. Argumenty te Radosław Tyślewicz skwitował jednak śmiechem.
- Ekolodzy protestują? To przecież my jesteśmy ekolodzy - powiedział Tyślewicz. - Nie degradujemy środowiska, wręcz przeciwnie, przyczyniamy się do jego ochrony, bo uczestnicy marszu po drodze zbierają wszystkie napotkane śmieci. Nie ma też mowy o zakłócaniu spokoju ptakom, bo odkąd tylko uczestniczę w marszu, już od pierwszej jego edycji, nigdy nie widziałem na tej mieliźnie nawet jednego gniazda.
Zdaniem Tyślewicza, negatywny wpływ na samopoczucie zwierząt Zatoki Puckiej mają wcale nie turyści, lecz wydzielające hałas motorówki i skutery, pływające po tamtejszych akwenach.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?