Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków zdeklasowała Arkę Gdynia

KM
Wisła Kraków - Arka Gdynia 5:1
Wisła Kraków - Arka Gdynia 5:1 Anna Kaczmarz / Dziennik Polski /Polska Press
Miało być przełamanie, a wyszedł pogrom. Zaczęło się dobrze, bo Arka Gdynia prowadziła z Wisłą Kraków 1:0, ale ostatecznie poległa aż 1:5. Dla gdynian to 8 ligowe spotkanie z rzędu bez zwycięstwa.

Arka znakomicie rozpoczęła spotkanie. Już w 5. minucie wyszła na prowadzenie. Bramkę, po świetnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dominika Hofbauera, strzelił Marcin Warcholak. Ciężko wyobrazić sobie lepsze wejście w mecz. Jednak od razu przypomnieć się mogło spotkanie z poprzedniej kolejki przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza. Żółto-niebiescy wyszli wówczas na prowadzenie już w 2. minucie, a ostatecznie przegrali 1:3. Jak się okazało, historia miała się powtórzyć...

Następne minuty nie zwiastowały nic złego dla gości z Gdyni. Arkowcy byli drużyną lepszą, grali mądrze i twardo. Wreszcie przyszła 17. minuta. Żółto-niebiescy mieli doskonałą okazję na podwyższenie prowadzenia, ale sytuacji sam na sam z Łukaszem Załuską nie wykorzystał Dariusz Zjawiński. Wisła ruszyła z kontrą i dokładnie 18 sekund później wyrównała, a strzelcem bramki był Rafał Boguski. Jak to mawia klasyk, niewykorzystane sytuacje się mszczą. A piłkarze i kibice Arki długo będą się jeszcze pewnie zastanawiać, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby Zjawiński trafił na 2:0.

Wyrównanie Wisły totalnie załamało piłkarzy Arki, którzy sprawiali wrażenie, jakby nie do końca mogli odnaleźć się na boisku. A gospodarze złapali wiatr w żagle. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 29. minucie, po dograniu Patryka Małeckiego, piłkę do siatki z najbliższej odległości wpakował Boguski. Nie minęło 10 minut, a było już 3:1. W pole karne kapitalnie zagrał Krzysztof Mączyński, a bramkę zdobył Petar Brlek. Arka była już w tym momencie na kolanach.

Po przerwie wiele się nie zmieniło. Wiślacy grali znakomicie, z lekkością i fantazją, zdecydowanie przeważając nad rywalami. W 53. minucie, po kolejnym podaniu Mączyńskiego, swoją sytuację miał Paweł Brożek, ale jego strzał obronił Konrad Jałocha. To, co nie udało się Brożkowi, 10 minut później powiodło się niesamowicie tego dnia dysponowanemu Boguskiemu. Piłkarz Wisły dostał podanie od, jakżeby inaczej, Mączyńskiego, przebiegł z piłką około 30 metrów i mierzonym strzałem trafił do siatki tuż przy słupku, kompletując tym samym hat-tricka.

A Brożek swojej bramki też się doczekał. W 71. minucie piłkę wzdłuż pola karnego dograł Boguski, a "Broziu" wykorzystał okazję i podwyższył wynik na 5:1. I na tym się skończyło, chociaż Wisła miała jeszcze co najmniej 2 dogodne okazje do podwyższenia wyniku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto