Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Gdyni, jak w Paryżu. Musical „Notre Dame de Paris” w Teatrze Muzycznym [ROZMOWA]

Grażyna Antoniewicz
Wayne Fawkes w czasie próby(w scenie z Eweliną Hinc)
Wayne Fawkes w czasie próby(w scenie z Eweliną Hinc) Piotr Manasterski/ Teatr Muzyczny w Gdyni
Polska prapremiera „Notre Dame de Paris” odbędzie się 9 września. Polscy fani czekali na ten tytuł od momentu paryskiego pokazu w 1998 roku, gdzie w oryginalnej wersji w rolę Quasimodo wcielił się Garou, a jego wykonanie piosenki „Belle” zostało nominowane do tytułu Piosenka Wieku (Song of the Century).

Polska prapremiera „Notre Dame de Paris” odbędzie się 9 września. Polscy fani czekali na ten tytuł od momentu paryskiego pokazu w 1998 roku, gdzie w oryginalnej wersji w rolę Quasimodo wcielił się Garou, a jego wykonanie piosenki „Belle” zostało nominowane do tytułu Piosenka Wieku (Song of the Century). Tym razem garbusa Quasimodo, przepiękną Esmeraldę, bezdusznego Frollo i rycerskiego Phoebusa będą mogli podziwiać polscy widzowie w przestrzeni gdyńskiego Teatru Muzycznego.

Scenografia wykorzystana w Gdyni jest pierwszą, oryginalną scenografią z paryskiej premiery, która miała miejsce 16 września 1998 roku. Największym elementem jest ściana wzorowana na paryskiej Katedrze Najświętszej Marii Panny. Wszystkie elementy tej scenografii znakomicie oddają atmosferę XV-wiecznego Paryża, tło wszystkich wydarzeń.

Rozmowa z Waynem Fawkesem, asystentem reżysera przy musicalu „Notre Dame de Paris”, który realizowany jest w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Czy w 1998 roku widział pan premierę „Notre Dame de Paris”?

Nie, w tym czasie robiłem bowiem „Jesus Christ Superstar” dla Andrew Lloyda Webbera w Londynie. Dopiero potem zaproszono mnie do obejrzenia spektaklu i zrealizowania anglojęzycznej wersji .

Dlaczego ten musical zrobił aż tak wielką karierę?

To taki międzygatunkowy spektakl. To nie jest typowy musical, jakie realizowane są na West Endzie czy Brodwayu, ale nie jest to też koncert. To taka fuzja.

Jak to się stało że został pan asystentem reżysera przy tym spektaklu?

Pracowałem u Webera w Londynie, robiłem wtedy spektakl „Millennium Dome”. Był rok 2000, kiedy odebrałem telefon od jednego z największych producentów, który powiedział; „Mam dla ciebie pracę, tylko ty się do niej nadajesz, dlatego, że jest śpiewanie, tańczenie, są akrobacje”.

Wykonanie piosenki „Belle” stanowi wielkie wyzwanie dla artysty. Była ona bowiem nominowana do tytułu „piosenki wieku”. Kto ją zaśpiewa w Gdyni?

Jeszcze nie wiadomo. Tradycyjnie jest trzech męskich bohaterów: Quasimodo, Frollo i Phoebius. Staramy się zobaczyć, jak ich rola urośnie, jak będą szły próby. Tak że jeszcze nie wiadomo, kto zaśpiewa ją na premierze.

Jaka jest rola asystenta reżysera przy tak wielkim przedsięwzięciu jak „Notre Dame de Paris”?

Znam spektakl na wylot, całe oświetlenie, każdy krok taneczny, każdą nutę. Można więc powiedzieć, że wszyscy począwszy od reżysera, kompozytora po choreografa i oświetleniowców ufają mi. Jeśli coś pójdzie nie tak, to będzie moja wina. Biorę też odpowiedzialność za produkcję.

Co stanowiło trudność przy gdyńskiej realizacji?

Największym problemem przy każdej realizacji jest bariera językowa, choć mówię w języku, francuskim, angielskim, włoskim i niemieckim. Do tego dochodzi czas oczekiwania na tłumaczenie, zwyczaje danego kraju, to, jak ludzie zachowują się, tryb pracy, rzeczy związane z kulturą, co się robi, a czego nie. Tego się uczę w trakcie pracy...

Czym jest dla Pana „Notre Dame de Paris”?

Kiedy ogląda się ten musical, bije z niego niesamowita energia. Można go podziwiać wielokrotnie. Czasami, kiedy go oglądam, mam uczucie: o ten fragment ominąłem, tutaj się nie skupiłem. Ale proszę mi wierzyć, trudno skupić się na całości, tak wiele się w tym musicalu dzieje. Polecam. Po prostu trzeba zobaczyć „Notre Dame de Paris” i być częścią tego niesamowitego wydarzenia.

Od czego rozpoczęła się Pana współpraca z Teatrem Muzycznym w Gdyni?

Na początku trzeba poznać ekipę, która tu pracuje, nie tylko na scenie, nie tylko artystów, ale też ludzi za kulisami. Zaobserwowałem, że jest tutaj bardzo zgrana ekipa, która dobrze ze sobą współpracuje. Casting był ogólnopolski, więc to jest nowe, nie tylko dla nas, ale też dla teatru. Kompozytor chciał osiągnąć specyficzne brzmienie, nie tylko tradycyjne, ale również w połączeniu z rockiem i popem, to też jest nowością.

Co się panu podoba w naszym kraju?

Poznałem wielu wspaniałych, ciepłych i uczynnych ludzi, którzy zawsze byli chętni, aby mi pomóc, jeśli coś się działo. Polacy mają pewien urok w sobie, ale mają też trochę chłodu, co jest takie typowo słowiańskie. To bardzo dumni ludzie, ale ja to rozumiem, bo jestem dumny z tego, że jestem Brytyjczykiem, i widzę tą samą dumę w Polakach. Oczywiście, w Polsce macie piękne panie.

Jak Teatr Muzyczny w Gdyni szukał Quasimodo. Casting do musicalu Notre Dame de Paris [ZDJĘCIA]

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto