Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radni PO chcą by prezydent Szczurek przeznaczył zdjęte środki inwestycyjne na podobne cele

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Krzysztof Szałucki, Skarbnik Gdyni
Krzysztof Szałucki, Skarbnik Gdyni Tomasz Bołt/archiwum
Opozycyjni radni Gdyni chcą zobowiązać prezydenta miasta Wojciecha Szczurka do przeznaczania zdejmowanych co roku z budżetu samorządu środków inwestycyjnych na podobne cele. Ich postulaty mają jednak małe szanse powodzenia.

Przedstawicieli Platformy Obywatelskiej boli fakt, iż z powodu opóźnień w przygotowywaniu dokumentacji technicznej dla budowy dróg, ścieżek rowerowych i tym podobnych, ważnych inwestycji w mieście, zaplanowane na te roboty pieniądze są ściągane z budżetu i przeznaczane najczęściej na inne cele, w tym promocję miasta. Dzieje się tak praktycznie miesiąc w miesiąc, nierzadko chodzi o kwoty kilku, lub nawet kilkunastu milionów złotych. Tylko w tym roku zdejmując pieniądze z pionu inwestycji, zwiększano jednocześnie wydatki m.in. na promocję miasta przez kluby sportowe oraz nowe etaty i podwyżki dla nauczycieli. Dodatkowe pieniądze znaleźć trzeba było także na wypłatę odszkodowań dla właścicieli prywatnych kamienic, którzy dysponują wyrokiem eksmisyjnym wobec lokatora, tymczasem miasto nie zapewnia tej osobie lokalu socjalnego. Opozycji trend ten bardzo się nie podoba.

Czytaj też: Wojciech Szczurek rozpoczął już prace nad przyszłorocznym budżetem Gdyni

- Tak być na pewno nie powinno - mówi Ireneusz Bekisz, radny miasta z ramienia Platformy Obywatelskiej. - Co roku głosujemy budżet, a potem okazuje się, że wiele zamierzeń inwestycyjnych pozostała zapisana jedynie na papierze. Jeśli miasto z przyczyn obiektywnych wycofuje się z budowy jakiejś drogi, powinno mieć przygotowaną dokumentację na kolejną inwestycję o podobnych kosztach i ją awaryjnie realizować. Szczególnie w sytuacji, kiedy w Gdyni ciągle są jeszcze setki kilometrów niewyasfaltowanych ulic. Powinien zostać wypracowany system, aby tego typu praktyki ukrócić.

Urzędnicy miejscy twierdzą jednak, iż trudno jest wykonywać „na zapas” dokumentację techniczną dla inwestycji, które nie są przewidziane w budżecie. Niektóre z takich dokumentów mają bowiem krótki, dla przykładu dwuletni, okres ważności. Takie praktyki groziłyby więc zdeaktualizowaniem dokumentacji, gdyby ostatecznie nie znalazły się pieniądze na inwestycję. To z kolei pociągnęłoby za sobą konieczność wykonywania kolejnych, żmudnych uzgodnień i ponoszenia związanych z tym kosztów.

Skarbnik Gdyni, prof. Krzysztof Szałucki, dodaje też, iż miasto ma wiele wydatków bieżących, na które ze względu na oszczędności nie w pełni zostały zaplanowane pieniądze w budżecie.

- Kiedy pojawiają się wolne środki, zgłasza się wielu chętnych z różnych wydziałów z pomysłami, jak je sensownie wydać – mówi Krzysztof Szałucki. - W związku z tym nie ma właściwie takiej kwoty, której od ręki nie mógłbym spożytkować. Boleję nad tym, że ściągane są środki inwestycyjne, ale dzieje się to z przyczyn niezależnych od miasta. Procedura, związana z zamówieniami publicznymi i przygotowywaniem dokumentacji dla podobnych robót jest na tyle skomplikowana, iż nie zawsze udaje się przebrnąć przez nią o czasie, zgodnie z planem. Ale zapewniam, że nie rezygnujemy z żadnych inwestycji, tylko przenosimy je na kolejny rok.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto